Wzięłam kilka głębokich oddechów, próbując się uspokoić,
po czym odgarnęłam włosy z twarzy i otarłam ją z łez. Uklękłam przy Charliem i
delikatnie nim potrząsnęłam. Chłopak otworzył oczy marszcząc brwi i spojrzał na
mnie nieobecnym wzrokiem.
– Musimy cię zabrać do szpitala – mruknęłam pod nosem,
udając, że panuje nad sytuacją. Tak naprawdę, wciąż cała w środku drżałam,
wspominając to, co właśnie się wydarzyło.
– Nie! Żadnego szpitala – sapnął, próbując usiąść.
Skrzywił się i zaklął kilka razy pod nosem, jednak w końcu mu się to udało z
moją drobną pomocą. – Będą zadawali zbyt dużo pytań, a to ostatnie czego
potrzebuję.
– Ale… Twoje obrażenia wyglądają dość poważnie. Uderzyłeś
się głową, trzeba upewnić się, że nic poważnego nic ci się nie stało – zaczęłam
mówić coraz szybciej, gestykulując gorączkowo dłońmi.
Charlie uśmiechnął się smutno, uwidaczniając rozciętą
wargę, z której pociekła krew.
–
Spokojnie, Isobel. Uwierz mi, że wychodziłem bez szwanku z gorszych bijatyk.
Nic mi nie będzie – zapewnił, a w jego głosie pobrzmiewała autentyczna pewność,
jednak mnie to nie uspokoiło.
Westchnęłam i wstałam, cofając się od niego o krok.
Pokiwałam niepewnie głową, jednak na mojej twarzy wciąż widniała niepewność,
która przykuła uwagę Charliego. Ulżyło mi, że najwyraźniej nie stała mu się
krzywda, ale nie zmieniało to faktu, że miałam wiele pytań. I bałam się na nie
poznać odpowiedź. Wiedziałam jednak, że nie spocznę, póki nie poznam prawdy.
– Zawiozę cię do twojego mieszkania. I tak musimy o tym
wszystkim porozmawiać – powiedziałam wygładzając włosy i próbując doprowadzić
się do względnego porządku.
Chłopak spojrzał na mnie przeciągle, po czym niechętnie
kiwnął głową, spuszczając wzrok. Na przemian zaciskał dłonie w pięści i je
rozluźniał. Zmarszczyłam brwi, widząc jego zdenerwowanie. Westchnęłam i
wyciągnęłam z torebki paczkę chusteczek
i podałam mu ją.
Po tym, jak Charlie zmył z twarzy większość krwi, szybkim
krokiem ruszyliśmy w stronę szkoły, gdzie zostawiłam swój samochód. Cały czas
trzymał głowę schyloną w dół, nie chcąc, aby ktokolwiek zobaczył jego rany.
W milczeniu zajechaliśmy pod jego dom, po czym weszliśmy
do mieszkania, ściągając kurtki i wieszając je na wieszaku.
Skierowałam się do salonu i usiadłam na wysłużonej
kanapie. Usłyszałam szum wody dobiegający z łazienki, więc miałam kilka minut
na to, aby przygotować się na to, co usłyszę. Miałam potwornie złe przeczucia
co do tego.
Przez tą całą sytuację kompletnie zapomniałam o tym, że
miałam spotkać się z dziewczynami u Erin. Pospiesznie wyciągnęłam telefon i
kliknęłam na ikonę wiadomości. Zagryzłam wargę, nie wiedząc co mam napisać. Z
jednej strony, wiedziałam, że powinnam być tam z nimi po wygranym turnieju. To
był najprawdopodobniej najważniejszy dzień dla naszej drużyny. Ale jednocześnie,
nie wyobrażałam sobie, abym mogła teraz wyjść bez poznania odpowiedzi na swoje
pytania. Desperacko domagałam się prawdy. Jakakolwiek by ona nie była. Czując
głębokie wyrzuty sumienia, wystukałam więc wiadomość:
Nie dam rady do was
dołączyć. Bardzo, ale to bardzo przepraszam. Wypadło mi naprawdę coś ważnego. Liczę,
że szybko uda mi się z tym uporać i się z wami spotkać. Mam nadzieję, że mi
wybaczycie. Myślami jestem z wami. Isobel.
Kliknęłam „wyślij” i schowałam telefon, kładąc dłonie na
kolanach. Spojrzałam w sufit, oczekując na przyjście Charliego.
– Przepraszam, że musiałaś czekać – usłyszałam głos
Charliego, który nagle usiadł w fotelu obok mnie. Zerknęłam na niego i
zauważyłam, że umył włosy, zmył całą krew z twarzy i przebrał się w świeże
ubrania. Jedynym śladem po bójce był siniak pod okiem który przybrał kolor
intensywnie fioletowy, rozcięta warga i łuk brwiowy. Poza tym, Charlie wyglądał
całkiem normalnie. Ale to i tak było dziwne, widzieć go w takim stanie.
Machnęłam dłonią, zbywając jego słowa, po czym od razu
przeszłam do konkretów.
– To był ten chłopak który już wcześniej chciał od ciebie
pieniędzy? – spytałam, a Charlie jedynie pokiwał głową.
– Dlaczego wrócił? Dlaczego po prostu się nie odczepił?
– To bardzo w jego stylu. W stylu ludzi z jakimi się
obraca. Tam, pieniądze są potęgą. Więc nigdy nie jest ich za wiele – mruknął.
– Ale… nie rozumiem dlaczego ty. Co on takiego na ciebie
ma, że wybrał ciebie jako słabe ogniwo? – spytałam z frustracją w głosie. –
Przecież nie jesteś mu nic winien… prawda? – mój głos zabrzmiał słabiej niż
zamierzałam.
Charlie uniósł głowę i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
– To nie do końca prawda – szepnął. – Bo… ja i Eric mamy
długą, wspólną historię. Tak naprawdę zawdzięczam mu bardzo wiele. Ale
sądziłem, że już spłaciłem ten dług już dawno…
Potrząsnęłam z frustracją głową i wlepiłam w niego
zniecierpliwione spojrzenie.
– Przestań mówić ogólnikami, Charlie – zażądałam. –
Obiecaliśmy sobie szczerość, więc opowiedz mi to od początku.
Chłopak przeczesał dłonią włosy i zacisnął powieki,
zwlekając z odpowiedzią.
–Półtora roku po tym, jak wkroczyłem w ten niebezpieczny
świat wypełniony bójkami, nielegalnym handlem i tak dalej… Coś się wydarzyło.
Brałem udział w jednej akcji. Z pozoru miała być szybka i łatwa. Mieliśmy
podjechać i dokonać wymiany. Pieniądze za towar. I tyle. Ale coś poszło nie
tak. Rozpętała się strzelanina. Istne piekło. Nie byłem na to przygotowany.
Eric był wtedy ze mną. A muszę zaznaczyć, że za tamtych czasów, był on dla mnie
jak rodzina. Znalazł się na linii ognia, a ja byłem schowany, trzymając spluwę
w ręku. Więc wychyliłem się i strzeliłem. Celowałem w udo. Ale nie miałem zbyt
dużego doświadczenia w strzelaniu. I chybiłem – wyszeptał łamiącym się głosem.
– Zabiłem go…
Zakryłam dłonią usta, czując piekące łzy od powiekami.
Jednak nic nie powiedziałam, widząc, że to jeszcze nie koniec.
– Na miejscu szybko zjawiła się policja. Eric i reszta
ekipy zabrali pieniądze i towar, jednak ja nie mogłam ruszyć się z miejsca. Darł
się na mnie, że wpakuję wszystkich w kłopoty, jednak koniec końców, odjechali.
Tak samo jak druga grupa. I zostałem tam sam. Wzięli mnie na przesłuchanie i
zarzucili zarzut morderstwa. Przyznałem się. Dopytywali się o nazwiska innych,
jednak uparcie milczałem. Z powodu mojego młodego wieku nie trafiłem do
więzienia tylko do poprawczaka i miałem tam być aż do ukończenia osiemnastego
roku życia. Kilka dni później odwiedził mnie Eric. Był wściekły. Naprawdę,
naprawdę wściekły. Dobrze, że oddzielała nas szyba, gdyby nie to,
prawdopodobnie rozszarpałby mnie gołymi rękoma. Powiedział, że wszyscy są na
mnie wściekli, że naraziłem ich na niebezpieczeństwo i problemy z policją. Cały
czas go przepraszałam, a kiedy w końcu się uspokoił… Powiedział coś, co bardzo
mnie zaskoczyło. Myślałem, że dla niego jestem już skończony, przez to jak się
zachowałem. Obiecał, że zrobi wszystko co w jego mocy, aby wyciągnąć mnie
wcześniej. I tak się stało. W tamtym czasie, on był jedyną osobą, która mnie
odwiedzała. Moi rodzice skreślili mnie już dawno, a siostra, która wtedy
znajdowała się pod ich wpływem, wolała nie ryzykować ich gniewu. Nie wiem, jak
Eric to zrobił, ale wypuszczono mnie pół roku przed terminem. Ale on określił
się jasno. Musiałem wyjechać z miasta, jak najdalej. Ponieważ zbyt wiele osób
chciało się zemścić za to, co zrobiłem. Wziąłem więc sobie jego radę głęboko do
serca i wyjechałem, ruszając przed siebie bez żadnego konkretnego planu, z
resztkami pieniędzy w portfelu – dokończył, wzdychając ciężko i opierając się
plecami o oparcie fotela. – Więc, jak widzisz, niestety, ale jestem dość sporo winny
Ericowi – prychnął, zagryzając wargę i spuszczając wzrok.
W mieszkaniu zaległa cisza, a ja wpatrywałam się w Charliego
jak w zupełnie obcego człowieka. To, co usłyszałam, nie mieściło mi się w
głowie. To brzmiało jak fabuła jakiegoś sensacyjnego filmu, a nie fragment
życia nastolatka, który siedział przede mną. Schowałam twarz w dłoniach, kręcąc
głową.
– Powiedz coś, Isobel… - poprosił szeptem.
– Co mam powiedzieć, Charlie? – odpowiedziałam,
przymykając oczy. – Wychodzi na to, że ja nie miałam tak naprawdę pojęcia, kim
ty tak naprawdę jesteś.
– Isobel… To nie prawda. Znasz mnie. To, kim byłem
kiedyś… to już przeszłość. Zmieniłem się. Jestem zupełnie inny niż wtedy –
rzekł, a w jego głosie pobrzmiewała desperacja.
Spuściłam wzrok i poczułam jak po twarzy spływają mi łzy.
Słowa, które chciałam wypowiedzieć, nie chciały mi przejść przez gardło.
– Zabiłeś kogoś – wyjąkałam w końcu, zaciskając dłonie w
pięści.
– Właśnie dlatego nie mogłem nikomu powiedzieć. Nie chcę,
aby głupi błąd z przeszłości wpływał na moje życie.
– Błąd? – spytałam z goryczą w głosie, unosząc na niego
spojrzenie. Smutny wzrok Charliego aż mnie zabolał. – Błędem może być
przypadkowy seks na imprezie, ale morderstwo? – spytałam. Samo to słowo
sprawiało, że robiło mi się niedobrze.
– Isobel, błagam, nie patrz na mnie jakbym był potworem –
wyszeptał, zaciskając wargi. Jego oczy zalśniły, jednak nie spuszczał ze mnie
wzroku. Odwróciłam głowę i przymknęłam oczy, nie wiedząc co robić. – Nie mogłem
ci o tym powiedzieć, bo nie chciałem sprowadzić na ciebie niebezpieczeństwa.
Uśmiechnęłam się smutno i zerknęłam w okno, próbując
zebrać myśli.
– Musisz mi dać czas, Charlie. To dużo do przyjęcia i
przemyślenia. Nie wiem, co teraz o tym myślę, przepraszam.
Po tych słowach podniosłam się z miejsca i skierowałam
się w stronę wyjścia. Charlie nie podążył za mną, doskonale odbierając moje
słowa. Siedział w fotelu, z twarzą skrytą w dłoniach. Wydawał się tak kruchy i
samotny, że musiałam ostatkami sił powstrzymać się przed tym, aby do niego nie
podejść i powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Że wciąż jest dla mnie tym samym
Charliem, w którym się zakochałam.
Ale nie mogłam. Nagle, wszystko się zmieniło. I nie byłam
już pewna, na kogo patrzyłam. Zanim wyszłam na korytarz, ponownie zwróciłam się
do niego, starając się zapanować nad głosem:
– I nie martw się o pieniądze, dostarczę je na czas.
Zanim Charlie zdążył zaoponować, chwyciłam płaszcz i
wyszłam z mieszkania, zbiegając po schodach na klatce schodowej. Po twarzy
zaczęły płynąć mi łzy, więc schyliłam głowę, ruszając szybkim krokiem przed
siebie, oddychając głęboko próbując się uspokoić.
~*~
Wybaczcie ten niewielki poślizg. Miniony weekend był bardzo dziwny i nie miałam głowy do blogosfery. Ale już jestem. To już ostatni rozdział. Do końca tygodnia opublikuję EPILOG.
Do napisania misiaczki!
Aż mi się smutno zrobiło, że to ostatni rozdział :C tak bardzo pokochałam tego blog :'( przywiązalam się do niego i będzie mi go brakować <3 poza tym rozdział był tak świetny, że czuje pewnien niedosyt. Cały test minął mi tak szybko, że kiedy skończyłam to w to wręcz nie wierzyłam xd życzę Ci dużo weny, ale czy napisania epilogu to sama nie wiem.. Żart :) dużo weny i nie mogę się juz doczekać nowego bloga ^^
OdpowiedzUsuńHistoria jest straszna, zarówno dlatego, ze doszło do morderstwa, jak i z powodu zachowania całej tej grupy. Chłopak ich nie wydał, choc mogl, a oni go prześladują. Ok. Moze i Eric wyciągnął charliego wczesniej z poprawczaka, ale czemu teraz nie daje mu spokoju? Kasa, kasa, kasa... Rozumiem, ze Isobel jest załamana, ale charlie nie zabił nikogo z premedytacja. Mam nadzieje, ze to nie zmieni relacji miedzy nimi koniec koncow. Nawet jesli beda potrzebować czasu... Czekam na epilog, choc wolałabym jeszcze kilka rozdziałów xD zapraszam na zapiski-condawiramurs na nowosc :)
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny, szkoda, że ostatni. ale czytam Twój drugi blog <3
OdpowiedzUsuńPS. znalazłam jeden błąd... to chyba gdzieś mniej więcej na początku, jak są w jego mieszkaniu: To bardzo w jego stylu. W stylu ludzi z jakimi się obraca. Tam, pieniądze są potęgą. Więc nigdy nie jest ich za wiele – mruknąłem.(o tutaj, w sensie, powinno być mruknął. wiem... czepiam się ;) )
OMG OMG OMG OMG OMG <3
OdpowiedzUsuńNo proszę! Do tej pory to Is była w centrum wydarzeń, ona kierowała tak jakby całą akcją. Przez te wszystkie wydarzenia praktycznie zapomniałam, że Charlie też ma jakieś problemy i nie wszystkie są związane tylko z Is. Więc ten rozdział był dla mnie dużym zaskoczeniem, choć oczywiście gdzieś tam w świadomości miałam, że Charlie przeskrobał coś w przeszłości. W sumie nie bardzo mi to do niego pasuje ;D Podejrzewałam, że mógł pożyczyć od Erica tą kasę, a on teraz chce oddania z procentem. Nie spodziewałam się, że tutaj może chodzić o tak grubą sprawę! Po tym, co przeczytałam miałam wrażenie, że Eric raczej lubił Charliego, że byli rodziną i chciał mu pomóc jak kumpel kumplowi. Tym bardziej, że nie wydał reszty, a przecież mógł. A jeśli oni byli starsi to z pewnością nie skończyłoby się tylko na poprawczaku. I po tym wszystkim byłam ogromnie zaskoczona późniejszym zachowaniem Erica. Nagle chce kasy, nagle zachowuje się jak wróg, chociaż jeszcze niedawno był przyjacielem. Dziwne to, naprawdę. Cóż, moja sympatia do Charliego nie zmalała, bo widać, że teraz jest innym człowiekiem. Ale narobił w życiu dużo gówna, wpakował się w niezłe bagno i zabił człowieka. Zapewne ten człowiek też święty nie był, ale to nie ma większego znaczenia teraz. Ważne jest to, że zabił... Nie dziwię się Isobel i nie wiem czy będzie potrafiła być z mordercą. Mordercą, który zabił przez przypadek, nie z chęci, ale jednak. Kurde, pokręciłaś to wszystko;D Ale podoba mi się! I bardzo niecierpliwie czekam na następny. Pozdrawiam! ;**
OdpowiedzUsuńNo to mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się, że przeszłość Charliego jest aż tak burzliwa. Co prawda wiedziałam, że nie była kolorowa, ale morderstwo? To mi nawet przez myśl nie przeszło. Co prawda nie zrobił tego specjalnie, nie celował, by zabić, ale stało się... Kurcze, teraz jeszcze bardziej mi go szkoda, bo żyć ze świadomością, że się komuś odebrało życie, to musi być naprawdę koszmarne. I jeszcze ten Eric, który nie daje mu spokoju. W sumie tutaj też jestem zdziwiona. Bo pomógł mu, wyciągną go stamtąd, choć mógł olać, nie pojawiać się nigdy więcej... Może już wtedy planował sobie tak: wyciągnie Charliego, a potem zażąda kasy. I wcale pewnie wtedy nie chodziło o kumpelskie stosunki, tylko od początku o to, by mieć na Charliego haczyk. Ale co z jego relacją z Is? On jej wybaczył, ona jemu też powinna, w końcu to przeszłość i tego Charlie nie jest w sanie zmienić, a teraz widać, że faktycznie się zmienił, że nie jest taki jak kiedyś. Mam nadzieję, że Is da mu szansę... Na pewno nie będzie jej łatwo. Ta świadomość, że kogoś zabił. O tym nigdy nie zapomni, ani on, ani on.
OdpowiedzUsuńRety, do tej pory to Isobel zdawała się skrywać dość czarne sekreciki, a tutaj proszę, sekret Charliego przebił wszystko. Hmm, nie dziwię się reakcji Isobel – to naprawdę zaskakująca wiadomość, ba, wyjątkowo zła wiadomość, więc i ja na jej miejscu potrzebowałabym czasu, by to wszystko przemyśleć, ochłonąć. Rzeczywiście, Charlie zrobił coś okropnego, ale, jeśli mogę tutaj w ogóle coś wtrącić na jego obronę, to przede wszystkim widać, że fakt, iż niechcący pozbawił kogoś życia naprawdę go męczy i prześladuje. Isobel zdecydowanie powinna wziąć ten aspekt pod uwagę… Liczę na to, że oni jednak się w tym epilogu ostatecznie dogadają, w sumie, kto jak nie Isobel, (która sama wiele nieciekawych rzeczy w życiu przeszła) powinien być w stanie wesprzeć Charliego, hę?
OdpowiedzUsuńTak strasznie współczuję Charliemu. Niełatwo musi mu się żyć ze świadomością, że odebrał komuś życie :(
Ech, będzie mi ich brakować :(
Pozdrawiam!
NIE WIERZE ZE TO JUZ OSTATNI
OdpowiedzUsuńBOZE NIE SADZILAM ZE CHARLIE MIAL TAKA OKROPNĄ PRZESZŁOŚĆ
OMG
NIE CHCE EPILOGU
NIE CHCE KOŃCA :(((((((
Z jednej strony informacja, że Charlie kogoś zabił zaskoczyła mnie, a z drugiej... to tak, jakbym podświadomie czuła, że coś podobnego się stało. Oczywiście domyślałam się, w jakim towarzystwie chłopak wcześniej się obracał, zakładałam nawet pobyt w jakiejś karnej placówce, ale chyba nie dopuszczałam do siebie możliwości, że mógł zrobić coś gorszego niż kradzież, handel narkotykami, pobicie, coś w tym stylu. Mimo to... ja jestem w stanie mu wybaczyć. Charlie, którego poznałam dzięki Twojemu opowiadaniu, to nie ten sam człowiek, co kiedyś biegał z bronią i zadawał się z typkami spod ciemnej gwiazdy. Zszedł z tej drogi, zrozumiał, że pobłądził i robił straszne rzeczy. A to, co się wtedy stało, nie było właściwie morderstwem - morderstwo popełnia się z premedytacją, a Charlie z całą pewnością nie chciał nikogo zabić. Niemniej nie da się wrócić życia tamtemu człowiekowi, nie można cofnąć czasu, krew się polała, a Charlie pozbawił kogoś oddechu. Tym samym doskonale rozumiem reakcję Isobel, ja też nie wiedziałabym, co począć z tak okrutną prawdą. Mam jedynie nadzieję, że ona zrozumie, że Charlie się zmienił, że naprawdę ją kocha i między innymi związek z nią może sprawić, że odzyska dawne szczęście, że stanie się lepszym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńCzekam na epilog <3
Charlie tak trochę wyszedł na hipokrytę. Oczekiwał szczerości od Isobell, a sam nie mówił jej prawdy. Może i chciał ją trzymać od tego z daleka, ale to go nie tłumaczy.
OdpowiedzUsuńTrzymam za nich kciuki, bo dopełniają siebie pod każdym kątem. Ale czy ich uczucie nie było wystawione na próbę już zbyt wiele razy?
Pozdrawiam! ;)