Obudziłem się w podłym nastroju. Przekręciłem się na prawy bok, spoglądając w okno, za którym dostrzegłem szare, deszczowe chmury. Pogoda doskonale pasowała do mojego dzisiejszego samopoczucia. Z głośnym westchnieniem zwlokłem się z łóżka i, przecierając oczy, skierowałem się do łazienki.
Stanąłem przed lustrem, patrząc na swoje odbicie. Wyglądałem jakoś inaczej. Byłem… zmęczony. Wszystkie wydarzenia z ostatnich kilku dni mnie przytłoczyły. Nie spodziewałem się, że życie tutaj stanie się takie skomplikowane. Wcześniej nie dopuszczałem do siebie myśli, że mógłbym poznać dziewczynę, która tak namiesza mi w głowie. Relacja między mną a Isobel zrobiła się poplątana jak kłębek wełny. A ja, mimo ciągłych starań, wciąż nie byłem w stanie zrozumieć, kim my właściwie dla siebie jesteśmy. Do czego prowadzi nasza relacja? A co najważniejsze, jaka tak naprawdę jest Isobel?
Przymknąłem oczy i pokręciłem głową, chcąc wyrzucić niekończącą się lawinę pytań.
Wiedziałem, że musiałem przestać to analizować. To do niczego nie prowadziło. Mogło spowodować jedynie jeszcze większy syf w moim umyśle. A tego chciałem uniknąć za wszelką cenę.
Kiedy dotarłem do szkoły, skierowałem się od razu do swojej szafki, aby wyciągnąć z niej potrzebne podręczniki. Czułem ulgę, że przestałem być sensacją wśród uczniów. Po bójce ze Scottem nagle wszyscy mnie znali, zadawali pytania i komentowali moje zachowanie. Całe szczęście, najwyraźniej im się to znudziło. Wiedziałem, że tak będzie.
Teraz znów byłem szarym, nic nie znaczącym uczniem wśród tłumu młodzieży ślepo goniącej za popularnością. Desperacko pragnącej uwagi innych ludzi. Rodziców, rówieśników, nauczycieli. Kogokolwiek. Prawda jest taka, że wszyscy młodzi ludzie są tacy sami. Wyglądają na szczęśliwych i zadowolonych ze swojego życia, ale w głębi duszy każdy z nas codziennie zmaga się z samym sobą, przechodzi wewnętrzną walkę. Spędziłem tyle czasu zamknięty z młodzieżą, że nauczyłem się wiele na temat swoich rówieśników oraz samego siebie.
Mówiąc szczerze, takie wtapianie się w tłum było mi na rękę. Nigdy nie lubiłem robić szumu wokół siebie. Uwaga innych ludzi zawsze powoduje problemy. A miałem ich wystarczająco dużo.
Kiedy tylko pomyślałem o swoich troskach, przypomniałem sobie o groźbie Erica, która wisiała nade mną niczym ciemna chmura. Wiedziałem, że bardzo szybko kończył mi się czas i coraz bardziej bałem się, że nie uda mi się zdobyć pieniędzy odpowiednio szybko, a wtedy sytuacja mogła przybrać nieciekawy obrót.
Wiedziałem, że on nie rzuca słów na wiatr. Skoro napisał, że mnie znajdzie, zrobi to, a wtedy nikt nie chciałby być mną.
~*~
Przeniosłam wzrok z podręcznika od fizyki i zerknęłam w okno wychodzące na dziedziniec. Był całkiem ciepły, październikowy dzień, liście już prawie całkowicie spadły z drzew, tworząc na trawie miękki, kolorowy dywan. Uśmiechnęłam się delikatnie, obserwując ptaki wzbijające się w powietrze, które fruwały w kółko, jakby bawiły się w berka. Zazdrościłam im tej wolności. Możliwości ucieczki z jakiegoś miejsca, kiedy tylko najdzie je ochota. Musiały jedynie pofrunąć tam, gdzie im się spodobało. Puf. I jak za zasługą czarodziejskiej różdżki, nagle znikały. Ja nie miałabym tak łatwo. Ucieczka prawdopodobnie zakończyłaby się wielką porażką, zanim zdążyłabym chociażby przekroczyć granice miasta.Zmarszczyłam brwi i pokręciłam delikatnie głową, zaskoczona własnymi myślami. Ponownie wlepiłam tępy wzrok w podręcznik, z utęsknieniem wyczekując dzwonka na lunch.
Od samego rana chodziłam nieswoja. Starałam się zachowywać normalnie, jednak Grace, znana ze swojej spostrzegawczości, zauważyła, że coś mnie trapiło. Powiedziałam jej jedynie, że kiepsko się czuję, co w sumie nie było kłamstwem, ponieważ bolała mnie głowa. Najwyraźniej spędziłam zbyt dużo czasu, rozmyślając nad ostatnimi wydarzeniami.
Szczególnie nad tym, co zaszło między mną a Charliem. Wiele razy zdarzyło mi się sypiać z przypadkowymi chłopakami, ale zawsze zapominałam o tym równie szybko, jak do tego dochodziło. Teraz było inaczej. I nie potrafiłam zrozumieć dlaczego.
Miałam wrażenie, że niewidzialna siła przyciąga mnie ku niemu. Całkowicie wbrew mojej woli. Kiedy nie chciałam widzieć go na oczy, oczywiście cały czas zauważyłam go na korytarzu, kiedy nie chciałam z nim rozmawiać, akurat musiałam to zrobić. A ja naprawdę, naprawdę nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Ja go nawet nie lubiłam!
Denerwował mnie swoją postawą grzecznego i poukładanego chłopca, był irytująco miły i uprzejmy dla wszystkich. Taka Matka Teresa, tylko w ciele mężczyzny. Doprowadzał mnie do szału. Przecież nikt normalny nie jest taki spokojny i wyrozumiały.
Owszem, kilka razy puściły mu nerwy, ale nie ma się co dziwić, potrafiłam dać człowiekowi w kość i doskonale o tym wiedziałam. Jednak i tak, na tle znanych mi osób, zachowywał się jak pieprzona oaza spokoju. Sprawiał wrażenie, jakby nic nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi.
Doprawdy, ten Charlie to bardzo dziwny człowiek – pomyślałam, po czym zaśmiałam się pod nosem.
~*~
Zmierzałem akurat w stronę automatu z kawą, przy którym miałem spotkać się z Lucasem, żeby przepisać zadanie z chemii. Na chwilę spuściłem wzrok na swoje buty, by następnie po kilku sekundach znów spojrzeć przed siebie. Kiedy napotkałem niebieskie oczy dosłownie trzy metry przede mną, poczułem, jak wszystko we mnie zamiera. Isobel wychodziła akurat z toalety w towarzystwie jednej ze swoich przyjaciółek, której imienia nie znałem. Spotkałem Isobel po raz pierwszy od naszej ostatniej rozmowy, kiedy powiedziałem zdecydowanie zbyt wiele. Nasza wymiana spojrzeń trwała tylko kilka sekund, jednak miałem wrażenie, że przeciągała się w minuty. Zwolniłem kroku i przez chwilę uważnie obserwowałem, jak otwierała usta, aby coś powiedzieć. Zacisnąłem dłonie w pięści, przygotowując się na kolejną zaczepkę rzuconą w moim kierunku.Jednak najwyraźniej dziewczyna rozmyśliła się, a następnie zamknęła usta, po czym odwróciła wzrok, z powrotem pogrążając się w rozmowie z przyjaciółką. Z szeroko otwartymi oczami zrobiłem kilka kroków naprzód, po czym przystanąłem i oparłem się plecami o ścianę.
Byłem więcej niż pewien, że Isobel się odezwie i rzuci jakąś uwagę na mój temat, szczególnie, że towarzyszyła jej koleżanka. Tymczasem nic. Totalnie mnie zignorowała. I, choć to absurdalne, ten fakt niesamowicie mnie ucieszył.
Na mojej twarzy pojawiła się ulga, a kąciki ust uniosły się w delikatnym uśmiechu. Z poczuciem dziwnej lekkości ruszyłem schodami w dół, w stronę automatu.
~*~
Po powrocie do domu, ku dużemu zdziwieniu, w salonie zastałam oboje rodziców. Ojciec przeglądał akurat jakąś książkę, stojąc obok drewnianego regału, a moja rodzicielka siedziała na kanapie, praktycznie nieruchomo, wpatrując się, ogień palący się w kominku. Kiedy tylko mnie zobaczyli, kobieta wstała i ruszyła w moim kierunku.– Isobel, przygotuj się na kolację. Weź prysznic i załóż ładną sukienkę. Goście będą u nas za niecałe dwie godziny – poleciła, odgarniając zabłąkany kosmyk włosów za ucho.
– Jacy goście? – spytałam zdziwiona. – Dlaczego nie powiedzieliście mi nic wcześniej?
Kobieta machnęła lekceważąco dłonią, ignorując moje pytanie.
– Ojciec spotyka się z bardzo ważnym klientem, który może przynieść ogromne zyski jego firmie, więc musimy zrobić wszystko, aby udało nam się przekonać go do podpisania umowy.
– Wciąż nie rozumiem, do czego ja jestem tam potrzebna – powiedziałam, marszcząc brwi zniecierpliwiona.
– Facet przyjdzie z synem, który jest mniej więcej w twoim wieku. Porozmawiaj z nim, złap jakiś kontakt, wykorzystaj swoją ładną buzię do czegoś pożytecznego. Kto wie, może dzięki temu jego ojciec będzie bardziej skłonny, aby podjąć właściwą decyzję.
Zerknęła na mnie, a delikatny uśmiech, jaki pojawił się na jej ustach, zmroził mi krew w żyłach. Zacisnęłam szczękę ze złości, z całej siły starając się zachować spokój. Właśnie tym byłam dla moich rodziców. Kartą przetargową, dzięki której mogli wzbogacić się o grube pieniądze. Spojrzałam matce prosto w oczy i obdarzyłam najbardziej fałszywym uśmiechem, na jaki było mnie stać.
– Oczywiście. Stawię się na dole punktualnie o siedemnastej – powiedziałam, po czym szybkim krokiem skierowałam się w stronę schodów.
Kiedy zniknęłam z pola widzenia matki, wbiegłam na górę, czując piekące łzy napływające do oczu. Jak burza wpadłam do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Oparłam się plecami o ich drewnianą powierzchnię i wzięłam kilka głębokich oddechów, ocierając słoną ciecz policzków.
Nie będę płakać, nie dam jej wygrać – pomyślałam, zaciskając dłonie w pięści. Pokręciłam głową, wybuchając głośnym śmiechem, który zabrzmiał dziwnie przerażająco.
To zabawne, jak bardzo popierdolona była moja rodzina. I niby jakim cudem ja miałabym być normalna, jeśli wychowywali mnie tacy ludzie?
Prychnęłam pod nosem, po czym weszłam do łazienki w celu wzięcia prysznica.
~*~
Gdy byłam już gotowa, przyjrzałam się po raz ostatni swojemu odbiciu w lustrze. Zrobiłam delikatny makijaż, usta pomalowałam pudrowo-różową szminką, wyprostowałam włosy i założyłam fioletową, opiętą sukienkę, a na stopy wsunęłam ulubione czarne szpilki. Prezentowałam się przyzwoicie, zdecydowanie zbyt szykownie jak na zwykłą kolację u nas w domu, jednak wiedziałam, że moja matka będzie zachwycona, jak wyglądam.Zegarek wskazywał za pięć siedemnastą, więc stwierdziłam, że czas najwyższy zejść na dół. Przeczesałam dłonią włosy i wyszłam na korytarz. W domu rozbrzmiewały dźwięki relaksującej muzyki, która w tamtym momencie bardziej mnie irytowała, niż uspokajała. Przeszłam do jadalni i usiadłam na jednym z krzeseł, zakładając nogę na nogę i przybierając lekceważącą pozę.
Zerknęłam na rodzicielkę, która akurat weszła do pomieszczenia i zlustrowała mnie uważnym spojrzeniem. Nic nie powiedziała, co oznaczało jej aprobatę. Nawet jeśli coś w moim wyglądzie by jej nie pasowało, nie miałaby czasu, aby polecić mi, żebym coś poprawiła, ponieważ kilka sekund później rozległ się dzwonek do drzwi.
Ojciec, ubrany w garnitur wart więcej niż pensja przeciętnego człowieka, ruszył w ich kierunku, aby przywitać gości. Matka poszła za nim, więc z lekkim ociąganiem zrobiłam to samo. Byłam dość zaintrygowana perspektywą spotkania syna owego mężczyzny.
W chwili, gdy przekroczył próg, wiedziałam, że to będzie interesujący wieczór. Oczywiście, najpierw przywitał się z moimi rodzicami, a ja zostałam przedstawiona jego ojcu oraz jemu samemu, po czym podszedł do mnie i niczym rasowy dżentelmen ucałował moją dłoń i powiedział:
– Charles Montgomery – przedstawił się.
– Isobel Young – odpowiedziałam, starając się, aby mój głos zabrzmiał normalnie.
Graniczyło to z cudem, kiedy jego intensywnie zielone oczy wpatrywały się we mnie z intrygującym błyskiem. Jego uśmiech wydawał się uprzejmy, jednak cała postawa wydawała mi się wystudiowana i udawana. Było w nim coś, co mnie przerażało i pociągało jednocześnie. Uśmiechnął się szelmowsko, po czym odruchowo przeczesał dłonią kruczoczarne włosy.
Kiedy już opanowałam serce szalejące w piersi i usiedliśmy do stołu, poczułam się bardziej pewnie, ponieważ dzieliło nas kilka metrów. Oboje milczeliśmy, podczas gdy nasi rodzice prowadzili zażartą dyskusję na temat, o którym nie miałam bladego pojęcia. Wpatrywałam się w kawałek kurczaka i sałatkę na moim talerzu, próbując zmusić się, aby przełknąć cokolwiek. Co jakiś czas udawało mi się zauważyć przypatrującego mi się Charlesa, jednak starałam się to ignorować.
Nie wiedziałam, ile czasu minęło od rozpoczęcia kolacji, gdy Charles zwrócił się do mojego ojca:
– Mogę skorzystać z toalety?
Zanim mężczyzna zdążył odpowiedzieć, uprzedziła go moja matka, mówiąc:
– Toaleta jest na górze. Zaprowadzisz gościa, Isobel? – spytała, posyłając mi znaczące spojrzenie.
Doskonale rozumiałam, dlaczego to zrobiła. Mieliśmy łazienkę zarówno na dole, jak i na górze. Byłam więcej niż pewna, że chciał po prostu, abym została z nim sam na sam. Zacisnęłam dłonie w pięści i wstałam od stołu, zerkając na ciemnowłosego chłopaka.
– Nie ma problemu – powiedziałam, wzruszając ramionami, i ruszyłam w stronę schodów.
Charles szybko mnie do gonił i w milczeniu podążył ze mną na górę.
– Nie podoba mi się ta cała farsa – mruknął, gdy stanęliśmy przed drzwiami do łazienki.
Zmarszczyłam brwi, zerkając na niego zaskoczona. Nie sądziłam, że jemu również przeszkadzała ta sytuacja, w której się znaleźliśmy.
– Uwierz mi, mnie też – odpowiedziałam cichym głosem, posyłając w jego stronę delikatny uśmiech.
– Domyślam się, dlaczego twoja mama kazała ci pokazać mi, gdzie jest łazienka. W dodatku na górze. Kto ma jedną łazienkę na piętrze? – spytał rozbawiony. – To logiczne, że macie również na dole, biorąc pod uwagę wielkość waszego domu – stwierdził, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Otworzyłam usta, aby zaprzeczyć, jednak spojrzenie, które mi posłał, sprawiło, że zmieniłam zdanie i jedynie parsknęłam śmiechem, dając za wygraną i nieświadomie delikatnie się rumieniąc. Było mi wstyd, że chłopak, którego dopiero co poznałam, już zdążył zorientować się, jak popieprzona była moja rodzina i czego oczekiwała ode mnie matka.
Podczas gdy ja byłam pochłonięta swoimi myślami, Charles kontynuował:
– Ale… to nie znaczy, że nie możemy oboje skorzystać z tej sytuacji, w której nas postawili – szepnął, wpatrując się we mnie intensywnie.
Momentalnie zostałam wyrwana z własnych rozmyślań i spojrzałam na niego zaskoczona. Przełknęłam ślinę, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Ten chłopak wywoływał u mnie falę uczuć, których chyba nigdy wcześniej nie odczuwałam przy osobniku płci przeciwnej. Zrobił krok naprzód, chwytając moje ramię, a następnie zaczął sunąć opuszkiem palca po mojej skórze, wywołując gęsią skórkę.
– Nikt nie musi się dowiedzieć. Pozwólmy sobie na trochę zabawy i przyjemności, w końcu na to zasługujemy, prawda? – spytał, przygryzając płatek mojego ucha.
Spomiędzy moich warg wydobyło się niekontrolowane westchnienie. Poczułam, jak jego dotyk rozgrzewa całe moje ciało, a oddech staje się płytszy. Dłoń Charlesa nieśpiesznie zaczęła wędrować wzdłuż talii, aż spoczęła na krawędzi sukienki i zaczęła ją podciągać.
Gdy drugą dłonią ścisnął mój pośladek, momentalnie poczułam się tak, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Wyszarpnęłam się z jego uścisku, z szeroko otwartymi oczami i głośnym oddechem. Obciągnęłam materiał, po czym odchrząknęłam i wygładziłam włosy.
– Łazienka jest za tymi drzwiami – powiedziałam opanowanym głosem i czym prędzej skierowałam się w stronę schodów.
Za plecami usłyszałam jego kpiący śmiech. Po chwili rozległ się dźwięk zamykanych drzwi, a ja przystanęłam. Choć wyglądałam na opanowaną, w środku czułam się cała rozedrgana. Uniosłam dłoń na wysokość oczu i z rozdrażnieniem zauważyłam, że drżała. Zacisnęłam ją w pięść i odchyliłam głowę, gdy poczułam łzy napływające do oczu.
~*~
Nareszcie jestem! Tęskniliście? Nie nienawidzicie mnie jeszcze? Mam nadzieję, że nie! <3 Bardzo was przepraszam, że pojawiam się z takim opóźnieniem, mam nadzieję, że taka długa przerwa już się nie powtórzy.
Co do tego rozdziału, to nie jest idealny i nie jestem z niego w 100% zadowolona, ale myślę, że potrzebuję się na nowo rozkręcić. Musicie wiedzieć, że po przeczytaniu niektórych waszych komentarzy pod poprzednimi rozdziałami, postanowiłam dość mocno zmienić niektóre wątki. Mam nadzieję, że zmiany wyjdą na plus.
Dziękuję wam za 203 głosy w ankiecie, SZALEŃSTWO! ♥ No i wysyłam całusy tym 160 (!!!) osobom, które czytają moje wypociny. Kocham was! ♥
KOLEJNY ROZDZIAŁ 14 LUTEGO. Zrobię wam taki malutki prezent na walentynki haha. :)
Oprócz tego, przepraszam was bardzo za ogromne zaległości na waszych blogach. Gdy w końcu zdecydowałam się otworzyć bloggera po miesiącu nieobecności, byłam przerażona ilością rozdziałów jakie muszę nadrobić. Ale już prawie skończyłam i teraz będę normalnie komentowała rozdziały u was, obiecuję! Może nie zawsze bardzo obszernie, ale jednak. :)
Myślałam ostatnio o tym opowiadaniu i zastanawiałam się, kiedy pojawi się nowy rozdział. No i się doczekałam :D Nie chciałabym mieć takich rodziców, jakich ma Isobel. Takie sytuacje i zachowania sprawiają wrażenie, że pieniądze naprawdę szczęścia nie dają, a jedynie mogą namieszać ludziom w głowie. Mam nadzieje, że Charlie szybko uzbiera pieniądze i pozbędzie się swojego zadłużenia.
OdpowiedzUsuńMiło mi czytać, że ktoś wyczekiwał nowego rozdziału! <3 Dokładnie, patrząc na sytuację w rodzinie Isobel, wyraźnie widać, że pieniądze często potrafią jedynie skomplikować sytuację, niż dać szczęście. Cóż, smutne, ale prawdziwe...
UsuńDziękuję za komentarz! :*
Sprawdzałam ostatnio czy czasami nic nie dodałaś i oczywiście się zawiodłam. Ale na szczęście już jest!
OdpowiedzUsuńNo no biedny Charlie, ma niezłe kłopoty ;/ Mam nadzieję, że się jakoś z tego wykręci ;c (Coś mi się zdaje, że nasza słodka Isobel mu w tym pomoże)
Charles? Przez chwilę myślałam, że chodzi o naszego Charliego. Jakiś ukryty motyw? ;>
Ciekawa ta kolacja, no nie powiem. Eh biedna Isobel ;/
Ciesze się że wróciłaś! Powodzenia <3
http://learn-love-again.blogspot.com
Charlie to zaradny chłopak, zawsze był samodzielny, więc miejmy nadzieję, że wybrnie cało z tych kłopotów. W tym rozdziale, dla odmiany, mogliście zobaczyć Isobel z trochę innej strony. Mi też jest jej szkoda, biedna dziewczyna. :(
UsuńJa również się cieszę! Dziękuję za komentarz i pozdrawiam ♥
Tak coś zauważyłam, że ostatnio znikłaś :(
OdpowiedzUsuńCieszę się jednak,.że już jesteś z nowym rozdziałem :D
Charlie jest taki kochany! Jak ja go uwielbia! Szczerze to mam ochotę walnąć Isobel w jej głowę, aby poszł do niej po rozum. Jak ona może tak traktować Charliego?
Właściwie lekko mnie zaskoczyła wiadomość, że mu odpuściła i już nie czepia się go na każdym kroku. Ten fragment, gdy wychodziła z łazienki musiałam aż dwa razy przeczytać, żeby mieć pewność, że Isobel nie naprawdę mu odpuściła! No a radość Charliego z tego powodu była jak najbardziej zrozumiała :D
Teraz to naprawdę współczuje Isobel, bo niby ma takie wspaniałe życie. Rodzice pozwalają jej na wiele,.ma mnóstwo kasy, najnowsze ciuchy i najlepsze auto, jest populatna i mamnóstwo przyjaciół. Ale ci z tego, jeżeli jest traktowana przez swich rodziców (zwłaszcza przez matkę) jsk jeszcze jeden środek do osiągnięcia celu, a tak zwani przyjaciele nie są z nią do końca szczerzy.
Zachowanie jej matki mnie przeraziło! Poważnie! Nigdy nawet nie podejrzewałam, że takie kobiety mogą istnieć, a co dopiero mieć jakiekolwiek potimstwo. Dzieci to takie kobiety naprawdę nie powinny posiadać, a jeżeli ta kobieta w podobny sposób traktowała siostrę Isobel, to już tak bardzo nie dziwi mnie jej śmierć.
No, a ten cały Charles... właściwie to do końca miałam cichą nadzieje, że jednak przyjdzie Charlie (a wsxyscy wieny, że to było nieprawdopodobe, ale warto mieć nadzieje!). Ten gość okazał się nie tylki mega przystojniakiem, ale również.niezłym... po wstrzymam się od przekleństw i po prostu umilknę...
Mimo wszystko uciesxyło mnie to, że Isobel jest wierna Charliemu! Może i nie są w związku, ale nieźle bym się zdołowała gdyby nagle przespała się z kimś innym (brawo! Brawo, że o nim nie może zapomnieć i ich wspólnej nocy!).
Zastanawiam się w ciągu dalszym o tyn Ericku i co takigo zrobił w przeszłości. To po prostu nie daje mi spokoju! No i Isobel nie szczerze ubawiła, gdy uznała Charliego za "oazę spokoju", bo w końcu (z tego, co pamiętam) Charlie miał probleny z panowaniem nad złością, więc teraz widać po opini Isobel, jak bardzi udało mu się nad nią zapanować :)
Rozdział naprawdę cudowny! Po prostu rewelacyjny i niebiański! Bo choć na piczątku było spokojnie i myślałam, że nic wielkiego się nie wydarzy, to Ty jak zawsze mnie zaskoczyłaś (w dobrym znaczeniu tego słowa)!
Wybacz za błędy, ale pisze z telewonu :/
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Pozdrawiam ^^
Bardzo się cieszę, że ten rozdział ci się spodobał! Ja nie byłam do niego do końca przekonana, ale po twoim cudownym komentarzu chyba zmienie zdanie. :)
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam! ♥
Czekałam, czekałam aż się doczekałam <3
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak zwykle!!!
Juz nie mogę doczekać się kolejnego, bo jestem ciekawa dlaczego Isobel nie obraziła w szkole Charlie'ego! I co to za gościu próbował się do niej dobrać....
Piszesz świetnie, twoje rozdziały wciągają czytelnika, wszystko jest mom zdaniem super opisane!!!
Jesteś mega <3 <3 <3
Czekam bardzo niecierpliwie na nexta!!!
Twoja wierna czytelniczka :***
theeternalkids.blogspot.com
P.S.
Wcześniej komentowałam z innego konta dlatego możesz tego nie kojarzyć ;)
Bardzo dziękuję za tyle miłych słów! ♥ Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPewnie, że tęskniliśmy. A przynajmniej ja tęskniłam :D Tak nawet ostatnio zastanawiałam się, kiedy pojawi się u Ciebie coś nowego i proszę, oto jest… *cieszy się*
OdpowiedzUsuńRany, mama Isobel jest… przerażająca. Wiem, to pewnie trochę dziwne określenie jak na rodzica, ale serio, to w jaki sposób traktuje swoją córkę, mnie osobiście przeraża. Nawet nie wyobrażam sobie, jak można być tak bardzo egoistyczną osobą, ba, jak można w ogóle nakazać córce, żeby w taki a ni inny sposób przyczyniła się do zaskarbienia sympatii potencjalnego „źródła dochodów” dla firmy rodziców. Rozumiem, gdyby Isobel sama wyszła z taką inicjatywą, chcąc pomóc rodzicom, ale w tym wypadku to był rozkaz wydany przez matkę i Isobel, chcąc, nie chcąc musiała się jemu podporządkować. Właśnie też ta apodyktyczność matki może przerażać, bo w jej słowniku chyba nie ma słowa takiego jak kompromis, nie mówiąc już o tym, że ta kobieta nie rozumie, co to takiego empatia i że dobro dziecka wcale nie polega na tym, by na siłę wpychać go w jakiekolwiek ramy, które go ograniczają i tworzą z niego potencjalny ideał. Ach, to naprawdę, naprawdę przeraża. Tak bardzo szkoda mi Isobel, bo takie postępowanie matki, nie tylko ją rani, ale też niszczy. Pewnie ma sporo racji w tym, że jak sama przyznała, właśnie fakt, że wychowywała się w takim, a nie innym środowisku, ma wpływ na to, jaka się stała. Chociaż i tak nie jest z nią najgorzej, bo gdzieś głęboko siedzi w niej taka zwykła, normalna dziewczyna, która czasem ujawnia się chociażby przy Charliem. Dla Isobel istnieje pewna szansa – być może uda jej się pozbyć tego wszystkiego w co wrzuciła ją matka poprzez swoje zachowanie i wtedy będzie naprawdę wolna i dostanie szansę spróbowania bycia samą sobą, w taki sposób, w jaki by tego chciała.
Och, Charlie jest taki uroczy (mam wrażenie, że pisałam to już w każdym dotychczasowym komentarzu u Ciebie i obawiam się, że zamieszczę podobne zdanie w każdym następnym, ale po prostu nie mogę się powstrzymać, bo on serio jest taki kochany, że aż ma się ochotę go mocno przytulić).
W ogóle to, że Isobel nie rzuciła żadną sarkastyczną uwagę, próbując Charliego przy tym ośmieszyć, było takie… dające nadzieję. Nie dziwię się, że Charliego ucieszył fakt, że dziewczyna postanowiła chociaż w tym momencie nie walczyć, lecz wybrała drogę zupełnego unikania go, bo to dobrze rokuje na przyszłość. W znaczeniu ta obojętność sugeruje, że ona też trochę się gubi w swoich uczuciach do niego i boi się zaczynać jakiejkolwiek wojny, bo to by prowadziło do kolejnych konfrontacji, a ona po prostu chce tego uniknąć. To trochę takie uciekanie, a ucieczka zazwyczaj w takich momentach sugeruje, że coś jest na rzeczy xd
Rozdział, jak zawsze świetny. Rany, tak płynnie potrafisz przechodzić między poszczególnymi fragmentami, uwielbiam to <3
Niecierpliwie czekam do na następną sobotę!
Pozdrawiam!
Ojeju, jaki długaśny komentarz! Dziękuję ci za taką długą opinię! Czytanie takich długich komentarzy zawsze sprawia mi mnóstwo radości. ♥
UsuńMasz rację, matka Isobel jest przerażająca. W każdym tego słowa znaczeniu. No bo, kto zachowuje się w ten sposób w stosunku do własnej córki? To jest dla mnie naprawdę chore. Ta kobieta ma nierówno pod sufitem. Ale kto wie, może za jej zachowaniem kryje się coś głębszego?
Nie martw się, praktycznie każdy mój czytelnik twierdzi, że Charlie jest uroczy, to określenie pasuje do niego idealnie, haha.
Jeszcze raz pięknie dziękuję za komentarz, za wszystkie miłe słowa i pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo się cieszę, że tu trafiłam, świetne opowiadanie, szacun.Zapraszam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę,że wreszcie dodałaś ^^
OdpowiedzUsuńChoć długo czekałam,było warto!
Rozdział jak zwykle świetny,masz mega wielki talent ♥
Mam nadzieję,że w końcu pomiędzy Isobel i Charlim się ułoży :*
Dużo weny życzę! <3
Bardzo dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam! :*
UsuńNa reszcie wróciłaś :D Rozdział sprawił we mnie mieszane uczucia. To co się dzieje, między Charlie'm, a Isobel jest naprawdę poplątane jak kłębek wełny. Szkoda mi tego, bo wiem, że był by to mocny związek, ponieważ posiadają chemię, która między nim występuje. Ogólnie scena z matką Isobel mnie zatkała. Jak tak można traktować włąsne dziecko? Przecież nie jest przedmiotem :<. Oby obydwoje otrzęśli się z zaślepienia pieniędzmi, bo kiedy tak się stanie, córki już nie będzie. Również ostatnia scena mnie wzruszyła. Potraktował Isobel niczym lalkę do zabawy. Szkoda mi się jej zrobiło, bo tylko ją zranił:<. Trzymam kciuki za Isobel i Charliego! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :** Pozdrawiam!
xxforeverxxx.blogspot.com
Wróciłam, wróciłam i bardzo za wami tęskniłam! ♥ Masz rację, matka Isobel jest okropna, to straszne, co się dzieje z ludźmi, kiedy pieniądze uderzają im do głowy i zaślepiają inne sprawy... :(
UsuńPozdrawiam równiez i dziękuję za komentarz.
Hej! Dzisiaj przeczytałam cały blog, uznałam, że napiszę jeden komentarz do całości pod tym rozdziałem, gdyż nienawidzę pisać komentarzy na telefonie, ugh, serio, okropność! :'))
OdpowiedzUsuńNajpierw może taka rzecz trochę nie na temat - pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy była niesamowicie duża liczba komentarzy pod rozdziałami! Na bolgach z opowiadaniami nigdy jeszcze nie widziałam wiecej niż 35/40 komentarzy, a tu proszę - zdarza się ponad 80! Masz wspaniałych czytelników! I oczywiście w pełni zasługujesz na taką popularność :))
Bardzo lekko piszesz, naturalnie i niewymuszenie. Historia też jest bardzo ciekawa, aż chcę wiedzieć, co będzie dalej, tym bardziej ciekawe są wątki poboczne, które pojawiają się tak nagle i bez zapowiedzi (np. kolacja z klientem i jego synem w tym rozdziale).
Co do bohaterów, to tu mogłabym się aż za bardzo rozpisać, ale spokojnie, postaram się streszczać :d
- Isobel - na początku mnie wkurzała, ale wcale nie dlatego, że była wredna, nie, to akurat bardzo w niej lubię. Przez moment (pierwsze 2 rozdziały) wydawała mi się tzw. Mary Sue, ale na szczęście moje obawy się rozwiały i teraz bliżej jej do bardziej nieszczęśliwej Blair z "Poltkary" (książki przede wszystkim), co jest dużym plusem :)) Podsumowując - teraz ją lubię ;))
- Charlie - hm, raz go lubię, a raz mnie wkurza, raz jest "badboyem", a raz, jak trafnie określiła Isobel, "Matką Teresą". Neutralny jak dla mnie, na razie.
- Lucas - cholerka, jakoś za nim nie przepadam, za bardzo kojarzy mi się z jednym bohaterem "Tajemnicy Filomeny" (książki), no ale nieważne :')) Jakoś nie mogę się do niego przekonać.
Co do postaci bardziej drugoplanowych, to lubię mamę Isobel (hehe zawsze lubię "tych złych xd), Grace też jest spoko, Scott - dobrze ukazane prostactwo wśród "tych sławnych".
Ciekawi mnie, co takiego zrobił w przeszłości Charlie, mam nadzieję, że już niedługo odsłonisz przed czytelnikami rąbek tajemnicy ;))
Ach i muszę jeszcze dodać, że bardzo spodobał mi się fragment, gdzie opisałaś dzisiejszą młodzież (w tym czy w poprzednim rozdziale, wybacz, nie jestem do końca pewna) - dużo w tym jest prawdy.
Tak więc zapisuję bloga do ulubionych stron na telefonie. Możesz się spodziewać mojego komentarza pod kolejnym rozdziałem ;))
Życzę weny!
Pozdrawiam,
Ola
PS. Uwielbiam miniaturki, a ta świąteczna była przecudna! ♥
Witam nową czytelniczkę w moich skromnych progach! Bardzo się cieszę, że moje opowiadanie przypadło ci do gustu :) Czy ja wiem, że mam aż tak dużą popularność? Ja osobiście natknęłam się na wiele blogów z opowiadaniami, które mają ich więcej, aczkolwiek i tak jestem dumna ze swojego małego sukcesu, oraz z tego, że zyskałam takich cudownych czytelników. ♥
UsuńZaskoczyłaś mnie tym, że lubisz postać matki Isobel. Nie sądziłam, że tą kobietę da się lubić, naprawdę, haha. :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!
Już się bałam, że porzuciłaś bloga. Ciekawie to wszystko rozegrałaś, z tą kolacją, a scena końcowa, rzuciłaś mnie na kolana. :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie porzucam blogów, tym bardziej bez słowa. :) Bardzo dziękuję za miłe słowa! <3
UsuńWreszcie sie doczekałam :3 Zajebisty rozdział
OdpowiedzUsuń:3 kocham Twojego bloga. Weny <3
Bardzo dziękuję za miłe słowa! <3
UsuńCzekałam, czekałam i się doczekałam! Genialny!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie przeszłość Charlie'go, ten mężczyzna który mu groził. Co się stało?
Mam nadzieje, że dowiem się tego w następnym rozdziale, a także że Charlie i Isobel porozmawiają ze sobą, wyjaśnią sobie co jest pomiędzy nimi.
Pozdrawiam <3
Wątek z Erickiem wyjaśni się niebawem, także cierpliwości. :)
UsuńDziękuję za komentarz i za miłe słowa. Pozdrawiam! ♥
Wreszcie rozdział! No już myślałam, że odeszłaś! Gdybyś to zrobiła chybabym w końcu cię znalazła, a wtedy zginęłabyś najgorszą z możliwych śmierci, ale pomijając...
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Po przerwie wracasz burzliwie ;D Charlie, Charlie... Isobel, Isobel... Wiem, że się kochacie, wy to wiecie, wszyscy to wiedzą, ale i tak coś stoi wam na przeszkodzie, aby być razem... Nie mam pojęcia co, ale coś na pewno. Jasna cholera, dlaczego to wszystko jest tak powalone... Nie mogłoby być proste, hm? Najwyraźniej nie, w końcu w życiu nic nie jest proste. Eh...
Matka Isobel coraz bardziej mnie wnerwia. Traktuje córkę bardziej jak przedmiot, kartę przetargową niż własne dziecko. Za coś takiego rodzic zasługuje w pełni na spalenie na stosie albo coś o wiele, wiele gorszego... Rodzic ma wspierać swoje dziecko, a nie zachowywać się jak handlarz żywym towarem... Gadam chyba jak potrzaskana, ale co tam ^^ Aluzję da się złapać. Chyba.
Charles mnie wnerwił. Na początku myślałam, że to równy gość, a potem coś takiego i... Normalnie miałam ochotę mu strzelić w ten wypudrowany łeb (nie wiem czy wypudrowany, ale tak go sobie wyobraziłam, cóż poradzić ;P).
Czekam na następny. Życzę masy wenny i pozdrawiam ;*
Buziaki, Inna :3
Haha, zabrzmiało groźnie! Spokojnie, nigdy nie porzuciłabym bloga bez słowa zostawiając tylu cudownych i wiernych czytelników bez żadnego wytłumaczenia. Nie potrafiłabym. ♥
UsuńBardzo się cieszę, że tak uważasz. Już się bałam, że wyszłam z wprawy i trochę się wypaliłam.
Bardzo Ci dziękuję za ten cudowny komentarz i za wszystkie miłe słowa. Pozdrawiam również! :*
No nareszcie, już myślałam, ze się nigdy nie pojawisz!!! Cóż za ulga.
OdpowiedzUsuńTacy rodzice powinni się w piekle smażyć, już od samego początku dzieci mają trudny start, a potem się dziwią, że mają trudne dzieci.
Ciągle czekam na rozmowę Charliego z Isobel, no i nie tylko na rozmowę, chciałabym żeby już im się ułożyło, bo przecież to gołym okiem widać, ze są sobie pisani, tylko jakoś nie mogą się dogadać.
Przeszłość Charliego cały czas wierci mi dziurę w brzuchu, dlatego czekam na kolejny, oby szybko się pojawił.
a w wolnej chwili zapraszam do mnie, swojej wiernej i czekającej niczym wierny pies na koleje wpisy, czytelniczki :)
http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
Masz rację, Charlie i Isobel są dla siebie stworzeni, ale niestety tego nie widzą, przynajmniej jeszcze nie teraz. :c Za dwa rozdziały (o ile mnie pamięć nie myli) poznacie kilka szczegółów z przeszłości Charliego i mam nadzieję, że w jakimś stopniu zaspokoi to waszą ciekawość. :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za tyle miłych słów! Twój blog już od jakiegoś czasu czeka wraz z innymi blogami moich czytelniczek w moich zakładkach, jednak nie potrafię się odpowiednio zorganizować i zaczać je czytać, bo ledwo wyrabiam się z tymi, które czytam obecnie! :c
Dopiero teraz zobaczyłam że napisałaś nowy rozdział (nie wrzucałaś nic i bałam się że robisz sobie naprawdę długą przerwę) ale na szczęście już jesteś ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fajny ale niestety bardzo szybko się skończył :(
Czekam na następny ;)
Pozdrawiam i życzę weny <3
Bardzo dziękuję za miłe słowa! ♥ Pozdrawiam również :*
UsuńJestem i ja ! Już myślałam, że nigdy nie pojawi się nowy rozdział,ale super, że będzie już w walentynki <3
OdpowiedzUsuńJestem w szoku, że Isobel nie odezwała się z jakąś chamską odzywką do Charliego w obecności koleżanki, czyżby zachodziła w niej jakaś zmiana ? :D
Bardzo jestem ciekawa kiedy wyjawisz nam tajemnice z przeszłości Charliego,zaczynam się o niego martwić !
No i rodzice Isobel... w komentarzach jak zauważyłam wszyscy już dobrze o nich napisali ! Oczywiście również nie jestem ich fanką!
a Z tego Charlesa to bezczelny typ ! Dobrze, że Isobel nie pozwoliła mu na więcej !
Czekam z niecierpliwością na sobotę !<3
Nie wybiegałabym za bardzo w przyszłość mówiąc, że w Isobel zachodzi jakaś zmiana. Ona lubi stwarzać pozory, uwierz mi, haha. :) Niebawem uchylę rąbka tajemnicy co do przeszłości Charliego, jednak będzie to tylko część, resztę zachowam na później :D
UsuńBardzo dziękuję za komentarz! :*
Dotarłam, jak zawsze ostatnio - spóźniona. No ale lepiej późno niż wcale nie? :D
OdpowiedzUsuńNo myślałam że się nie doczekam tego przecudownego rozdziału.No no Isobel, zaczynasz się dziwnie - jak na siebie - zachowywać. Zero wyzwisk, zaczepek, komentarza, złośliwości? nic? Oj.. wyczuwam zmiany.. albo i nawet jakieś większe uczucie. :P
Kurczę i znów się zastanawiam, o co chodzi z tą przeszłością Charliego. Już nie mogę się doczekać aż w końcu o tym przeczytam! Ile masz zamiar nas trzymać w takiej niepewności?! To nie ładnie!
Jeśli chodzi o rodziców panny Isobel.. Nie będę im więcej dokładać, niż możesz przeczytać tam powyżej. Jak większość, też ich nie lubię.. jakoś nie przypadli mi do gustu!
Czekam jak zawsze z niecierpliwością na walentynkowy prezent <3
PS. Jeśli jakkolwiek to pomoże Ci w nadrabianiu notek, zrobiłam u siebie zakładkę ze streszczeniem rozdziałów ^^
PS2. Chce więcej Lucasaaa <3 Jestem ciekawa jego przeszłości i wgl wszystkiego!
Życze kupę weny Kochana!
Oczywiście, zawsze lepiej późno niż później, haha! :D
UsuńJak już wspominałam w komentarzu wyżej, nie przesadzałabym z tymi zmianami w zachowaniu Isobel. Spokojnie, o przeszłości Charliego dowiecie się co niego już niebawem.
Postaram się o więcej Lucasa, obiecuję! :)
Pięknie dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
Ten Charles początkowo wywołał we mnie pozytywne odczucia, ale jak widać chodziło mu tylko o jedno i powiem szczerze, że nie zdziwiłabym się jakby Isobel zgodziła się na jego niedopuszczalną propozycję. Pokazała nam już, że jest łatwa, więc nie zdziwiłabym się^^ Ale cieszy mnie fakt, że go olała, choć ja na jej miejscu strzeliłabym go jeszcze w twarz. Chociaż może i lepiej, że tego nie zrobiła. Jakby się Charluś poskarżył to rodzice mieliby do niej wielki żal, a to jej chyba nie jest potrzebne. Swoją drogą nie dziwię się, że Isobell czuje się jak karta przetargowa. Trochę tak ją traktuję i nie zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńCo do reszty rozdziału, nie działo się tyle co w poprzednich, więc nie bardzo wiem co napisać ;D Wygląda na to, że kontakty Isobell i Charliego się mocno oziębiły, choć chyba nigdy zbyt ciepłe nie były. A nie, sorry, były. W łóżku:D Ale to pewne, że będą razem, więc zostaje mi czekać na tą iskierkę, która stanie się zapalnikiem do rozpoczęcia od nowa tej znajomości.
Pozdrawiam!
I zapraszam do siebie na nowe rozdziały;)
Ja również cieszę się, że Isobel pokazała nam się tutaj z trochę innej, lepszej strony. To taka miła odmiana. Dokładnie, Charles zasłużył na mocny strzał w twarz. Hahaha, z tym łóżkiem to trafiłaś! XD
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam! :*
Do Ciebie zajrzę jutro, żeby pozostawić po sobie komentarz!
Hell yeah! Możesz być ze mnie dumna, bo znów udało mi się nadrobić twoje przewspaniałe rozdziały! Wiem, że obiecałam wtedy komentować zapewne każdy, ale sama wiesz jak to jest.
OdpowiedzUsuńCharles od razu wydał mi się podejrzany i wcale nie zdziwiłam się, gdy czegoś spróbował. Ucieszyła mnie postawa Isobel, która nie zgodziła się na jego propozycję i pokazała, że jednak nie jest taka łatwa.
Jeśli chodzi o Charliego i Isobel bawi mnie, po wybuchu ognia znów mamy chłód. Jednak widząc jak czują się w swoim towarzystwie, jestem niemal pewna, że między nimi jest jeszcze iskierka :D
Trochę niepokoi mnie przeszłość Charliego, która wlecze się jednak za nim jak ogon, ale pokazuje to też że nie taką grzeczną osobą za jaką ma go Isobel. No i może są trochę do siebie podobni, tylko Charlie jest tym, który już się zmienił, a Isobel potrzebuje jego pomocy.
Tyle ode mnie... muszę dodać jeszcze kilka komentarzy, i wrócić do socjologii, wiec pozdrawiam Cię serdecznie! :)
> followyourheart-ff.blogspot.com
> ihear-yourname.blogspot.com
:)
Jestem z Ciebie bardzo dumna i przede wszystkim Ci dziękuję! :* Dobrze stwierdziłaś, że Charlie i Isobel są do siebie trochę podobni, ale Isobel potrzebuje jego pomocy. Może mu się uda wydobyć z niej to, co najlepsze? :)
UsuńHmm... rozdział ciekawy. Charles jest dziwny, a Isobel wydaje się być wewnętrznie rozdarta. Ewidentnie czuje coś do Charliego.
OdpowiedzUsuńZakładam również, że te podobieństwo imion Charles=Charlie nie jest przypadkowe. No w każdym razie czekam na kolejny rozdział :)
Love, Lili <3
dwie-dusze.blogspot.com
Dobrze ujęte, Isobel jest wewnętrznie rozdarta. I można powiedzieć, że zawsze tak było. No ale nie będę się w to zagłębiała, bo wszystkiego dowiesz się w następnych rozdziałach. :) Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!
UsuńMam nadzieję, że on coś wymyśli, żeby uniknąć spotkania z Erikiem. Tylko co? Może jakoś zdobędzie kasę, ale ciężko to widzę. Isobel ma przesrane... musi być miła dla takiego idioty, tylko dlatego, że jej ojcu i matce zależy na interesach. ;/ Ale po tym, co on zrobił, wydaje mi się, że nici z interesów. Jakoś nie wydaje mi się, żeby Isobel była teraz dla niego miła, hahahaha. ;d
OdpowiedzUsuńCharlie to zaradny i sprytny chłopak, da sobie radę, wierzę w niego. Dokładnie, haha, myślę, że to, co się stało, sprawiło, że Isobel przejrzała choć trochę na oczy. :)
UsuńDziękuję za komentarz! :*
u mnie nowy rozdział:http://reallyiloveyou.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNobody xoxo
Osobiście przerażają mnie ludzie pokroju rodziców Isobel. Poniekąd chyba dlatego, że sama nie mam konkretnych ograniczeń w takiej kwestii a poniekąd dlatego, że uważam się za wolnego człowieka. I nieco rozbawia mnie fakt, że tacy ludzie autentycznie istnieją i mijam ich każdego dnia.
OdpowiedzUsuńCo do samej treści to Charles jest intrygujący, mimo jego natarczywości, co wydaje się być zrozumiałe, przypomina chyba trochę Isobel. Też robi dobrą minę do złej gry. Zastanowiła mnie jednak reakcja Isobel. Wydaje mi się, że gdyby nie noc z Charliem i sam Charlie skorzystałaby z takiej okazji. Bo jak sama to stwierdziła, spała z przypadkowymi osobami i chyba nigdy specjalnie tego nie załowała.
Co do Charliego to... jego reakcja była interesująca, ale z drugiej strony ma tyle na głowie, że chyba automatycznie odrzuca jakiekolwiek myśli o Isobel.
Czekam na kolejny i mam nadzieję, że pojawi się szybciej :D
Pozdrawiam! :)
Przeczytane! x)
OdpowiedzUsuńJakoś tak szybko przeleciał mi ten rozdział, że aż wydał się strasznie krótki. Boże, ale z tego Charlesa wyszedł arogancki buc. W sumie myślałam, że Isobel na to nie pójdzie. I dobrze, że się mu postawiła. Przynajmniej zaoszczędziła sobie tortur z mojej strony. Ciekawi mnie kim jest ten Eric i jak mu się Charlie naraził... Taki złoty chłopiec... Ma coś na sumieniu! To pewne, ale ciekawe jak to coś jest złe...
Czekam niecierpliwie na nn! Zapowiadałaś na dziś, ale tu ani widu ani słychu... so... mam nadzieję, że już niedługo ;p
Pozdrawiam, Jess ;*
Mam jakiś taki sentyment do tego naszego Charliego. Wiem że jego przeszłość najwyraźniej nie była zbyt kolorowa, ale jednak chłopak chce zostawić to wszystko za sobą, prawda? I od razu bierze mnie złość na tego zasranego Erica, że nie może się odczepić i rzuca groźbami na prawo i lewo. Coś czuję, że nie wyjdzie z tego nic dobrego, ale mam nadzieję, że się mylę.
OdpowiedzUsuńCo do tego całego zasrańca z bogatej rodzinki... Był bezczelny no. Chociaż miałam wrażenie, że Isobel poleci na to, ale na szczęście nie zrobiła tego. I dobrze, że tak się stało.
W ogóle współczuję jej żyć w takiej rodzinie. Zero miłości, interesują się nią tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebują. To straszne...
No cóż, czekam na następny i życzę dużo weny x Zapraszam też na czwarty rozdział u mnie :)
{boundaries-of-darkness}
Dziękuję za całusa, haha! ^-^
OdpowiedzUsuńMasz rację, Charlie, wtapianie się w tło jest najlepsze. Im mniej ludzi o tobie wie, tym lepiej.
Zdenerwowało mnie zachowanie matki od Isobel. Co za wredna... Jej córka miała robić dobrze bogatym lalusiom, żeby się wzbogacili? Chyba sobie żartuje.
Cieszy mnie postawa nastolatki. Byłam z niej niezmiernie dumna, gdy zignorowała tego kretyna. Z początku ich rozmowy wydawał się być miłym kolesiem, którego też denerwują takie sytuacje, ale najwyraźniej się pomyliłam. Moim zdaniem odrzucenie tego chłopaka było krokiem w kierunku uczuciowej i odmienionej Isobel. Mam nadzieję, że już bardziej tego nie poplączesz, haha! ;D
Jezu kobieto czemu mnie tak dręczysz hahahahha xd
OdpowiedzUsuńGłupi ten Charles (czy jakoś tak) hahahah xd
nie podobał mi sie juz od poczatku i boje sie, ze zepsuje cos ze wzgledu na zachowanie Isobel.
Wiec aby sie tego dowiedziec ide czytac dalej hahahahhaha papa