16.04.2015

#16 Mętlik



Z piskiem opon zatrzymałam samochód i zaparkowałam go pod kamienicą, gdzie mieszkał Charlie. Zanim wysiadłam, wzięłam kilka głębokich oddechów, próbując uspokoić się i  poukładać szalejące w głowie myśli. Znów zachowałam się wobec niego okropnie. Ponownie go zawiodłam. Kiedy już wszystko między nami zaczynało się w końcu układać, ja musiałam to zniszczyć.
Dlaczego? Bo wstydziłam się go? Wiedziałam, że to nieprawda. Wcale się go nie wstydziłam. Bałam się po prostu, jak zareagują wszyscy na wieść, że nagle, ja i Charlie, z którym przecież toczyłam zimną wojnę, staliśmy się… przyjaciółmi? Będą wściekli, że o niczym nie wspomniałam, i jestem pewna, że to niczego nie zmieni. Charlie znów zostanie  kozłem ofiarnym. I ja również mogę się nim stać. A na to nie mogłam pozwolić. Nie znów.
Ale jednocześnie nie chciałam go stracić. Nie wiedziałam, kiedy to się stało, jednak… o dziwo, naprawdę go polubiłam. Przy nim mogłam być sobą, nie musiałam udawać. On wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Pomyśleć, że jeszcze kilkanaście dni temu, myślałam, że go nienawidzę. Ale prawda była taka, że Charliego nie dało się nienawidzić. Bo kiedy jego ciemne, szczere oczy na ciebie spoglądały, cała złość się ulatniało. Był taki dobry, tak niewinny. Zbyt dobry dla mnie.
Wysiadłam z samochodu i pobiegłam do wejścia, chcąc schronić się przed deszczem, który zacząć padać kilka minut temu. Otworzyłam drzwi i stawiając niepewne kroki, zaczęłam wspinać się na drugie piętro. Kiedy stanęłam pod wejściem do jego mieszkania, zagryzłam wargę, nasłuchując dźwięków dobiegających z wnętrza. Jedyne, co usłyszałam, to głucha cisza.
Zapukałam więc kilkukrotnie, czując serce walące w piersi niczym młot. Czekałam w napięciu, aż Charlie otworzy drzwi, jednak tak się nie stało. Westchnęłam i zapukałam jeszcze raz. Wiedziałam, że był w domu, ponieważ pierwsze, co zrobiłam, to pojechałam do warsztatu. Henry oznajmił mi jednak, że Charlie miał dzisiaj wolne.
– Charlie, otwórz, proszę – powiedziałam na tyle głośno, aby mnie usłyszał. – Proszę – powtórzyłam, opierając czoło o gładką powierzchnię, oddychając ciężko i czując rosnącą gulę w gardle.
Kiedy usłyszałam chrzęst przekręcanego zamka, drgnęłam zaskoczona i zrobiłam krok w tył. Uniosłam wzrok, chcąc ujrzeć twarz Charliego. Była skąpana w cieniu, jednak dostrzegłam wymalowany na niej smutek i złość.
 Czego chcesz, Isobel? – spytał, a ja wypuściłam ze świstem powietrze, nie wiedząc, co mu powiedzieć.
– Charlie… – zaczęłam, jednak chłopak przerwał mi gwałtownie:
– Czego chcesz? – Jego głos był zimny i twardy.
Milczałam przez chwilę, szukając właściwej odpowiedzi. Wszystko, co miałam ułożone wcześniej w głowie, nagle wyparowało, lub wydawało się zbyt banalne.
– Chcę przeprosić – szepnęłam, robiąc krok w jego stronę. No faktycznie, wcale nie banalne wyjście – pomyślałam z ironią.
– Nie. Cały czas przepraszasz, Isobel. Mam tego dość. Nie mogę znieść twojego zachowania – powiedział, starając się panować nad głosem, jednak zdradzało go drżenie dłoni, zaciśniętych w pięści. – Tak to będzie wyglądało? Spędzamy miło czas, a później olewasz mnie przy przyjaciółkach? – spytał ze smutkiem.
– Naprawdę mi przykro – nie poddawałam się.
– Mnie też jest przykro, Isobel – westchnął. – Bo przez chwilę, naprawdę wierzyłam, że możemy być przyjaciółmi. Wierzyłem, że naprawdę nie jesteś taka zła. Widziałem w tobie dobro i to nie raz – powiedział, a jego głos przybrał nagle łagodny ton.
Spojrzał na mnie, uśmiechając się, jednak uśmiech nie sięgnął jego przygnębionych oczu. Przełknęłam ślinę, czując łzy napływające mi do oczu.
– Bo to prawda – powiedziałam cicho, spuszczając wzrok na swoje buty. – Sprawiasz, że chcę być lepsza. Że chcę się zmienić.
– Więc zrób to, Isobel. Czy proszę o tak wiele? – spytał, kręcąc głową.
Ponownie zrobiłam krok w jego stronę i stanęłam jedynie kilka centymetrów od niego. Spojrzałam mu prosto w oczy.
– Naprawdę się staram – zapewniłam, niepewnie unosząc dłoń i dotykając jego policzka, nie do końca rozumiejąc, co robiłam.
Chłopak wstrzymał oddech, wpatrując się w moją twarz. Pchana nagłym impulsem, stanęłam na palcach. Musnęłam niepewnie jego usta, po czym odsunęłam się szybko, przykładając dłoń do swoich rozchylonych warg. Charlie spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami i kiedy tylko zobaczyłam, że zamierzał coś powiedzieć, odwróciłam się i zbiegłam po schodach, nie oglądając się za siebie.

~*~
Kiedy zamknąłem drzwi od mieszkania, zerknąłem na swoje odbicie w lustrze, jakby chcąc upewnić się, że to, co się właśnie wydarzyło, nie było wytworem mojej wyobraźni. Ale nie. Dotyk jej ust na moich był wciąż żywy. Czułem zapach malinowego błyszczyka i delikatną nutę jej perfum. Ona naprawdę mnie pocałowała. I uciekła. Co było nie tak z tą dziewczyną, że za każdym razem uciekała, gdy zaczynało się coś dziać?
Nie wiedziałem, co miałem myśleć. W relacji z nią wszystko było tak pogmatwane i trudne do wyjaśnienia, że rozmyślania, oraz dalsze próby zrozumienia jej zachowania były po prostu bezsensowne. Za Isobel nie dało się nadążyć. Kiedy już myślałem, że ją rozgryzłem, robiła coś, co kompletnie zmieniało moją opinię o niej.
Jedno wiedziałem na pewno. Isobel nie była normalna. Mogłem opisać ją wieloma słowami, ale nie tym jednym.
Opadłem na brązową kanapę, przeczesując dłonią włosy. Od natłoku myśli rozbolała mnie głowa. Nie miałem pojęcia, co miałem teraz zrobić ani jak się zachować. Udawać, że nic się nie wydarzyło? Porozmawiać z nią? Czy dać jej czas?
To było wyczerpujące, kiedy nawet nie wiedziałem, co siedziało w jej głowie, a ona nie miała zamiaru mnie o tym poinformować.

~*~
Zatrzymałam samochód kilka przecznic od domu Charliego i otarłam łzy, które niekontrolowanie zaczęły spływać mi po twarzy. Zaczęłam kląć pod nosem. Czułam się jak skończona kretynka. Byłam zażenowana swoim zachowaniem. Nie wyobrażałam sobie, jak musiał poczuć się Charlie. No bo, kto się tak zachowuje?!
– Idiotka, idiotka, idiotka – mruknęłam pod nosem, opierając czoło o kierownicę.
Co mi przyszło do głowy, aby go całować? Dopiero przyzwyczajałam się do myśli, że go lubię, a tu wyskoczyłam z takim czymś?! To było nienormalne. Byłam na siebie tak niesamowicie zła, że z bezsilności zaczęłam płakać jeszcze bardziej.
Natłok myśli mnie przytłaczał. Nie miałam pojęcia, co miałam zrobić. Czułam, że tracę kontrolę. A to wszystko przez Charliego. Wszystko było dobrze, zanim on się pojawił. Miałam swoje perfekcyjne życie, było mi z tym dobrze. A teraz wszystko stanęło pod znakiem zapytania.
Przez wtargnięcie tego chłopaka do mojego życia, miałam wrażenie, jakbym stała się inną osobą, która nie wiedziała, kim naprawdę była. Już nie potrafiłam odróżnić, kiedy byłam sobą, a kiedy grałam.
Chwilami czułam się tak, jakby mieszkały we mnie dwie osoby i każda z nich przerażała mnie na swój sposób.

~*~
Kiedy tydzień dobiegł końca, siedziałam w domu już drugi dzień z rzędu, po raz pierwszy od dawna spędzając cały weekend bez wychodzenia z przyjaciółkami. Wymigałam się grypą żołądkową, choć tak naprawdę nie miałam po prostu ochoty na żadne towarzystwo. Byłam wdzięczna Charliemu, że nie dzwonił do mnie, ani nie napastował esemesami z wyjaśnieniami. Najwyraźniej chłopak mądrze doszedł do wniosku, że porozmawiam z nim, kiedy będę gotowa. O ile kiedykolwiek nastanie taki moment. Na chwilę obecną byłam zbyt przerażona tą całą sytuacją, aby cokolwiek zdecydować w tej sprawie.
Wzdychając ciężko, wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach na dół, udając się do kuchni, czując głód ssący w żołądku. Przystanęłam w progu, widzą moją matkę siedzącą przy stole. Usłyszawszy kroki, odwróciła się w moją stronę, mierząc mnie uważnym spojrzeniem.
– Znowu przyszłaś po jedzenie? Chyba wystarczy na dziś – skwitowała.
Zignorowałam jej słowa, w milczeniu otwierając lodówkę.
– Chyba coś powiedziałam! – podniosła głos.
Zacisnęłam dłonie w pięści i wzięłam głęboki oddech, próbując zachować spokój.
– Jedna kanapka nie sprawi, że przytyję – powiedziałam, wyciągając potrzebne składniki.
– Zaczyna się od jednej kanapki. Chyba ostatnio nieco się zapomniałaś. Spójrz na swoje uda – warknęła, lustrując wzrokiem moje odsłonięte nogi. – Chodź do łazienki, dawno się nie ważyłaś – powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Ruszyła przed siebie, będąc pewna, że pójdę za nią bez słowa. Nie zrobiłam tego jednak. Zacisnęłam usta, ocierając samotną łzę, która spłynęła po moim policzku. Stałam jak skamieniała, walcząc sama ze sobą. Z jednej strony nie chciałam znów czuć się jak gówno, słuchając, jak matka wytyka mi moje niedoskonałości, a z drugiej, wiedziałam, czym mogło skutkować moje zaniedbanie, oraz jak wiele miałam do stracenia.
Dlatego też, czując się jak ostatnia przegrana, powolnym krokiem ruszyłam w kierunku łazienki. Nie patrząc matce w oczy, rozebrałam się, zostając w samej bieliźnie.
– Twój brzuch! Czy ty nie widzisz, jak bardzo ci urósł?! – krzyknęła zszokowana, kręcąc głową.
Zmarszczyłam brwi, zerkając w dół. Szczerze mówiąc, ciężko mi było stwierdzić, czy miała rację, czy nie, skoro widziałam swoje ciało codziennie. Nie odpowiedziałam więc na jej słowa i stanęłam na wagę.
Widząc liczbę jaka się tam pokazała, poczułam jak serce podchodzi mi do gardła, a oczy zachodzą łzami. Nie. Nie. To niemożliwe.
– Cztery kilogramy. Jak to się, kurwa, stało, że przytyłaś aż cztery kilogramy, Isobel?! – wrzasnęła, sprawiając, że skurczyłam się w sobie, chowając twarz w dłoniach, po zejściu z wagi. – Spójrz na mnie!
Nie kontrolując łez, uniosłam wzrok, biorąc drżące oddechy. Była wściekła. Widziałam to na jej twarzy. Dzielnie wytrzymałam jej spojrzenie, jednak w środku cała drżałam. Splotłam ze sobą rozedrgane dłonie, próbując się uspokoić. Zanim zdążyłam zrobić coś więcej, poczułam piekące uderzenie na lewym policzku. Odchyliłam głowę w bok, wydając z siebie cichy jęk bólu. Przyłożyłam dłoń do bolącego miejsca, unosząc wzrok na kobietę stojącą przede mną. Kobietę, którą nazywałam matką.
– Ty niewdzięczna gówniaro! Jak śmiesz zaprzepaszczać wszystkie nasze starania?! – warknęła, patrząc na mnie z odrazą.
Po chwili wzięła głęboki oddech i niespodziewanie na jej twarzy znów pojawił się spokój. Położyła mi dłoń na ramieniu i powiedziała:
– Przecież wiesz, że to wszystko dla twojego dobra, prawda?
Miałam ochotę roześmiać jej się prosto w twarz, lecz zamiast tego jedynie pokiwałam głową, marząc o tym, aby po prostu stąd wyszła i zostawiła mnie samą. Widząc to, uśmiechnęła się i opuściła pomieszczenie. Dopiero wtedy byłam w stanie głęboko odetchnąć. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i ujrzałam przerażoną, zapłakaną dziewczynę, z zaczerwienionym policzkiem. Ujrzałam wszystkie moje słabości, widoczne gołym okiem. Czułam się obnażona, mimo bielizny, którą miałam na sobie.
Zamknęłam więc oczy i zaniosłam się cichym szlochem, siadając na brzegu wanny i chowając twarz w dłoniach.


~*~
Się dzieje, co? :D Myślę, że mało kto spodziewał się takiego rozwoju sytuacji. Co sądzicie o zachowaniu Isobel? Szkoda wam jej, czy bardziej was denerwuje? Jestem bardzo ciekawa, jakie macie opinie na temat jej osoby. :)
Dziękuję za każdą Waszą opinię i za wsparcie. Jesteście najlepsi! <3 
Kolejny rozdział jeszcze w kwietniu. 
Do napisania!

19 komentarzy:

  1. Troszke mi szkoda Isobel chociaz moglaby spiac wkoncu tylek by miedzy nia a Charlie bylo ok.
    No i jej matka mnie irytuje -.'-

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah! A tak wgl jakby twoja twórczość była puszczana w TV jako serial/film, to byłby to najlepszy serial/film ever :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę powiedzieć, że rozumiem Isobel, ale nie mogę też powiedzieć, że mnie denerwuje. Na początku wkurzała mnie bardzo, ale teraz zaczynam ją bardziej tolerować i nie działa mi na nerwy. Ciężko powiedzieć, żebym ją lubiła, ale jest znośna;D I bardzo zagubiona. ta sytuacja w domu na pewno negatywnie działa na jej psychikę. Jest poniżana przez najbliższą osobę, więc chociaż w szkole chce być kimś. Ta chęć zaistnienia, pokazania swojej wartości przewyższa dobroć i miłość, która zaczyna się przebijać przez tą twardą maskę. Myślę, że gdyby znalazła osobę, przy której czuje się doceniana, kochana, szanowana i ważna to nie musiałaby tak silnie zabiegać o pozycję w szkole, bo to przestałoby jej być potrzebne. Ona przede wszystkim musi wyjść z tego toksycznego domu, bo to jest źródło wszystkich problemów.
    Mnie również zaskoczyło jej zachowanie w mieszkaniu Charliego. Najpierw to, że przyszła, potem to, że go pocałowała. Zaczyna mi się coraz bardziej podobać ich więź! :D Ciekawa jestem kiedy Isobel zdecyduje się wreszcie na szczerą rozmowę.

    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest mi przykro z jej powodu. Isobel to wspaniala osoba, tylko przez otaczajacy ja swiat pogubila sie. Przyjaciolki, ktore tylko udaja, mama ktora widzi same wady. Nic dziwnego, ze stara sie byc kims innym :(
    a Charlie.... no niech porozmawiaja ;)

    X.O.X.O
    PS. Your forever.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale emocjonujący rozdział :O. Tak się cieszę, że skupiłaś się bardziej na życiu Isobel. Szkoda mi jej. Przez swoich znajomych nie potrafi pogodzić swoich uczuć w stosunku do Charliego :<<. I ten pocałunek! Jestem pewna, że oznaczał coś więcej. Isobel musi w końcu przestać walczyć ze swoimi uczuciami.
    I jej matka, to potwór nie z tej planety. Jak tak można traktować własne dziecko?! Tak mi szkoda Isobel. Nie dość, że musi stawiać czoła swoim przeciwnościom, to nawet nie ma wsparcia we własnej matce...
    Mam nadzieję, że wszystko się jej ułoży :).
    Rozdział cudny <33333
    Czekam i gorąco pozdrawiam! :*
    http://palace-to-crumble.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mega dużo emocji *-* Co do Isobel,to już mnie tak nie denerwuje jak na początku,jest mi jej wręcz szkoda :/
    Nie mogę zrozumieć jej matki,jest straszna,nie wyobrażam sobie być na jej miejscu :(
    Aa i pocałunek! Najlepszy! <3
    Czekam na dalszy rozwój sytuacji ^^ Dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Isobel, Isobel, Isobel z początku myślałam że jest nieskomplikowaną zwykłą suką. Jednak z czasem stawała się dla mnie zagadką. Teraz mogę stwierdzić, że jest sprzecznością dwóch osób. Zaplątała się i teraz nie wie, jaka naprawdę jest. Przeważa w niej dobro, jednak poprostu nie potrafi zaryzykować, boi się że powróci przeszłość. Jednak powinna zawalczyć o stanie się sobą, chociażby ze względu jakie uczucia żywi do Charliego.
    Co do jej relacji z matką, przeraża mnie to. Rodzic powinien nas kochać takimi jakimi jesteśmy, a nie głodzić za cenę szczupłej sylwetki...
    Mam nadzieje, że Isobel zawalczy :)
    Rozdział świetny, zresztą standard w twoim wydaniu.
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda mi Isobel i to bardzo.
    Mam pewnie domysły co do jej wagi ale oby to nie było to xd
    Czekam na następny.
    Czekanie na każdy następny rozdział jest męczarnią.
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. tak naprawdę to już nie wiem, co myśleć o Isobel. Jej zachowania mogą być tłumaczone przez nieciekawe doświadczenia z dzieciństwa. Do tego wszystkiego dochodzi matka, która okazuje się niezrównoważoną choleryczką. Oczywiste jest to, że chodzi jej wyłącznie o dobro Isobel, ale chyba można to okazać nieco inaczej i nieco lepiej? Myślę, że krzykiem i wyzwiskami nie jest się w stanie wiele zrobić. I myślę, że właśnie w tym tkwi problem. Isobel nie ma wsparcia, nie zna znaczenia prawdziwych emocji i zawsze jest skazana na krytykę. Stąd jej problemy. I jeżeli chce mieć przy sobie Charliego to chyba najlepiej byłoby z nim szczerze porozmawiać.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miedzy nią a Charliem dzieje się tyle pięknych rzeczy! Nawet jeśli oni uważają je za głupstwa! Matka Isobel.... Brak słów, ale z drugiej strony może faktycznie chce dobrze....? Poza tym zdarzają się przecież gorsze matki...
    Jestem mega ciekawa przeszłości Isobel i nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!!!<3
    Kocham to opowiadanie<3
    Życzę weny :*
    theeternalkids.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie mi szkoda Isobel, wciąż jestem ciekawa czemu tak musi o siebie dbać, co działo się w jej przeszłości. No cóż muszę poczekać na to, by zdobyć odpowiedzi :(
    Pisz szybciutko kochana ;*
    calkieemnienormalna.blogspot.com
    maly-zycia-element.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Idolel jest zagubiona, ale wlasciwie trudno się dziwić, bo długi czas nie dopuszczala do siebie uczuć... Za długo. Z drugiej strony nawet jesli Charlie zdaje sobie z tego sprawę, nie dsiwię się, ze ma do ńiej ogromny zal. A teraz jeszcze będzie rozmyślał o tym pocałunku. Wlasciwie to dosc... Zabawne, ze tak się oboje nad ym zastanawiają, skoro nie tak dawno uprawiali seks po pojaku. A mimo to ten pocałunek jest większym krokiem w ich skomplikowanej relacji damsko-'męskiej. Podoba mi się sposob, w jaki opisujesz tę znajomość, jest naprawdę stonowany, dobrze to wszystko stopniujesz. Zapraszam Cię na zapiski-condawiramurs na nowosc

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda mi Isobel, rozumiem że kiedyś miała takie życia a nie inne i że matka ja sprawdza i wgl.. ale.. i tak mi jej szkoda. Wydaje się być taka zagubiona w tym wszystkim. Chociaż teraz jest chyba bardziej zagubiona przez jej uczucia do Charliego :P Już sama nie wiem, zawsze mam tyle myśli jak czytam twoje opo że sama nie ogarniam! :D
    Charlie. Na początku nie myślałam że go polubie, ale jednak go polubiłam. Żal mi go w sumie, bo Isobel go tak zwodzi za nos troszkę. Takie mam wrażenie. Troche mnie dziwi że tak rozmyśla o pocałunku skoro niedawno jeszcze od tak poszli razem do łóżka? :D
    Lece dalej czytać, komentować i znów siadać do lekcji.. :(
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jest mi żal Isobel. ;/
    Matka ją spoliczkowała, nie lubie takich rodziców w opowiadaniach. Czytałam jedno, gdzie ojciec bił praktycznie codziennie bił swoją córkę. ;c
    Naprawdę, szkoda mi jej.
    Tak przy okazji to świetny wgl rozdział ;)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hm... Z jednej strony Isobel faktycznie postąpiła chamsko, a z drugiej to Charlie chyba tym razem przyczepił się za bardzo. W końcu to nie jest tak, że Isobel się z nim umówiła i wystawiła go do wiatru, albo udała przed koleżankami, że go nie zna. Równie dobrze Naomi mogła naprawdę czegoś od niej potrzebować, zwłaszcza ze względu na niedawną wiadomość o rozwodzie jej rodziców i bankructwie firmy ojca. Charlie, mimo że ma pełne prawo do bycia wkurzonym, powinien także zastanowić się nad tym, że Isobel przyjaźni się nie tylko z nim i jej wolny czas ogranicza się do kilku osób, nie tylko do niego. Chociaż faktem jest, że powinna chociaż do niego podejść i mu wszystko wyjaśnić, a dopiero potem pójść do dziewczyn, bo rzeczywiście cała sytuacja wyglądała tak, jakby dziewczyna wstydziła się jego towarzystwa i nie chciała z nim rozmawiać w obecności innych osób. Mimo to bardzo cenię sobie to, że potem do niego pojechała i chciała przeprosić. Chyba naprawdę Charlie wyzwala w niej same pozytywne cechy, on też powinien to zauważyć. Nie można go jednak winić, że czuje się już zmęczony jej wahaniami nastroju, w końcu po Isobel można się wszystkiego spodziewać, co ostatecznie udowodniła tym pocałunkiem. Sama pewnie wyglądałam w tej chwili jak jeden wielki znak zapytania. Tak czy siak wydaje mi się, że w tym momencie emocje wzięły nad nią górę... A to dużo świadczy o tym, co czuje do Charliego :)
    Cholera jasna, o co chodzi z tą jej matką i tą obsesją na punkcie odchudzania? Dlaczego ta kobieta niemal torturuje własne dziecko i na dodatek twierdzi, że to dla jego dobra? Tyle szumu o jakieś cztery kilogramy, zwłaszcza że Isobel i tak może się pochwalić nienaganną figurą? Co tu się dzieje, do cholery? Nie potrafię tego pojąć, mam mętlik w głowie. Oczywiście nasunęło mi się kilka teorii, ale coś mi się widzi, że żadna nawet nie zbliża się do prawdy. Po prostu poczekam na to, co wydarzy się dalej.
    Naprawdę dobry, pełen uczuć rozdział. :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Isobel przeprosiła! Z jednej strony nie pomyślałam, że Charlie właśnie tak się poczuje (wiesz, że na cześć jego nazwałam swojego chomika? Właściwie to nazywa się Charlie Casanova, ale hej! Też jest Charlie! :D), jednocześnie nieco się też zdenerwowałam na Isobel, bo ona faktycznie, potrafi ludzi ranić, a później wydaje jej się, że słowo "przepraszam" potrafi wszystko naprawić. Może jest to magiczne słówko, ale nadużywaniem jego trafi swą magiczną moc :(
    Pocałunek! Wprawdzie jedynie cmoknięcie, ale za to jakie! Ostatnio Charlie zaczął mnie drażnić, bo wydaje mi się takim Glonomóżdżkiem! Wiesz osobą, co myśli wolno i stwierdza oczywiste. Nie wiem, czemu, może to jakaś ukrywa awersja do niego? Uhm... przecież go uwielbiam! No, ale umysł kobiecy, jak sam twierdzi jest dziwny! :D
    Sytuacja w domu Isobel mnie zatrwożyła! Przez chwilę czytałam ten tekst stając się zrozumieć sens słów, które powinnam pojąć od razu po przeczytaniu, aż syknęłam przez zaciśnięte zęby, gdy jej matka komentowała jej jedzenie. Uhm... to mi przypomina, że moi rodzice mieli ze mną odwrotny problem (bom ja Tadek Niejadek!) i właściwie kusili mnie wszystkim z lodówki jak oswaja się dzikie zwierzę xD
    Dobra, trochę przesadziłam, ale!
    Matka Isobel jest szurnięta!
    Powiiiinna udaaać się doooo Psyyychologaaa! *Wyśpiewała to przeciągając samogłoski*
    Poważnie, matce Isobel potrzebny dobry terapeuta! Sama właściwie nie wiem, jak bym postąpiła. Jednak rozumiem Isobel, że o niektórych rzeczach ciężko jest mówić. To, co nas najbardziej rani staramy się ukrywać wewnątrz siebie, a to zaś powoli nieodwracalnie nas niszczy.
    Jaka głęboka myśl! Jestem sobą zaskoczona!
    Oznajmiam, że uważam Charliego trochę za mięczaka, Naomi za jędzę drugiej kategorii, bo pierwszą pozycje zajmują ex aequo rodzice Isobel, ją zaś samą coraz bardziej lubię i wydaje mi się, że idealnie pasuje do Charliego! :3
    Rozdział przewspaniale, feerycznie, bezbłędnie, fascynująco, unikalnie i zdumiewająco apolliński!
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis! :3

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej :)
    Pisze pierwszy raz, jako, że dopiero teraz skończyłam czytać tego bloga. Muszę Ci z całego serca pogratulować. Jestem dość wybrednym czytelnikiem, ale podbiłaś moje serce opowiadaniem. Nie tylko tym. Znalazłam cię na "negatywie szczęścia" i kierowałam się po kolei po notkach "twraz jestemtu".
    Jako, że nie lubię pisać na zamkniętych blogach Chciałabym tu coś o nich powiedzieć ... Nie należę do fanek One Direction, ale opowiadania o jego członkach w twoim wykonaniu na prawdę bardzo mi się podobało. Wręcz zaczęło mnie boleć, że te opowiadania są tak krótkie, ale jakoś to przeżyłam i poszłam dalej ;)
    Co do tego bloga, muszę powiedzieć, że chyba najbardziej mnie zaciekawił. Zamiana dziewczyny w paniusię z wyższych swer, która niszczy się przy Poznaniu chłopaka ... Nie wiem skąd ty bierzesz te pomysły, ale proszę podziel się źródłem, bo mnie jako świeżej blogerce wena show bardzo przyda ;)
    Co do tego rozdziału przyznaje, że bardzo mnie zaskoczył. Samo to, że Isobel zdobyła się na te przeprosiny pozwala mi przyznać jej ogromnego plusa. A pocałunek? Był nagły, niespodziewany. Wręcz idealny patrząc na ich stosunki. Chodź nie powiem nieźle namieszał w życiu obojga.
    Isobel uciekła i wcale się jęk nie dziwie. Wygląda na to, że nie ma na tle odwagi, żeby stanąć twarzą w twarz ze swoimi uczuciami i pragnieniami. W jej przypadku nie będzie to takie proste.
    Co do matki, zaczyna mnie porządnie denerwować. Ja rozumiem, że pilnuje wagi córki dla jej dobra, żeby nie była w takiej sytuacji jak kiedyś, ale zaczyna przeginać. Walnąć z liścia córkę bo trochę przytyla? Nic jej tego nie usprawiedliwi.
    Isobel przez nią ma jeszcze gorzej. Matka jej nie pomaga w problemach, tylko jeszcze więcej ich dodaje. Przykre, ale prawdziwe.
    No cóż mogę mieć tylko nadzieje, że da radę wziąć się w garść, poukłada sobie wszystko w głowie i porozmawia z Charlie'm. Oni muszą być razem ♡_♡
    Na koniec parę słów dotyczących ostatniej notki.
    Rozumiem znużenie. Każdy z nas może mieć chwilowy kryzys. Każdemu może zabraknąć chęci. Po prostu trzeba to przeczekać. Swoimi opowiadaniami zdobyłas serca wielu osób. Nie sądzę, że odejdą od ciebie z powodu tego kryzysu. Wręcz w to nie wierzę
    Życzę mnóstwa weny i powrotu do "blogerskiej formy" ;)
    Alex ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. A teraz Isa jedzie do Charliego, mówi mu o wszystkim, całują się i powoli zaczyna się układać, później wpada jej matka i... ajj... chcę poznać Twoją wersję ciągu dalszego tej historii. Już tak długo każesz nam czekać... Pisz :)

    pannanikt001.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Boskie opowiadanie <3 w jeden dzień przeczytałam wszystko i serio mam niedosyt! Pisz szybko kolejny! Przy okazji zapraszam na swoje opowiadanie o Dylanie
    close-to-me-dylan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli jesteś tutaj, aby skomentować moją twórczość, to z całego serca Ci dziękuję. Każdy komentarz to wielka motywacja do dalszego pisania.

SZABLON AUTORSTWA JANE