20.10.2015

#25 Szczerość

Ze snu wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Naciskany wielokrotnie. Przekląłem pod nosem i zwlokłem się z łóżka, przecierając oczy.
– Idę no! – krzyknąłem z irytacją.
Przekręciłem zamek i otworzyłem drzwi. Cofnąłem się zaskoczony na widok osoby stojącej w moim progu. Cóż, stojącej to za dużo powiedziane. Isobel opierała się o ścianę, a kosmyki ciemnych włosów opadały jej na twarz. Uniosła głowę i uśmiechnęła się rozradowana na mój widok.
– Charlie! Tęskniłam za tobą! – powiedziała, prostując się i o mały włos się wywracając. W ostatniej chwili chwyciłem ją za ramiona i zmarszczyłem brwi.
– Co ty tu robisz, Isobel? – spytałem, czując bolesny uścisk w piersi na jej widok.
To było nasze pierwsze spotkanie od bardzo dawna. I stało się to zdecydowanie zbyt nagle. Nie byłem na to przygotowany.
– Chciałam z tobą porozmawiać. Tak szczerze. O wszystkim. Wyjaśnić, przeprosić – wybełkotała, kładąc mi dłoń na piersi.
Zastygłem w bezruchu czując jej dotyk. Wypuściłem powietrze z płuc i cofnąłem się o krok.
– Jesteś kompletnie pijana. Zamówię ci taksówkę do domu – powiedziałem zmęczonym głosem.
– Dlaczego wszyscy chcą mi dzwonić po taksówkę?! – krzyknęła, zaciskając usta ze złości.
– Cicho bądź, obudzisz wszystkich sąsiadów – warknąłem, kręcąc głową. – Wchodź do środka – poleciłem, nie widząc innego wyjścia.
– Mówiłam poważnie, naprawdę musimy porozmawiać, Charlie – powiedziała cicho, stojąc niebezpiecznie blisko mnie. Spojrzała mi prosto w oczy, i chociaż jej wzrok był zamglony, i tak poczułem jak serce bije mi szybciej. – Tęskniłam za tobą tak bardzo – wyszeptała, oplatając dłońmi moją szyję i unosząc się niezdarnie na palcach.
Kiedy nasze usta dzieliły milimetry, zacisnąłem powieki i zbierając w sobie wszystkie siły, odwróciłem głowę w bok i delikatnie odepchnąłem ją od siebie.
– Porozmawiamy jutro, jak wytrzeźwiejesz – powiedziałem, kładąc jej rękę na ramieniu i prowadząc w stronę łóżka w mojej sypialni.
Dziewczyna opadła na łóżko, układając się wygodnie i przymykając oczy. Okryłem ją kocykiem i zgasiłem światło. Kiedy już miałem zamykać drzwi, dobiegł mnie jej cichy głos:
– Charlie… obiecujesz, że jutro porozmawiamy?
– Obiecuję – powiedziałem, chociaż tak naprawdę nie sądziłem, żeby tak było.
            Położyłem się na kanapie, wpatrując się w ciemny sufit i wsłuchując się w ciszę panującą w mieszkaniu. Byłem całkowicie zdezorientowany. Isobel wyglądała jak wrak. W jej oczach nie widziałem już żadnego blasku, wydawała się całkowicie bez życia. I to, choć nie chciałem tego przyznać, szczerze mnie zmartwiło.
            Jednak mimo tej ogromnej urazy jaką żywiłem do Isobel, byłem ciekawy co miała na myśli mówiąc, że musimy szczerze porozmawiać. Bo każda jej szczerość prędzej czy później zawsze kończyła się kolejnym kłamstwem. Jak więc miała zamiar rozegrać to teraz?
            Nie byłem jednak pewien, czy kolejne cierpienia były warte zaspokojenia mojej ciekawości. Bałem się, że mogę nie znieść kolejnego zawodu i odrzucenia. Bo przecież każdy ma jakąś granicę, kiedy po prostu wszystko go przerasta, prawda?

~*~
            Usiadłem z kubkiem gorącej kawy w dłoniach i spojrzałem w okno, obserwując miasto budzące się do życia. Tej nocy źle spałem, dlatego też, gdy po raz nie wiadomo który obudziłem się po 6 rano, zdecydowałem, że dalszy sen jest bez sensu.
            Wziąłem długi prysznic, zjadłem śniadanie i ogarnąłem mieszkanie. Nie mogłem nigdzie znaleźć sobie miejsca, aby zająć się czymś pożytecznym, dlatego siedziałem, i czekałem, aż Isobel się obudzi.
            Usłyszałem jej  ciche przekleństwa pod nosem, kiedy powolnym krokiem zmierzała w moją stronę. Zerknąłem na nią i mimowolnie uśmiechnąłem się z politowaniem. Kiedy napotkałem jej wzrok, uśmiech zamarł mi na ustach. Isobel wpatrywała się we mnie niepewnie, przestępując z nogi na nogę.
            – Wyglądasz okropnie – stwierdziłem, próbując rozluźnić niezręczną atmosferę. Kąciki jej ust uniosły się do góry, kiedy odpowiedziała zachrypniętym głosem: 
            – Wielkie dzięki. Mogę prosić o szklankę wody?
            Pokiwałem głową, po czym wyciągnąłem butelkę i wlałem płyn do szklanki. Z szuflady wyciągnąłem aspirynę i podałem jej tabletki.
            – Powinno pomóc – powiedziałem.
            Isobel usiadła na krześle naprzeciwko mnie i przez kilka minut siedzieliśmy w milczeniu. W końcu stwierdziłem, że nie zniosę tego dłużej i powiedziałem:
            – Chciałaś rozmawiać. Więc mów. – Z całych sił starałem się, aby mój głos zabrzmiał pewnie i obojętnie. Widząc grymas na jej twarzy, pewnie mi się udało.
            – Pewnie mnie nienawidzisz – mruknęła pod nosem, spuszczając wzrok. Otworzyłem usta, aby zaprzeczyć, jednak coś mnie przed tym powstrzymało. Zacisnąłem dłonie w pieści i uparcie milczałem.
            Isobel odchrząknęła i spojrzała na mnie, uśmiechając się gorzko.
            – Cóż, wczoraj to wydawało się dużo łatwiejsze – zaśmiała się. – Nie jestem dobra w tego typu rzeczach. No i nigdy nigdy nikomu tego nie mówiłam. Ale Charlie, kto jak kto, ale ty zasługujesz na prawdę. Może to chociaż trochę.. Sprawi, że będziesz mnie nienawidził mniej.
            Wciąż milczałem, więc Isobel wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.
~*~
            – Spójrz – powiedziała, wyciągając w moją stronę telefon i wybrała jedno z wielu zdjęć w jej galerii.
            Ujrzałem dziewczynę, na której twarzy malował się grymas, ciemne włosy były związane w kitkę. Ale nie to przykuło moją uwagę, tylko tusza dziewczyny. Widoczna nadwaga odznaczała się jeszcze bardziej z powodu obcisłej koszulki.
            – To… To jestem prawdziwa ja, Charlie – powiedziała drżącym głosem Isobel.
            Zmarszczyłem brwi i zerkałem raz na zdjęcie, raz na Isobel. Dziewczyna najwyraźniej dostrzegła dezorientację na mojej twarzy, ponieważ niewiele z tego rozumiałem, dlatego kontynuowała:
            – Dwa lata temu. Przyjrzyj się dokładnie – poprosiła cicho.
            Zrobiłem to i dopiero, gdy dostrzegłem znajome znamię pod lewym okiem, uwierzyłem i dostrzegłem podobieństwo.
            – Ja… Ja widzę. Twoje znamię – powiedziałem zaskoczony, pokazując na policzek. Isobel pokiwała głową, splatając drżące dłonie ze sobą. Spuściła głowę w dół i milczała przez kilka długich sekund. Wpatrywałem się uważnie w zdjęcie, nie mogąc w to uwierzyć. W oczach dziewczyny z fotografii, dopiero po dokładnym przyjrzeniu się, dostrzegłem smutek i zażenowanie. Wstyd spowodowany samą sobą.
            – Wiem, że wyglądam teraz zupełnie inaczej i nie potrafisz sobie wyobrazić, że to mogła być prawda – powiedziała parskając pod nosem i spoglądając w bok, zagryzając wargę w namyśle. – Ale tak jest. I już do końca życia będę pamiętała, jak to było przez te wszystkie lata. Gdy byłam poniżana i wyśmiewana. Są po prostu takie rzeczy, o których się nie zapomina.
            – Skoro wiesz, jak to jest, to dlaczego sama zniżyłaś się do poziomu tych ludzi? Dlaczego sama wyśmiewałaś i upokarzałaś słabszych, Isobel? – spytałem, a mój głos zabrzmiał ostrzej niż zamierzałem. Dziewczyna zastygła w bezruchu, a ja, mimo, że sporą część jej twarzy zasłaniały włosy, zauważyłem łzy spływające po policzkach. Isobel pociągnęła nosem i zerknęła na mnie z ukosa.
            – Nie powiem ci nic, co mogłoby mnie usprawiedliwić, choć wiem, że tego właśnie oczekujesz – szepnęła. – Na tym zdjęciu miałam nieco ponad piętnaście lat, a moja siostra była wtedy w naszym wieku – kontynuowała, gdy nic nie odpowiedziałem.
            – Czekaj… siostra? – spytałem zdziwiony.
            – Ruby. Była podobna do mnie. Tak bardzo, że wiele razy myślano, że byłyśmy bliźniaczkami. Tak samo pulchne, niezdarne, nieśmiałe i słabe. Ale koniec końców okazało się, że to Ruby była tą słabszą. To, co ja przeszłam był niczym w porównaniu do tego, co działo się z nią. Całe liceum była sama. Krzyczała i wołała o pomoc, jednak nikt tego nie dostrzegał, bo zamknęła się w sobie. I w końcu pękła. W końcu ktoś przekroczył granicę i to załamało ją całkowicie. – Jej głos zadrżał, po czym Isobel schowała twarz w dłoniach. Siedziałem nieruchomo, obserwując ją uważnie, z mocno bijącym w sercu, spodziewając się najgorszego zakończenia tej historii. Z całych sił chciałem przytulić Isobel i pomóc jej się uspokoić, jednak nie chciałem, aby przez to rozkleiła się całkowicie. – Więc zabiła się. Rodzice znaleźli ją w pokoju. Umarła równie po cichu i równie samotnie jak żyła.
            Nie podnosząc wzroku, otarła twarz z łez i wzięła głęboki oddech.
            – Moi rodzice byli załamani. Wtedy moja mama przyrzekła sobie, że za wszelką cenę ochroni mnie przed takim losem. Że nie pozwoli, aby mnie również tak traktowano. Nie przeżyłaby straty drugiego dziecka. Więc tak zaczęła się walka o zgrabną, wymarzoną figurę. Nie zawsze było to łatwe, ani rozsądne, ale udało się. Zmieniłam się w kogoś, kim myślałam, że nigdy nie będę. Przeprowadziliśmy się tu i nagle stałam się tą dziewczyną. Popularną, piękną i lubianą – parsknęła pod nosem. – Wtedy wydawało się to spełnieniem marzeń. Nowym początkiem, nowym rozdziałem w moim życiu. Ale oprócz tego, że dało mi to wiele radości, zniszczyło i zmieniło mnie to w zupełnie innego człowieka. W osobę, którą moja siostra prawdopodobnie by gardziła. Której by nienawidziła – dokończyła szeptem. – I za wszystkie podłe rzeczy jakie zrobiłam, nienawidzę też samej siebie.
            Isobel zamilkła, bawiąc się nerwowo nitką zwisającą z sukienki, którą miała wczoraj na sobie. Jedynym dźwiękiem, jaki było słychać było tykanie zegarka i ciężki urwany oddech dziewczyny.
            – Wiem, że ty też mnie nienawidzisz, Charlie. Masz do tego prawo – wyszeptała wstając. – Jestem potworem. Ale chcę to zmienić. Na dobre. Nie chcę już krzywdzić ludzi.
            Uparcie wpatrywałem się w okno, zaciskając dłonie w pięści, nie potrafiąc na nią spojrzeć.
            – Kiedy zobaczyłam cię ostatnio w kawiarni z tą dziewczyną, zrozumiałam, że przez długi czas oszukiwałam samą siebie. Kłamałam mówiąc, że chcę abyś zapomniał o tym, co nas łączyło. Nie chciałam tego zniszczyć – powiedziała, a w jej głosie zabrzmiała nuta desperacji i błagania. – Spójrz na mnie, proszę cię – poprosiła, kiedy cisza między nami się przedłużała.
            Wziąłem głęboki oddech i uniosłem wzrok. Jeśli miałby wskazać obraz nędzy i rozpaczy, wskazałbym w tamtym momencie na Isobel. Włosy były kompletnie w nieładzie, sukienka pognieciona, a makijaż rozmazany po całej twarzy, co tylko uwidoczniało smutek kryjący się w jej oczach.
            – Co chcesz, abym ci powiedział, Isobel? – spytałem zachrypniętym głosem, wciąż nie mogąc dojść do siebie po tym, co usłyszałem.
            – Powiedz mi, że mi wybaczasz, błagam. Z tobą u boku czuję się silniejsza. Czuję się lepsza i wierzę, że mogę się zmienić. Chcę się zmienić, zacząć od nowa. Zakończyć wszystkie chore gierki i zabawy ludźmi. Błagam… - wyszeptała, chwytając mnie za dłoń, którą szybko schowałem pod stołem.
            – Dlaczego miałbym ci uwierzyć? Złamałaś mi serce, Isobel. Ośmieszyłaś, wielokrotnie dawałaś nadzieje i karmiłaś kłamstwami. Więc powiedz mi, jaki jest racjonalny powód, abym ci uwierzył w to, co mówisz?! – uniosłem głos, patrząc na nią z żalem.
            – Bo, Charlie… Myślę, że się w tobie zakochałam – powiedziała i spojrzała mi prosto w oczy. Cisza między nami przedłużała się, po czym dziewczyna zacisnęła powieki i zaszlochała cicho, odwracając się do mnie plecami i kręcąc głową.
            Otworzyłem oczy szeroko ze zdziwienia i przeczesałem dłonią włosy, po czym spojrzałem w sufit, czując jak serce wali mi w piersi.
            – Tak czy inaczej, wiesz gdzie mnie znaleźć, jak już podejmiesz decyzję – powiedziała nagle, zupełnie już opanowanym głosem. Następnie szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia z mieszkania. – I, Charlie… dziękuję za nocleg.
            Gdy drzwi się za nią zatrzasnęły, oparłem się plecami o ścianę, schylając głowę w dół, czując pulsujący w niej ból. Zacisnąłem dłonie na końcówkach włosów i zakląłem pod nosem, kiedy poczułem jak niechciane łzy płyną mi po policzkach.
            „Niech cię szlag, Isobel” – pomyślałem.
           ~*~
 Dobry wieczór! Przybywam, o później porze, ale jednak w terminie! 
Rozdział jest ważny i przełomowy, jednak mam wrażenie, że nie wyszedł mi zbyt dobry. No ale może to tylko moje urojenia. Czekam na wasze opinie. Ktoś przeczuwał, że w historii Isobel kryje się taka tragedia? Jak myślicie, co zrobi Charlie i co wydarzy się dalej?
 Kolejny rozdział już za TYDZIEŃ!  ♥


11 komentarzy:

  1. o kurcze
    o kurcze
    o kurcze
    ja dzis nie wytrzymam psychicznie
    najpierw fakt, ze teledysk 1D ma wyjsc dzis w nocy
    potem odwolany koncert 1D z powodu choroby Liama, o ktorej nic nie wiemy i dopiero jutro beda informacje
    a teraz jeszcze to
    boze i jak tu zyc spokojnie?????
    boze
    boze
    nie moge, wychodze z tych internetow
    mamo zrob mi kare na internet, blagam

    OdpowiedzUsuń
  2. wow....
    płakałam parę razy w ciągu rozdziału... wiem jak czuje się Isobel... po prostu napisałaś to po mistrzowsku. czekam na kolejne rozdziały i rozsądną decyzję Charliego.
    pozdrawiam
    K.

    OdpowiedzUsuń
  3. wow... brak mi słow, serio. Biedna Isobel...
    Rozdział przełomowy, ważny i świetny! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O jeeezusiu,jaki mega *-*
    Piszę to prawie zawsze,ale z rozdziału na rozdział mnie zadziwiasz ^^
    Po prostu zajebisty,brak słów <3
    Niecierpliwie czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  5. czyli tak jak myślałam, Isobel poszła do Charliego. Chyba dobrze zrobił, że nie chciał z nią gadać jak była pijana. To, że nie stchórzuyła rano, to dobra odznaka, aczkolwiek nie dziwię się Charliemu, ze podszedł do niej sceptycznie, nie chce się narażać na więcej bólu i trudno się mu dziwić. Jednak pewnie tak jak i mnie to i jego zdziwiło wyznanie Isobel... Mam wielką nadzieję, że dasz im szansę i że I już tego nie spieprzy,a przynajmniej nie tak szybko... że nareszcie ta dziewczyna dojrzała. Zapraszam do mnie na nowość na zapiski-condawiramurs.blospot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem szczerze, że tego się nie spodziewałam. I nie chodzi mi już o samą historię Isobel - domyśliłam się wcześniej, że jej siostra musiała popełnić samobójstwo, chociaż nie do końca tak wyobrażałam sobie wyjaśnienie tej kontroli nad wagą; na szczęście teraz zachowanie jej matki wydaje się jasne, choć wciąż chore i nienaturalne. Tak czy siak w życiu bym nie pomyślała, że Isobel powie o wszystkim Charliemu. W pierwszej chwili uznałam, że jak tylko się wyśpi i wytrzeźwieje, opuści ją odwaga i z tej rozmowy nic nie wyjdzie, a nawet jeśli, to Isobel znowu powie coś chamskiego i znowu się pokłócą. Dlatego bardzo się cieszę, że w końcu postanowiła się otworzyć, wyznać wszystko jak na spowiedzi. I prawdę powiedziawszy stoję po jej stronie, bo Charlie potraktował ją chyba nieco zbyt ostro. Jasne, nie ma żadnego wytłumaczenia na jej okrutne zachowanie względem innych, tym bardziej, że po własnych doświadczeniach powinna wiedzieć, jak bardzo można zniszczyć człowieka przykrymi słowami, ale ja jej po prostu współczuję. Lepiej ją teraz rozumiem - mam nadzieję, że Charlie też, tylko zadziałał pod wpływem emocji. Jeszcze powiedziała mu, że się zakochała... To mnie rozwaliło na łopatki. Jestem ciekawa, co teraz Charlie zrobi z tym wszystkim. Chociaż ma święte prawo być na nią wściekły, liczę na to, że zrozumie, jak wielki wysiłek włożyła w opowiedzenie mu swojej historii i i jak wiele musiało ją to wszystko kosztować. Może będzie w stanie zdobyć się na wybaczenie. Trzymam za to kciuki!
    A rozdział świetny - czekam już na następny.
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się porobiło....o.o Spodziewałam się tego, ale powiem ci że nie wiem co bym na twoim miejscu napisała w ciągu dalszym. Musiałabym się mocno zastanowić. :) Powodzenia.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie był to dobry pomysł, by przychodzić do niego będąc kompletnie nawaloną, ale przynajmniej coś zdołali sobie wyjaśnić. Cieszę się, że Isobel nie stchórzyła rano i że mimo wszystko wyznała Charliemu prawdę. Myślałam, że będzie dla niej milszy, że od razu ją zrozumie i tak dalej, ale cieszę się, że trzymał fason. Życie Isobel nie było łatwe, ale to nie znaczy, że miała prawo zachowywać się w ten sposób. Powinna dostać za swoje i chyba dostaje. Ciekawa tylko jestem, co teraz zrobi Charlie. Ma nie łatwy orzech do zgryzienia...

    Pozdrawiam i czekam na kolejny! ;**
    I zapraszam do siebie na rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ulala, no to rzeczywiście tragedia... jej siostra naprawdę musiała już nie radzić sobie z tym, skoro się zabiła. Ech... zabawne w sumie jest to, że ich matka chciała uchronić Is przed znienawidzeniem samej siebie, a i tak do tego doprowadziła. Może gdyby nie naciskała tak na Isobel, tylko łagodniej z nią postępowała, to sama Is nie byłaby taka okrutna dla innych. Ciekawa jestem, czy Charlie da jej jeszcze szansę czy już raczej nie... Po tym co usłyszał, to może jednak jej wybaczy. Ale okaże się, heh xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć! Świętny blog. Uwielbiam tą historię. Czytam ją od kilku dni i przed chwilą skończyłam 25 rozdział a w głowie miałam tylko jedno słowo : "dlaczego?". Tak szybko zleciało...
    Charlie... Kurde, niezły bałagan ma w życiu. Ciekawa jestem jak rozwiążesz sprawę jego przeszłości. Z chęcią dowiem się więcej o tym co robił i kim dokładniej jest ten Eric. Isobel.. Kurcze. Ta to jest nienormalna ale kocham ją. Kocham jej wywody gdy jest pijana.
    Mam nadzieję że Charlie tak szybko jej nie dopuści do siebie.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! :*

    Jak będziesz miała czas to zapraszam na swojego bloga. Dopiero co powstał ale będę systematycznie dopisywać nowe rozdziały. Gorąco polecam!!! :) http://jako-w-piekle-tak-i-na-ziemi.blogspot.com/2015/10/prolog_25.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytam! Uwielbiam, niecierpliwie czekam! :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli jesteś tutaj, aby skomentować moją twórczość, to z całego serca Ci dziękuję. Każdy komentarz to wielka motywacja do dalszego pisania.

SZABLON AUTORSTWA JANE