1.12.2015

Epilog

12 komentarzy:
            Miesiąc później
            Schodząc po schodach z płaszczem w dłoniach, ubrana w fioletową sukienkę, wkroczyłam w tłum ludzi zebranych w salonie, gdzie znajdował się parkiet. Wokół mnie było głośno i duszno. Przez to, że impreza trwała już trzy godziny, miałam tego serdecznie dosyć. W duchu marzyłam o tym, aby znaleźć się w swoim cichym pokoju.
Po drodze zostałam zaczepiona przez kilka pijanych znajomych, z którymi odbywałam krótkie, przyjacielskie rozmowy. W odległym krańcu pokoju zauważyłam Naomi siedzącą na kolanach Christophera, który od dwóch tygodni był jej oficjalnym chłopakiem. Gdy mnie zauważyła, uśmiechnęła się, a ja w odpowiedzi pokiwałam głową. Grace zniknęła mi z pola widzenia już dobrą godzinę temu, więc nie kwapiłam się z poszukiwaniem jej.
            Wyszłam na balkon, zarzucając aksamitny płaszcz na ramiona, czując zimno grudniowej nocy. Z kieszeni wyciągnęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Odpaliłam jednego i zaciągnęłam się głęboko, obserwując ulice miasta i setki migoczących świateł pochodzących z drapaczy chmur, gdzie prawdopodobnie odbywały się imprezy pokroju naszej. W sumie nie wiedziałam, kto zorganizował tegorocznego sylwestra, jednak byłam tej osobie dozgonnie wdzięczna, że wybrała taką lokalizację. Apartament w górnej części wieżowca był doskonałym wyjściem.
            Z delikatnym uśmiechem na ustach wpatrywałam się w gwiazdy, rozmyślając o minionym roku. Było wiele rzeczy, które prawdopodobnie zrobiłabym inaczej, jednak było też kilka takich, z których byłam dumna. Między innymi z tego, że postawiłam na szczerość. W każdym aspekcie. Skończyłam z byciem fałszywą Isobel. Zamiast tego, okazywałam ludziom prawdziwą sympatię. I choć na początku wszyscy podchodzili do tego nieufnie, nie rozumiejąc dlaczego zachowuję się tak inaczej, w końcu zrozumieli, że po prostu się zmieniłam. Dzięki temu zdobyłam wielu prawdziwych znajomych, a przyjaźń z Naomi i Grace zaczęła przypominać prawdziwą relację, opartą na zaufaniu.
            Usłyszałam odgłos przesuwanych drzwi, więc zerknęłam przez ramię. Zastygłam w bezruchu, widząc Charliego wychodzącego na balkon i zerkającego na mnie niepewnie. Rozchyliłam usta, wpatrując się w jego twarz, która wyglądała prawie identycznie, jak zapamiętałam. Z wyjątkiem zarostu na brodzie i policzkach, który sprawiał, że sprawiał wrażenie dojrzalszego. Charlie stał przede mną z dłońmi w kieszeniach czarnych spodni, mając na sobie granatową koszulę i marynarkę. Wyglądał bardzo atrakcyjnie, co tylko wzmocniło uczucie tęsknoty, jakie pojawiło się na jego widok.
            – Sądziłem, że już nie palisz – zauważył, wskazując na papierosa w mojej dłoni, przerywając milczenie między nami.
            – Ostatni raz. Od jutra rzucam – uśmiechnęłam się gorzko, zaciągając się po raz ostatni, następnie gasząc niedopałek.
            – Nie przypuszczałam, że przyjdziesz – powiedziałam nagle.
            – Ja również – zaśmiał się krótko. Ten widok był tak znajomy, że uśmiech sam cisnął mi się na usta.
            – Ale cieszę się, że przyszedłeś – kontynuowałam, przygryzając wargę i odpychając się od barierek, robiąc krok w jego stronę. Charlie przyglądał mi się zdziwiony, z uwagą obserwując każdy mój ruch. – Miałam baaardzo dużo czasu aby to wszystko przemyśleć. I nie chcę więcej o tym rozmawiać. Między nami było tyle kłamstw i niedomówień, że nawet nie mam ochoty o tym myśleć. To wszystko było po prostu zbyt popieprzone, nawet jak na mnie. Dlatego wymyśliłam idealne wyjście – powiedziałam, uśmiechając się, trzymając go w niepewności.
            Na twarzy chłopaka pojawiła się dezorientacja, która szczerze mnie bawiła. Westchnęłam i uśmiechnęłam się do niego.
            – Myślę, że powinniśmy zacząć od początku. Całkowicie od początku. Jako, że jest sylwester, za… Czterdzieści minut zaczyna się nowy rok, pomyślałam, że to będzie dobry moment, na to, aby rozpocząć coś nowego. Coś lepszego – zaproponowałam. – Co ty na to?
            Charlie zamrugał, po czym uśmiechnął się szeroko, kiwając gorączkowo głową.
            – Idealne wyjście – stwierdził, po czym zapadła cisza, podczas której wpatrywaliśmy się w siebie, szczerząc się do siebie jak idioci. W końcu odchrząknęłam i wyciągnęłam dłoń w jego stronę:
            – Jestem Isobel.
            Ciemnowłosy ponownie się uśmiechnął i uścisnął moją dłoń, mówiąc:
            – Charlie. Miło mi cię poznać.


~*~
Koniec. 
No i jesteśmy przy epilogu. Spodziewaliście się, że to tak się potoczy? Czy też nie? Już na samym początku, gdy zaczynałam pisać tę historię, wiedziałam jak ona się skończy. A to się u mnie nie zdarza zbyt często. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że jesteście zadowoleni i usatysfakcjonowani. Resztę historii Isobel i Charliego możecie dopisać sobie sami. :)
Dziękuję Wam wszystkim. Każdemu z osobna. Za wszystko. Za słowa otuchy, komentarze, szczere opinie, odwiedziny, oraz to, że byliście ze mną na dobre i na złe. Czytaliście wszystkie rozdziały. Te dobre i te gorsze. Za to jestem wam niezmiernie wdzięczna. I myślę, że żadnymi słowami nie jestem w stanie tego opisać. Zawsze po zakończeniu opowiadania mam w głowie taką pustkę. Tak jakbym traciła cząstkę siebie. Ale coś się kończy, coś się zaczyna. A więc korzystając z okazji, zapraszam was na moje nowe opowiadanie, o którym pisałam już wcześniej. 


Historia, która jest mieszanką dramatu, romansu i obyczajówki. Pojawia się wątek muzyczny, pisarski i sportowy. Taki misz-masz. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Aktualnie są opublikowane dwa rozdziały, ale dzisiaj chyba dodam trzeci. 
Myślę, że wszystko, co chciałam powiedzieć, powiedziałam. Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia na drugim blogu, mam nadzieję. :)

SZABLON AUTORSTWA JANE