EDIT2: PRZEPRASZAM ZA KOLEJNE OPÓŹNIENIE. ROZDZIAŁ JEST PRAWIE SKOŃCZONY. OPUBLIKUJĘ GO W PIĄTEK, PRZYSIĘGAM!
PRZEPRASZAM ZA OPÓŹNIENIE W DODAWANIU ROZDZIAŁU! JESTEM W TRAKCIE PISANIA I MYŚLĘ, ŻE OPUBLIKUJĘ GO W OKOLICACH 27 STYCZNIA. :)
Obudziłam się, czując na twarzy ciepłe promienie wrześniowego słońca. Przeciągnęłam się z uśmiechem na ustach, sięgając jedną dłonią do szafki nocnej obok łóżka, aby chwycić swój telefon. Ale natrafiłam na pustkę. Skonsternowana zmarszczyłam brwi, gwałtownie otwierając oczy.
Kiedy zauważyłam, że znajduję się w zupełnie obcej sypialni, szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, od razu tego żałując. Moją głowę przeszył pulsujący ból, na co wykrzywiłam usta w grymasie. Spojrzałam w prawo, gdzie faktycznie nie stała żadna szafka nocna. Jedyne, co zobaczyłam, to… swoją sukienkę rzuconą na fotel, a niedaleko niej własną bieliznę na podłodze. Szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia, następnie z przestrachem unosząc kołdrę, pod którą ujrzałam swoje nagie ciało.
– Kurwa – warknęłam, chowając twarz w dłoniach.
Gdzie ja, do cholery jestem? – pomyślałam.
Ponownie rozejrzałam się po pomieszczeniu, spojrzałam na lewą część łóżka, która była pusta. W tym samym momencie wspomnienia z wczorajszej nocy powróciły do mnie niczym klatki filmu.
Dużo alkoholu. Klub. Charlie. Taniec z Charliem. I… pustka. Jakby ktoś wyciął fragment mojej pamięci. Jedyne, co pamiętam później to moment, gdy ściągaliśmy z siebie ubranie.
– O mój Boże – szepnęłam pod nosem, kładąc się z powrotem na łóżku.
Czyli znajdowałam się w mieszkaniu Charliego.
Na krześle stojącym przy biurku dostrzegłam szarą koszulkę, którą narzuciłam na siebie, gdy podniosłam się z łóżka. Należała do Charliego, więc była na mnie kilka numerów za duża i sięgała mi prawie do kolan. Przeczesałam dłonią włosy i spojrzałam w lustro wiszące na szafie. Skrzywiłam się z niesmakiem, widząc resztki makijażu rozmazanego pod oczami. Przy pomocy dłoni i śliny starłam czarne ślady, doprowadzając się jako-tako do porządku.
Niepewnym krokiem wyszłam z sypialni, rozglądając się po małym mieszkaniu. Dostrzegłam jedynie kuchnię i łazienkę. Podeszłam do drzwi wychodzących na balkon i otworzyłam je. Ujrzałam stojącego tyłem do mnie Charliego ubranego jedynie w spodnie, które luźno zwisały mu na biodrach. Poczułam nagłe zdenerwowanie przed rozmową z nim. Nie miałam jednak dłuższej chwili, aby nad tym myśleć, bo chłopak, słysząc dźwięk otwieranych drzwi, odwrócił się do mnie przodem.
Przez jego twarz przebiegła gama różnych emocji. Od radości, zaskoczenia, niepokój, aż po lekkie zawstydzenie i niepewność. Spuścił wzrok na swój kubek z napojem i wyciągnął go w moją stronę.
– Trzymaj. Kawa jest zawsze dobra na kaca – powiedział, a ja z wdzięcznością przyjęłam kubek.
Podeszłam bliżej Charliego i stanęłam obok, opierając łokcie o balustradę. Spojrzałam na widok przede mną. Byliśmy na piątym piętrze, więc dość dobrze widać było sporą część miasta, które już dawno obudziło się do życia.
– Która godzina? – spytałam, biorąc łyk kawy.
Jej ciepło rozlało się po moim wnętrzu, a ja musiałam się powstrzymać, aby nie wydać z siebie pomruku zadowolenia.
– Dochodzi dwunasta – odpowiedział.
Kiwnęłam głową, przygryzając wargę. Powiedziałam zeszłego wieczoru rodzicom, że idę na noc do Grace i że wrócę jakoś po południu, więc na pewno się o mnie nie martwili.
– Zapomnijmy o tym, co wczoraj się zdarzyło – powiedziałam. Czułam na sobie wzrok Charliego, jednak nie odważyłam się odwzajemnić jego spojrzenia. – Byliśmy pijani, nie myśleliśmy nad tym, co robimy, to nie powinno się zdarzyć – plątałam się we własnych słowach, sunąc palcem po krawędzi kubka.
Czułam się jak skończona kretynka, stojąc przed nim i żałośnie próbując wybrnąć z zaistniałej sytuacji.
– Ale jednak się zdarzyło – powiedział Charlie zaskakująco ostrym głosem. Zerknęłam na niego, a wyraz jego twarzy wyrażał zagubienie i złość. Westchnęłam ciężko i pokręciłam głową. – I masz rację, to był błąd.
– Zdarzyło się i nie powtórzy się nigdy więcej. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy – powiedziałam, tępo wpatrując się w niebo.
– Nie wiesz? To szkoda, bo z chęcią bym się dowiedział, dlaczego w ogóle wczoraj zrobiłaś mi scenę zazdrości, skoro mnie tak nienawidzisz.
Gdy odpowiedziała mu cisza, chłopak kontynuował ze złością:
– Spójrz na mnie! Dlaczego nagle zachowujesz się jak tchórz?
Przełknęłam gulę w gardle i zerknęłam na niego. Przez długą chwilę wytrzymywałam jego rozgoryczone spojrzenie, zaciskając zęby.
– Nie czuję się na siłach, aby o tym z tobą rozmawiać – powiedziałam po prostu, kończąc tym samym temat.
– Jasne, najlepiej tak powiedzieć – prychnął Charlie, uderzając ze złością pięścią w balustradę.
Drgnęłam zaskoczona, a następnie ponownie odwróciłam wzrok w stronę miasta. Spojrzałam w błękitne niebo, ignorując jego poprzednie słowa. Poczułam, jak Charlie odsuwa się ode mnie.
– Wiesz co, Isobel, możesz mówić, co chcesz, możesz oszukiwać samą siebie, ale wczorajszej nocy nie zachowywałaś się tak, jakby to, co się stało, było błędem. Stało się coś, co sama zaczęłaś. I tego nie zmienisz, nieważne, jak bardzo uparcie będziesz tego chciała – powiedział za moimi plecami.
– Ustaliliśmy przecież, że lepiej dla nas, jeśli będziemy trzymali się od siebie z daleka – powiedziałam cicho, ponownie czując rosnącą gulę w gardle.
Zacisnęłam dłonie w pięści, wznosząc oczy i gorączkowo mrugając powiekami.
– No to faktycznie potrafisz trzymać się własnych zasad – prychnął gniewnie.
Wzięłam głęboki oddech, ocierając z twarzy niechciane łzy, które wymknęły się spod powiek.
– I, do cholery! Odwróć się do mnie. Mam dość gadania do twoich pleców! – powiedział, unosząc głos.
Przymknęłam oczy, opierając głowę na dłoni. Uparcie stałam nieruchomo, ignorując jego prośbę. Milczałam, bo nie miałam pojęcia, co mogę mu powiedzieć, aby moje słowa zabrzmiały choć w połowie sensownie. Bo, szczerze mówiąc, sama nie wiedziałam, co mi strzeliło do głowy, aby wczoraj do niego podejść i zrobić taką scenę.
– Dobra, wiesz co, ta rozmowa nie ma sensu – powiedział zrezygnowany. – Nie wiem, przed czym ty tak uciekasz. Tak bardzo boisz się kogoś polubić? Boisz się, że ktoś polubi ciebie? Naprawdę nie rozumiem, ale mogłabyś mnie chociaż łaskawie oświecić – mruknął pod nosem. – Za dziesięć minut wychodzę do pracy, więc czas, żebyś zbierała się do domu – dokończył cicho i po chwili usłyszałam jego oddalające się kroki.
Wypuściłam z ust drżący oddech, nie zdając sobie sprawy z tego, że go wstrzymywałam.
– Czyżbyś miał zły dzień, Charlie? – spytał Henry, przecierając dłonie ze smaru.
– Coś w tym stylu – mruknąłem, zaciskając szczękę.
To mu wystarczyło, żeby nie zadawać więcej pytań, i byłem mu za to niezmiernie wdzięczny. Bez słowa ruszyłem w stronę citroena, którego zacząłem naprawiać ostatnim razem. Pogrążony w myślach, jak w transie rozpocząłem dokręcanie i odkręcanie kolejnych części, działając prawie mechanicznie.
Nie potrafiłem zapomnieć o wczorajszej nocy. I nie chciałem. To coś znaczyło. Byłem tego pewien. Mimo tego, że byłem pijany, czułem się zupełnie inaczej niż przy pozostałych przypadkowych stosunkach z dziewczynami pod wpływem alkoholu. I wiedziałem, że Isobel też to czuła. A teraz po prostu okłamywała samą siebie, Tylko nie rozumiałem dlaczego.
Cały czas to robiła. Dlaczego po prostu nie mogła przyznać, że mnie lubiła? Wtedy wszystko byłoby prostsze. Gdyby tylko przyznała prawdę przed samą sobą i porozmawiała ze mną szczerze, choć ten jeden raz, byłbym w stanie nie być tak bardzo zły na nią. Ta dziewczyna cały czas wprowadzała mnie ze skrajności w skrajność. I powoli zaczynałem mieć tego dość. Bo to mnie wykańczało.
Nie zdając sobie z tego sprawy, ściskałem w dłoni klucz francuski, który zaczął boleśnie wrzynać się w moją skórę. Upuściłem go z łoskotem, rozcierając obolałą dłoń.
– Kurwa – warknąłem, kopiąc ze złością skrzynkę z narzędziami.
Nagle przede mną stanął Henry, przyglądając mi się uważnie.
– Nie wyglądasz najlepiej, chłopcze – przyznał.
Prychnąłem, kręcąc głową. Czułem się także nie najlepiej.
– Powiedz mi, co cię trapi – poprosił.
Spojrzałem na niego, myśląc nad tym, co odpowiedzieć. W końcu, gdy przypomniałem sobie o kolejnym z moich problemów, odwróciłem głowę i westchnąłem.
– Potrzebuję pilnie gotówki. Byłaby możliwość, żebym chociaż przez tydzień pracował codziennie, a w weekend trochę więcej? – spytałem niepewnie, patrząc się na niego z desperacją w oczach.
– Nie będę pytał, po co ci te pieniądze, bo to nie moja sprawa. Mam nadzieję, że nie wpakowałeś się w żadne kłopoty. Ale w porządku, zgadzam się – odpowiedział.
– Dziękuję, Henry, ratujesz mi życie – powiedziałem z wdzięcznością, uśmiechając się.
– Musimy porozmawiać.
Nie dodając nic więcej, wyminął mnie i ruszył na dziedziniec. Nie wiedząc, co zrobić, skierowałem się za nim, i po chwili usiedliśmy przy jednym ze stolików.
– O co chodzi? – spytałem zaniepokojony jego zachowaniem.
– Nie wiem, czy miałem jakieś zwidy albo byłem tak pijany, że coś mi się w głowie pojebało, ale kiedy zniknąłeś w piątek z Lydią na parkiecie, wróciła ona do nas do loży zaskakująco szybko. Powiedziała, że przyczepiła się do ciebie jakaś laska, która kazała jej się zmywać – powiedział Lucas, zerkając na moją twarz, która pozostawała niewzruszona, jednak moje serce zaczęło bić niespokojnie szybko. – Zdziwiłem się nieco i podszedłem do barierki, obserwując z góry tańczący tłum. Szybko was odnalazłem. – W głosie Lucasa pobrzmiewała pogarda, gdy wypowiedział słowo „was”. Wziął głęboki oddech i kontynuował: – Domyśl się, jak bardzo byłem zszokowany, widząc, jak całujesz się z Isobel. Kogo jak kogo, ale w życiu nie spodziewałem się, abyś mógł coś takiego zrobić. Nie z nią… – Pokręcił głową, zerkając na mnie z niewypowiedzianym wyrzutem.
Westchnąłem ciężko, przeczesując dłonią włosy, nie mając odwagi, aby ponownie spojrzeć mu w oczy. Rozumiałem jego pretensje i szok wywołany moim zachowaniem.
– Nie sądziłem, że ktoś nas widział – szepnąłem.
– Byłeś zbyt zajęty – mruknął chłopak, jednak z jego głosu uleciało nieco złości. – Powiesz mi, co to do cholery było?
Milczałem przez chwilę, nerwowo bawiąc się palcami, zanim odpowiedziałem:
– Nie chciałem tego. To się po prostu stało. Isobel nagle do mnie podeszła, spławiła Lydię i zaczęła ze mną tańczyć. Byłem pijany i ją pocałowałem…
– Ale dlaczego ona w ogóle miałaby z tobą tańczyć? – spytał, nie do końca wszystko rozumiejąc. – Przecież ona cię nienawidzi. Ona nienawidzi wszystkich, którzy są poza jej kręgiem towarzyskim.
– Mówiłem ci ostatnio, że ona nie jest aż taka zła.
– Myślałem, że… to jakaś chwilowa zmiana. Nie wiem. Nie sądziłem, że to mogłaby być prawda – mruknął skonsternowany. – Zresztą, nie ma co nad tym rozmyślać. Stało się, trudno. Ale… Charlie, pamiętaj o tym, co ci ostatnio powiedziałem. Nie daj się zamydlić sobie oczu – powiedział z powagą.
Spuściłem wzrok na swoje uda i milczałem przez chwilę, myśląc nad jego słowami. Znał Isobel dużo dłużej niż ja. Dobrze wiedział, do czego była zdolna i nie raz przekonał się o tym na własnej skórze. I choć wiedziałem, że miał rację, uparcie pamiętałem też o tym, jak Isobel zachowywała się w moim towarzystwie. W chwilach, gdy była po prostu zwykłą dziewczyną, nie królową os w liceum.
Potrząsnąłem głową, nie mając już siły na te rozmyślania, i powiedziałem do Lucasa:
– Muszę lecieć, bo spóźnię się na chemię. Widzimy się na lunchu – pożegnałem się, szybko odchodząc.
Siedziałem tam sam już dobre trzy godziny. Henry zdecydował się wrócić do domu, nie mogąc znaleźć sobie zajęcia. Dał mi zapasowy klucz, powierzając zamknięcie zakładu. Poczułem się zaszczycony, że mężczyzna zaufał mi na tyle, że zaoferował taką ważną fuchę.
Zamknąłem maskę i podszedłem od strony kierowcy, sięgając do stacyjki i przekręcając kluczyk. Silnik obudził się do życia, tak jak powinien. Uśmiechnąłem się zadowolony, wyciągając szmatkę wystającą z kieszeni, i wytarłem umorusane od smaru dłonie. Zgasiłem samochód i wyciągnąłem kluczyki. Zamknąłem samochód, ocierając dłonią pot z czoła. Praca wykonana.
Przebrałem się w swoje normalne ciuchy, zwijając te robocze w kulkę i wrzucając do plecaka. Czas najwyższy je wyprać – pomyślałem. Przed wyjściem napisałem notatkę dla Henry’ego, że samochód Isobel był gotowy do odebrania. Wiedziałem, że on zjawi się tu jutro dużo wcześniej niż ja, więc to zapewne on przekaże samochód dziewczynie. Mówiąc szczerze, było mi to bardzo na rękę.
Nie wiedzieć dlaczego, obawiałem się kolejnej konfrontacji z Isobel. Prychnąłem pod nosem i pokręciłem głową. Cóż za ironia. Kiedy myślałem, że znaleźliśmy wspólny grunt, nawiązaliśmy nić porozumienia, to nasza znajomość, zamiast stać się prostsza, zrobiła się bardziej zagmatwana niż wcześniej.
Zarzuciłem kurtkę i plecak na ramiona, gasząc światło w pomieszczeniu i wychodząc na zewnątrz. Zamknąłem drzwi na trzy zamki, pięciokrotnie upewniając się, że na pewno wszystko było tak, jak być powinno. W końcu wsiadłem na motor i ruszyłem w stronę domu.
Kiedy zauważyłam, że znajduję się w zupełnie obcej sypialni, szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, od razu tego żałując. Moją głowę przeszył pulsujący ból, na co wykrzywiłam usta w grymasie. Spojrzałam w prawo, gdzie faktycznie nie stała żadna szafka nocna. Jedyne, co zobaczyłam, to… swoją sukienkę rzuconą na fotel, a niedaleko niej własną bieliznę na podłodze. Szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia, następnie z przestrachem unosząc kołdrę, pod którą ujrzałam swoje nagie ciało.
– Kurwa – warknęłam, chowając twarz w dłoniach.
Gdzie ja, do cholery jestem? – pomyślałam.
Ponownie rozejrzałam się po pomieszczeniu, spojrzałam na lewą część łóżka, która była pusta. W tym samym momencie wspomnienia z wczorajszej nocy powróciły do mnie niczym klatki filmu.
Dużo alkoholu. Klub. Charlie. Taniec z Charliem. I… pustka. Jakby ktoś wyciął fragment mojej pamięci. Jedyne, co pamiętam później to moment, gdy ściągaliśmy z siebie ubranie.
– O mój Boże – szepnęłam pod nosem, kładąc się z powrotem na łóżku.
Czyli znajdowałam się w mieszkaniu Charliego.
Na krześle stojącym przy biurku dostrzegłam szarą koszulkę, którą narzuciłam na siebie, gdy podniosłam się z łóżka. Należała do Charliego, więc była na mnie kilka numerów za duża i sięgała mi prawie do kolan. Przeczesałam dłonią włosy i spojrzałam w lustro wiszące na szafie. Skrzywiłam się z niesmakiem, widząc resztki makijażu rozmazanego pod oczami. Przy pomocy dłoni i śliny starłam czarne ślady, doprowadzając się jako-tako do porządku.
Niepewnym krokiem wyszłam z sypialni, rozglądając się po małym mieszkaniu. Dostrzegłam jedynie kuchnię i łazienkę. Podeszłam do drzwi wychodzących na balkon i otworzyłam je. Ujrzałam stojącego tyłem do mnie Charliego ubranego jedynie w spodnie, które luźno zwisały mu na biodrach. Poczułam nagłe zdenerwowanie przed rozmową z nim. Nie miałam jednak dłuższej chwili, aby nad tym myśleć, bo chłopak, słysząc dźwięk otwieranych drzwi, odwrócił się do mnie przodem.
Przez jego twarz przebiegła gama różnych emocji. Od radości, zaskoczenia, niepokój, aż po lekkie zawstydzenie i niepewność. Spuścił wzrok na swój kubek z napojem i wyciągnął go w moją stronę.
– Trzymaj. Kawa jest zawsze dobra na kaca – powiedział, a ja z wdzięcznością przyjęłam kubek.
Podeszłam bliżej Charliego i stanęłam obok, opierając łokcie o balustradę. Spojrzałam na widok przede mną. Byliśmy na piątym piętrze, więc dość dobrze widać było sporą część miasta, które już dawno obudziło się do życia.
– Która godzina? – spytałam, biorąc łyk kawy.
Jej ciepło rozlało się po moim wnętrzu, a ja musiałam się powstrzymać, aby nie wydać z siebie pomruku zadowolenia.
– Dochodzi dwunasta – odpowiedział.
Kiwnęłam głową, przygryzając wargę. Powiedziałam zeszłego wieczoru rodzicom, że idę na noc do Grace i że wrócę jakoś po południu, więc na pewno się o mnie nie martwili.
– Zapomnijmy o tym, co wczoraj się zdarzyło – powiedziałam. Czułam na sobie wzrok Charliego, jednak nie odważyłam się odwzajemnić jego spojrzenia. – Byliśmy pijani, nie myśleliśmy nad tym, co robimy, to nie powinno się zdarzyć – plątałam się we własnych słowach, sunąc palcem po krawędzi kubka.
Czułam się jak skończona kretynka, stojąc przed nim i żałośnie próbując wybrnąć z zaistniałej sytuacji.
– Ale jednak się zdarzyło – powiedział Charlie zaskakująco ostrym głosem. Zerknęłam na niego, a wyraz jego twarzy wyrażał zagubienie i złość. Westchnęłam ciężko i pokręciłam głową. – I masz rację, to był błąd.
– Zdarzyło się i nie powtórzy się nigdy więcej. Nie wiem, co mi strzeliło do głowy – powiedziałam, tępo wpatrując się w niebo.
– Nie wiesz? To szkoda, bo z chęcią bym się dowiedział, dlaczego w ogóle wczoraj zrobiłaś mi scenę zazdrości, skoro mnie tak nienawidzisz.
Gdy odpowiedziała mu cisza, chłopak kontynuował ze złością:
– Spójrz na mnie! Dlaczego nagle zachowujesz się jak tchórz?
Przełknęłam gulę w gardle i zerknęłam na niego. Przez długą chwilę wytrzymywałam jego rozgoryczone spojrzenie, zaciskając zęby.
– Nie czuję się na siłach, aby o tym z tobą rozmawiać – powiedziałam po prostu, kończąc tym samym temat.
– Jasne, najlepiej tak powiedzieć – prychnął Charlie, uderzając ze złością pięścią w balustradę.
Drgnęłam zaskoczona, a następnie ponownie odwróciłam wzrok w stronę miasta. Spojrzałam w błękitne niebo, ignorując jego poprzednie słowa. Poczułam, jak Charlie odsuwa się ode mnie.
– Wiesz co, Isobel, możesz mówić, co chcesz, możesz oszukiwać samą siebie, ale wczorajszej nocy nie zachowywałaś się tak, jakby to, co się stało, było błędem. Stało się coś, co sama zaczęłaś. I tego nie zmienisz, nieważne, jak bardzo uparcie będziesz tego chciała – powiedział za moimi plecami.
– Ustaliliśmy przecież, że lepiej dla nas, jeśli będziemy trzymali się od siebie z daleka – powiedziałam cicho, ponownie czując rosnącą gulę w gardle.
Zacisnęłam dłonie w pięści, wznosząc oczy i gorączkowo mrugając powiekami.
– No to faktycznie potrafisz trzymać się własnych zasad – prychnął gniewnie.
Wzięłam głęboki oddech, ocierając z twarzy niechciane łzy, które wymknęły się spod powiek.
– I, do cholery! Odwróć się do mnie. Mam dość gadania do twoich pleców! – powiedział, unosząc głos.
Przymknęłam oczy, opierając głowę na dłoni. Uparcie stałam nieruchomo, ignorując jego prośbę. Milczałam, bo nie miałam pojęcia, co mogę mu powiedzieć, aby moje słowa zabrzmiały choć w połowie sensownie. Bo, szczerze mówiąc, sama nie wiedziałam, co mi strzeliło do głowy, aby wczoraj do niego podejść i zrobić taką scenę.
– Dobra, wiesz co, ta rozmowa nie ma sensu – powiedział zrezygnowany. – Nie wiem, przed czym ty tak uciekasz. Tak bardzo boisz się kogoś polubić? Boisz się, że ktoś polubi ciebie? Naprawdę nie rozumiem, ale mogłabyś mnie chociaż łaskawie oświecić – mruknął pod nosem. – Za dziesięć minut wychodzę do pracy, więc czas, żebyś zbierała się do domu – dokończył cicho i po chwili usłyszałam jego oddalające się kroki.
Wypuściłam z ust drżący oddech, nie zdając sobie sprawy z tego, że go wstrzymywałam.
~*~
Zszedłem z motoru, szybkim krokiem kierując się w stronę warsztatu. Wszedłem do środka i w milczeniu zacząłem przebierać się w ubrania robocze.– Czyżbyś miał zły dzień, Charlie? – spytał Henry, przecierając dłonie ze smaru.
– Coś w tym stylu – mruknąłem, zaciskając szczękę.
To mu wystarczyło, żeby nie zadawać więcej pytań, i byłem mu za to niezmiernie wdzięczny. Bez słowa ruszyłem w stronę citroena, którego zacząłem naprawiać ostatnim razem. Pogrążony w myślach, jak w transie rozpocząłem dokręcanie i odkręcanie kolejnych części, działając prawie mechanicznie.
Nie potrafiłem zapomnieć o wczorajszej nocy. I nie chciałem. To coś znaczyło. Byłem tego pewien. Mimo tego, że byłem pijany, czułem się zupełnie inaczej niż przy pozostałych przypadkowych stosunkach z dziewczynami pod wpływem alkoholu. I wiedziałem, że Isobel też to czuła. A teraz po prostu okłamywała samą siebie, Tylko nie rozumiałem dlaczego.
Cały czas to robiła. Dlaczego po prostu nie mogła przyznać, że mnie lubiła? Wtedy wszystko byłoby prostsze. Gdyby tylko przyznała prawdę przed samą sobą i porozmawiała ze mną szczerze, choć ten jeden raz, byłbym w stanie nie być tak bardzo zły na nią. Ta dziewczyna cały czas wprowadzała mnie ze skrajności w skrajność. I powoli zaczynałem mieć tego dość. Bo to mnie wykańczało.
Nie zdając sobie z tego sprawy, ściskałem w dłoni klucz francuski, który zaczął boleśnie wrzynać się w moją skórę. Upuściłem go z łoskotem, rozcierając obolałą dłoń.
– Kurwa – warknąłem, kopiąc ze złością skrzynkę z narzędziami.
Nagle przede mną stanął Henry, przyglądając mi się uważnie.
– Nie wyglądasz najlepiej, chłopcze – przyznał.
Prychnąłem, kręcąc głową. Czułem się także nie najlepiej.
– Powiedz mi, co cię trapi – poprosił.
Spojrzałem na niego, myśląc nad tym, co odpowiedzieć. W końcu, gdy przypomniałem sobie o kolejnym z moich problemów, odwróciłem głowę i westchnąłem.
– Potrzebuję pilnie gotówki. Byłaby możliwość, żebym chociaż przez tydzień pracował codziennie, a w weekend trochę więcej? – spytałem niepewnie, patrząc się na niego z desperacją w oczach.
– Nie będę pytał, po co ci te pieniądze, bo to nie moja sprawa. Mam nadzieję, że nie wpakowałeś się w żadne kłopoty. Ale w porządku, zgadzam się – odpowiedział.
– Dziękuję, Henry, ratujesz mi życie – powiedziałem z wdzięcznością, uśmiechając się.
~*~
Gdy w poniedziałek Lucas zauważył mnie na korytarzu, ruszył w moją stronę z posępną, lekko zdystansowaną miną. Spojrzałem na niego z szerokim uśmiechem, a on, o dziwo, nie odpowiedział mi tym samym. Jedyne, co zrobił, to mruknął:– Musimy porozmawiać.
Nie dodając nic więcej, wyminął mnie i ruszył na dziedziniec. Nie wiedząc, co zrobić, skierowałem się za nim, i po chwili usiedliśmy przy jednym ze stolików.
– O co chodzi? – spytałem zaniepokojony jego zachowaniem.
– Nie wiem, czy miałem jakieś zwidy albo byłem tak pijany, że coś mi się w głowie pojebało, ale kiedy zniknąłeś w piątek z Lydią na parkiecie, wróciła ona do nas do loży zaskakująco szybko. Powiedziała, że przyczepiła się do ciebie jakaś laska, która kazała jej się zmywać – powiedział Lucas, zerkając na moją twarz, która pozostawała niewzruszona, jednak moje serce zaczęło bić niespokojnie szybko. – Zdziwiłem się nieco i podszedłem do barierki, obserwując z góry tańczący tłum. Szybko was odnalazłem. – W głosie Lucasa pobrzmiewała pogarda, gdy wypowiedział słowo „was”. Wziął głęboki oddech i kontynuował: – Domyśl się, jak bardzo byłem zszokowany, widząc, jak całujesz się z Isobel. Kogo jak kogo, ale w życiu nie spodziewałem się, abyś mógł coś takiego zrobić. Nie z nią… – Pokręcił głową, zerkając na mnie z niewypowiedzianym wyrzutem.
Westchnąłem ciężko, przeczesując dłonią włosy, nie mając odwagi, aby ponownie spojrzeć mu w oczy. Rozumiałem jego pretensje i szok wywołany moim zachowaniem.
– Nie sądziłem, że ktoś nas widział – szepnąłem.
– Byłeś zbyt zajęty – mruknął chłopak, jednak z jego głosu uleciało nieco złości. – Powiesz mi, co to do cholery było?
Milczałem przez chwilę, nerwowo bawiąc się palcami, zanim odpowiedziałem:
– Nie chciałem tego. To się po prostu stało. Isobel nagle do mnie podeszła, spławiła Lydię i zaczęła ze mną tańczyć. Byłem pijany i ją pocałowałem…
– Ale dlaczego ona w ogóle miałaby z tobą tańczyć? – spytał, nie do końca wszystko rozumiejąc. – Przecież ona cię nienawidzi. Ona nienawidzi wszystkich, którzy są poza jej kręgiem towarzyskim.
– Mówiłem ci ostatnio, że ona nie jest aż taka zła.
– Myślałem, że… to jakaś chwilowa zmiana. Nie wiem. Nie sądziłem, że to mogłaby być prawda – mruknął skonsternowany. – Zresztą, nie ma co nad tym rozmyślać. Stało się, trudno. Ale… Charlie, pamiętaj o tym, co ci ostatnio powiedziałem. Nie daj się zamydlić sobie oczu – powiedział z powagą.
Spuściłem wzrok na swoje uda i milczałem przez chwilę, myśląc nad jego słowami. Znał Isobel dużo dłużej niż ja. Dobrze wiedział, do czego była zdolna i nie raz przekonał się o tym na własnej skórze. I choć wiedziałem, że miał rację, uparcie pamiętałem też o tym, jak Isobel zachowywała się w moim towarzystwie. W chwilach, gdy była po prostu zwykłą dziewczyną, nie królową os w liceum.
Potrząsnąłem głową, nie mając już siły na te rozmyślania, i powiedziałem do Lucasa:
– Muszę lecieć, bo spóźnię się na chemię. Widzimy się na lunchu – pożegnałem się, szybko odchodząc.
~*~
Siedziałem w warsztacie do późnego wieczora, kończąc naprawiać samochód Isobel. Wcześniej sądziłem, że to drobna awaria, jednak okazało się, że nie była wcale taka drobna. Ale koniec końców samochód był prawie gotowy.Siedziałem tam sam już dobre trzy godziny. Henry zdecydował się wrócić do domu, nie mogąc znaleźć sobie zajęcia. Dał mi zapasowy klucz, powierzając zamknięcie zakładu. Poczułem się zaszczycony, że mężczyzna zaufał mi na tyle, że zaoferował taką ważną fuchę.
Zamknąłem maskę i podszedłem od strony kierowcy, sięgając do stacyjki i przekręcając kluczyk. Silnik obudził się do życia, tak jak powinien. Uśmiechnąłem się zadowolony, wyciągając szmatkę wystającą z kieszeni, i wytarłem umorusane od smaru dłonie. Zgasiłem samochód i wyciągnąłem kluczyki. Zamknąłem samochód, ocierając dłonią pot z czoła. Praca wykonana.
Przebrałem się w swoje normalne ciuchy, zwijając te robocze w kulkę i wrzucając do plecaka. Czas najwyższy je wyprać – pomyślałem. Przed wyjściem napisałem notatkę dla Henry’ego, że samochód Isobel był gotowy do odebrania. Wiedziałem, że on zjawi się tu jutro dużo wcześniej niż ja, więc to zapewne on przekaże samochód dziewczynie. Mówiąc szczerze, było mi to bardzo na rękę.
Nie wiedzieć dlaczego, obawiałem się kolejnej konfrontacji z Isobel. Prychnąłem pod nosem i pokręciłem głową. Cóż za ironia. Kiedy myślałem, że znaleźliśmy wspólny grunt, nawiązaliśmy nić porozumienia, to nasza znajomość, zamiast stać się prostsza, zrobiła się bardziej zagmatwana niż wcześniej.
Zarzuciłem kurtkę i plecak na ramiona, gasząc światło w pomieszczeniu i wychodząc na zewnątrz. Zamknąłem drzwi na trzy zamki, pięciokrotnie upewniając się, że na pewno wszystko było tak, jak być powinno. W końcu wsiadłem na motor i ruszyłem w stronę domu.
~*~
Witajcie kochani! Przepraszam za ten jednodniowy poślizg, ostatnio tyle się u mnie dzieje, że blogosfera zeszła na dalszy plan. Narobiło mi się sporo zaległości i teraz po prostu wszystko czytam, jednak nie komentuję. Więc proszę WYBACZCIE MI BRAK KOMENTARZY POD NAJNOWSZYMI ROZDZIAŁAMI. Obiecuję, że następne skomentuję.
Oprócz tego, bardzo Wam dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim postem. Uwielbiam was. ♥
BLOG OSIĄGNĄŁ 100 OBSERWATORÓW 1 STYCZNIA 2015 ROKU. DZIĘKUJĘ!
BLOG OSIĄGNĄŁ 100 OBSERWATORÓW 1 STYCZNIA 2015 ROKU. DZIĘKUJĘ!
Następny rozdział około 20 stycznia.
Zostaw po sobie komentarz, jeśli przeczytałaś, proszę.
Ugh, Isobel jest taka irytująca. Co nie zmienia faktu, że i tak ją lubię, sama nawet nie wiem za co.
OdpowiedzUsuńNie mam siły pisać dłuższego komentarza, chociaż chyba nie ma potrzeby. Rozdział jest dobry, tak jak każdy poprzedni. :)
Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny. :>
Isobel ma to do siebie, że irytuje ludzi, ale jednocześnie wzbudza pewną sympatię, doskonale to znam, bo nie jednokrotnie miałam tak z bohaterami książek. :D
UsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam!
Szkoda, że tak go olała. Okey, rozumiem seks pod wpływem alkoholu, impulsu, chwilowego zapomnienia, ale Isobel musi przyznać, co tak naprawdę czuje do Charliego. On sam dobrze jej powiedział o tej scenie zazdrości. Do tego Lukas jeszcze bardziej komplikuje życie przyjacielowi. Wiem, że chce go uchronić przed zagrywkami elity, ale mam wrażenie, że za bardzo się wtrąca. No ale taki już los przyjaciół :) Pozdrawiam i czekam na następny.
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację. Owszem, pod wpływem alkoholu ludzie robią różne rzeczy, głównie takie, na które nie mają odwagi na trzeźwo. Mówią to, co leży im na sercu i takie tam. A więc Isobel powinna przyznać się sama przed sobą czego oczekuje.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Hej hej!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny, choć jest sporo literówek, dlatego radzę po prostu jeszcze raz go przejrzeć (:
Tak jak myślałam, Isobel chce, żeby o wszystkim zapomnieli. Najpierw sama wszystko zaczyna, pakuje się chłopakowi do łóżka, a potem chce udawać, że do niczego nie doszło -.- Wkurza mnie, i tyle. No i jeszcze zdziwiło mnie, że niczego nie pamiętała :(
Ja bym na miejscu Charliego zareagowała chyba jeszcze ostrzej, nie może tak dawać sobą pomiatać! Ale i tak się cieszę, że pokazał pazury ^^
Nie myślałam, że ktoś widział Isobel i Henry'ego. Cieszę się, że Lucas stara się przemówić głównemu bohaterowi do rozsądku, ale sama nie wiem, czy to coś da. Miłość nie wybiera i tak dalej :D
Mam przeczucie, że Henry stanie się dla Charliego takim "dobrym wujkiem". Fajnie, jakbyś rozwinęła tę ich znajomość, jak mówiłam w poprzednim komentarzu, wątki poboczne zawsze mile widziane (:
Gratuluję 100 obserwatorów, ta liczba bardzo cieszy! W ogóle podziwiam, że tak często dodajesz rozdziały, mało kto jest w stanie je pisać tak szybko ^^
Życzę mnóstwa weny i w wolnej chwili zapraszam do siebie :*
[kraina-hadesa]
Literówki się wkradły, bo z opóźnieniem dałam rozdział do zbetowania, cały czas to odkładałam i wyszło jak wyszło. :(
UsuńJa w sumie się nie dziwię Charliemu, że nie miał siły się z nią kłócić. Ja sama bym nie miała. Isobel już mu pokazała, że jest cholernie upartą osobą, której nie da się przemówić do rozsądku, dopóki sama nie zrozumie swoich błędów...
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Obiecuję, że popracuję nad rozwijaniem wątków pobocznych. :)
Zajrzę do ciebie jak tylko będę miała wolną chwilę na przeczytanie wszystkich rozdziałów. Miejmy nadzieję, że uda mi się to w ferie. ♥
Pozdrawiam!
Nie wiem, czego spodziewalam sie po Isobel... Chyba tego, co zrobila, ale nie sadzilam, ze naprawde go oleje. Bo przeciez... Kurde, no! Oni tak slodko razem wygladaja, i wgl... Perspektywa ICH siedzacych RAZEM za REKE jest taka ajdknsahjandjnfnbakjuir... *_*
OdpowiedzUsuńAle mowi sie trudno...
Ughh, te glupie pieniadze... Wszystko kreci sie wokol nich...
Nie, zeby cos, ale chcialabym widziec reakcje Lucasa na wiadomosc o tym, ze Isobel i Charlie sie ze soba przespali... Hahahahahahahahahah xd
Mialam glupie wrazenie, ze w warsztacie ktos zaraz napadnie Charliego. A mowiac 'ktos', mam na mysli tego tamtego, co mu ten list wyslal. Zapomnialam imienia. Co ze mnie za czytelniczka... Ehh... :/ :(
Kurde, za duzo tu tych trzech kropek... xd
Dobra, dobra, to chyba wystarczajaco dlugi komentarz. Nie wie, bo jestem na telefonie, i gdy to pisze, to nie widze tej gory, reszty w sensie, i wgl...
Jutro do szkoly... BOZE, UCHOWAJ! Nie wiem, jak ja wytrzymam w tym piekle od 8.00 do 14.25... ;; bojem sieeem... :"""""(
Koniec tego dobrego. Spadalskiego robie.
Jesli lubisz TDA/HOA (Tajemnice Domu Anubisa/House Of Anubis), to zapraszam na mojego bloga. Najnowszy rozdzial pisze od wakacji, bo moja wena uciekla hen, hen, daleko! Hen, czy CHen? Upss... I tak wiadomo, o co chodzi ;P
Zapraszam tez na moje inne blogi- jeden o mnie, ale nie polecam, bo nuda straszna; a drugi o... przyjazni? Mozna tak powiedziec. Nie bojaj sie, to nie ff, tylko zwykle opowiadanie, ale jest tylko prolog (narazie!), wiec tez nie polecam zbytnio... :///
'Do zobaczenia' w nastepnym rozdziale :) ;*
xoxo,
Lost in dreams
Bardzo dziękuję za ten cudowny komentarz. Sprawiłaś, że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Uwielbiam takie pełne emocji opinie, haha. :D
UsuńPozdrawiam! ♥
Cześć! Trochę mnie tu nie było. Zakręcony okres, aczkolwiek wróciłam i przeczytałam ostatnie dwa rozdziały. Naprawdę lubię Twojego bloga, historię, lecz odniosłam wrażenie po przeczytaniu poprzedniego rozdziału, że teleportowałam się w czasie i pominęłam kilka rozdziałów. Wróciłam się i sprawdziłam czy czegoś nie pominęłam! Wszystko, każde słowo w tym rozdziale zmierzało do jednego – sceny seksu głównych bohaterów. Dodatkowo tekst przez to wydawał się pisany z zamiarem jak najszybszego przejścia do owej sceny. Powiem wprost – nie podobało mi się to. Bardzo. Cały rozdział został kompletnie pozbawiony opisów otaczającej bohatera rzeczywistości, przez co w chwili gdy jak się okazuje w tym rozdziale Isobel z Charliem znaleźli się w jego mieszkaniu, zastanawiałam się jak do cholery się to stało? Mam wrażenie, że wszystko poszło za szybko. Wszystko zostało spłycone i nieuchronnie stworzone z zamiarem przejścia do ostatnich linijek, czyli zbliżenia bohaterów. Chciałabym również lepiej poznać drugoplanowych bohaterów. Lucas, czy chociażby blond włosa tajemnica Lydia o, której wiemy tylko tyle, że dość szybko przychodzą jej kontakty z płcią przeciwną, lubi Charliego oraz fakt, że nie zna Isobel (co było jedynym zaskakującym aspektem jej postaci). Trochę mało. Ponadto jak wspominałam w poprzednich komentarzach podobało mi się to, że wszystko wolno się dzieje. Seks niestety nieco zburzył moją opinię. Co do tego rozdziału, wielkiego zaskoczenia nie było. Zastanawiam się jednak co poczniesz dalej? Dziecko? Znowu się do siebie zbliżą, a potem oddalą? Mam nadzieję, że wymyślisz coś co naprawdę sprawi, że wszystkim opadną szczęki. Reakcja Isobel… choć w sumie patrząc trzeźwo takowej… nie było. W sumie nie można jej o wiele winić. Była pijana, niewiele pamięta. Sama nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu. Natomiast Charlie mnie zaskakuje. Podoba mi się to, że okazuje się jak jego osoba nie składa się tylko z grzecznego, naprawiającego chłopca zza rogu. Ma coś za uszami ;-) Mam tylko nadzieję, że nie wyjdzie opera mydlana! Podoba mi się postać Henry’ego. Taki stary, dobry wujek :)
OdpowiedzUsuńSeks niestety często spłyca i tak stało się w tym przypadku. Wprowadzenie takiej sceny, ni stąd ni zowąd nie jest dobrym zabiegiem. Jestem jednak ciekawa co zrobisz dalej.
Mam nadzieję, że nie odebrałaś źle mojej opinii. Uważam, że czasem potrzeba krytyki, by było jeszcze lepiej. Same słowa pochwały to niezbyt dobra rzecz dla naszego ego ;) Uważam również, że szczerość to podstawa.
Pozdrawiam i życzę weny,
Ola
Twoja opinia wiele dla mnie znaczy i w żadnym wypadku nie odebrałam jej źle, spokojnie! Teraz z perspektywy czasu i po przeczytaniu kilku komentarzy stwierdzam, że mogłam trochę poczekać z tą sceną. co prawda takie zaskoczenie ma swój cel w fabule, ale cóż... Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach uda mi się zapełnić tą dziurę w fabule jaka się pojawiła.
UsuńPozdrawiam również i dziękuję! :*
Przeczytałam, rozdział jak zawsze powala na kolana.
OdpowiedzUsuńNie mam zbytnio czasu,aby się rozpisywać (nauka wzywa).
Pozdrawiam serdecznie!
Kolejny super rozdział :). Początek rozdziału nie wiem dlaczego, ale mnie ciutkę rozśmieszył :P. Po części rozumiem Isobel i jej reakcję. . Niestety alkohol robi swoje, lecz szkoda też mi jest Charliego. Stara się, a ona go odpycha. Takie błędne koło :P. Kiedy on już odpuszcza ona nagle się pojawia, a kiedy on ponownie zaczyna wierzyć w ich wspólną przyszłość ona go olewa. Mam nadzieję, że w końcu sobie to wszystko wyjaśnią i będzie wszystko dobrze :). Oczywiście czekam na kolejny rozdział! :D.
OdpowiedzUsuńxxforeverxxx.blogspot.com
Dobrze ujęte z tym, że ich sytuacja to takie błędne koło. W kolejnych rozdziałach okaże się, że to określenie w ich przypadku jest baardzo trafne. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!
UsuńSuper rozdział! :)
OdpowiedzUsuńZły Charlie to sexi Charlie haha Martwią mnie jego kłopoty i boje się że w końcu stanie sie coś złego... i jeszcze Isobel. Mam nadzieje że wszystko pomiędzy nimi dobrze sie ułoży
OdpowiedzUsuń@himyliam
Jestem!
OdpowiedzUsuńI jak widać dobrze przeczuwałam, że po tej niebiańskiej nocy Isobel i Charlie się pokłócą. Nie dziwię się chłopakowi ileż można grać w kotka i myszkę. Sytuacje z dziewczyną muszą go naprawdę męczyć.
Lucas nie był zbyt zadowolony, gdy dowiedział się co jego kumpel nawywijał. Nic dziwnego, zna Isobel tylko z tej złej strony. Może podejrzewać, że coś tam kombinuje, by ośmieszyć Charliego.
Przepraszam za krótki komentarz, ale przytłacza mnie myśl, że jutro szkoła :c A ja muszę się jeszcze pouczyć, ech. Gratuluję 100. obserwatorów;*
Pozdrawiam, CM Pattzy
http://at-your-command.blogspot.com/
Masz rację, Charlie jest bardzo zmęczony tą sytuacją z Isobel. Z resztą - kto by nie był. nie oszukujmy się, że dziewczyna potrafi dać w kość swoimi wahaniami nastrojów. XD
UsuńDziękuję i pozdrawiam! ♥
Szczerze powiedziawszy to było do przewidzenia. Wątpiłam, że to będzie początek jakiejś wielkiej miłości, poza tym wydaje mi się, że dla Isobell nie jest to wielkim problemem pójść z kimś do łóżka. Skoro miało ją pół szkoły to cóż z tego, że miał ją i on. Bardzo bym się zdziwiła gdyby zareagowała inaczej. Jest jednej w pewnym sensie przewidywalna. Teraz pewnie będzie go unikać albo utrzymywać, że nic się nie stało, a przy najbliższej okazji znowu wybuchnie namiętnością. Trudno jej jest się chyba przyznać przed samą sobą, że coś do niego czuje i może być zazdrosna. A skoro rozmowa wywołała w niej łzy to chyba rzeczywiście jest coś na rzeczy. Nie wiem, nie potrafię się do niej przekonać. Swoją drogą musiała być nieźle nawalona skoro dopiero po chwili ogarnęła gdzie jest.
OdpowiedzUsuńA Charlie? Zachował się o wiele doroślej w tej sytuacji. Chciał chociaż wyjaśnić sytuację, a nie udawać, że nic się nie stało. Jedyne czego powinien żałować to tego, że pozwolił dać się ponieść i uległ. Nie myślałam też, że jest typem faceta, który po alkoholu chodzi do łóżka z nowo poznanymi dziewczynami. Najwidoczniej i Isobell i Charlie są dla mnie tajemnicą i oboje mają swoje grzeszki:D
Do jednego się jeszcze muszę doczepić. Kawa dobra na kaca? W pewnym sensie, ale nie do końca. A na pewno nie jest to najlepszy sposób;)
Pozdrawiam!:*
Nie wiem, ale wydaje mi się, że Charlie ma łeb na karku. Czytając opis jego uczuć, emocji, które w sobie tłamsi, mam wrażenie, jakby był dojrzałym człowiekiem, a nie siedemnastolatkiem. To na pewno nie jest rozum współczesnego nastolatka. No i widać wyraźnie, że chłopak zauroczył się w Isobel. Ona nie może mu wyleźć z myśli, w dodatku po tym wszystkim, co wydarzyło się piątkowej nocy. Nie dziwię się, że Charlie chodzi zły jak osa i nie potrafi się skupić.
OdpowiedzUsuńWg mnie Lucas zachowuje się w miarę przyzwoicie. Chce chronić Charliego przed cierpieniem. Kto jak kto, ale Lucas troszkę lepiej zna Isobel, prawda? Dobrze, że Charlie nie powiedział mu, że przespał się z Isobel, bo nie wiem co wtedy Lucas by mu zrobił. Chyba zabił :P
Co do zachowania Isobel, to nie wiem czy warto się wypowiadać. No idiotka,. typowa idiotka... Czytając poprzednie rozdziały starałam się ją polubić i prawie mi się to udało i naprawdę przez chwilę miałam wrażenie, że jej zachowanie jakoś się zmieni, ale nie... Chociaż mogłaby być szczera z Charliem. Choć ten jeden, jedyny raz i byłaby w porządku. A tak? Zachowuje się jak tchórz. Charlie ma rację! Isobel to tchórz! Poza tym uważam, że jest trochę........ łatwa. Trochę alkoholu, jeden gorszy dzień i proszę: ląduje z chłopakiem w łóżku.
Czekam na następny rozdział, bo podejrzewam, że to nie koniec uczuciowych zawirowań Isobel i Charliego. Pozdrawiam serdecznie! ;*
http://uciekajmy-stad.blogspot.com/
Uwielbiam Lucasa (jak już wspominałam wcześniej w innych moich komentarzach :D) ale nie za specjalnie rozumiem, dlaczego on aż tak bardzo miesza się w życie Charliego; przecież on może robić co chce, a skoro Lucas już wcześniej ostrzegał go przed Isobel, a on nie posłuchał, to sprawa Charliego. A poza tym zaskoczyłaś mnie ostatnim zakończeniem rozdziału, gdzie, niestety nie zostawiłam komentarza, za co bardzo przepraszam :( Mam OGROMNĄ nadzieję, że pojawi się więcej Lucasa w następnych rozdziałach, ale jeśli nie, to tez jakoś to przeboleję ;) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie :) The Chosen
OdpowiedzUsuńCzesc, już miałam nadzieje, podobnie zresztą jak Charlie, że od tej upojnej nocy ich relacje będą prostsze i dużo bardziej spokojniejsze, cóż Isobel nie byłaby sobą, gdyby wstała rano i najzwyczajniej w świecie przytuliła się do niego i powiedziała jakieś ciepłe słowo. Szkoda mi go, fakt oboje byli pijani, ale ten fakt można pominąć :) Niejeden chłopak już dawno by się zraził i machnął ręką na taką dziewczynę, ale Charlie się uparł i coś mi mówi, że dopnie swego, ale zanim co będzie musiał nieźle się nacierpieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie
http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
Kurczę,sama się zastanawiam za co ja tak tą Isobel lubię...jest megaa irytująca ale i tak ma w sobie coś takiego,że przyciąga uwaga i nie da się jej nie lubić :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle bardzo fajny,w sumie to nie ma się czego uczepić :3
Życzę CI dużo weny,abyś miała czas na bloga i żebyś pisała jeszcze lepiej niż teraz! :*
Mogłam się tego spodziewać po Isobel...
OdpowiedzUsuńMyślałam, że coś w niej drgnęło, że zrozumiała że może być prawdziwą sobą. Teraz jej relacje z Charlie'm jeszcze bardziej się pokomplikowały.
Moim zdaniem Charlie najzwyczajniej w świecie boi się tych zmiennych twarzy Isobel, boi się że wpadnie w sieć i nie odnajdzie drogi powrotnej. Chce z całej siły by była oną zwykłą dziewczyną. by pozwoliła mu się kochać. Jednak coś ją powstrzymuje...
Mam nadzieje, że Charlie dowie się co takiego i że pomoże jej pokonać ten lęk.
Pozdrawiam :*
Czyli jednak się pomyliłam...Isobel nie robiła jakiejś awantury. Ona poprostu z powrotem się w sobie zamknęła. A było już tak blisko...oni byli już blisko głębszego zapoznania się. Sama tego chciała a teraz się wypiera! >.< No co za baba. Jak ona traktuje facetów? Charliego na 200 % to zraniło. Z drugiej strony ja rozumiem te procenty we krwi, ale sam na to wszystko pozwolił, mógł przewidzieć jak to się skończy. Jego przyjaciel co ostrzegał i mówił żeby ten uważał na Isobel, ale po co słuchać mądrego kumpla, skoro dziewczyna wzywa? ;/
OdpowiedzUsuńSkoro Lucas widział całą sytuację w klubie to czemu nie zareagował? Bal się reakcji swojego kolegi? Mógł go ratować, potem miał by dobry powód to powiedzenia "A nie mówiłem?" Chociaż i tak je ma. Zawsze ostrzegal Charliego :/ ten go nie słuchał. Ale się wkurzylam.
Isobel czuję coś do Charliego i on to doskonale widzi i stara się, żeby ta dziewczyna się przed nim otworzyla, ale ona nie chce. Co więcej ona nie chce się przyznać do tego co czuje, nie chce zaakceptować możliwości zakochania się w tym chłopaku. Jego to chyba boli. Zastanawia mnie czemu ona się tak zachowuje? Czy kiedyś mu zaufa? Mam szczerą nadzieję, że tak właśnie będzie.
Przeczytałam rodział i stwierdzam, że jest genialny. Strasznie się wciągnęłam w to opowiadanie i czasem żałuję, że sama nie mogę przemówić głównej bohaterce do rozumu. Czekam na nastepny i pozdrawiam mocno :3
Juz myślałam ze tamten rozdział i wogóle i oni ten teges a teraz no nie... :o hahajsnsodnsowqk czekam na następny oby jak najszybciej <3
OdpowiedzUsuńA już myślałam że może Isobel przyzna się przed nim i przed sobą że coś do niego czuje, a jednak dalej ciągnie tę maskaradę. Co i tak nie zmienia faktu że to super opowiadanie i życzę autorce weny, bo czekam na następny.
OdpowiedzUsuńMiałam nie komentować, ale gdy zobaczyłam, że odpowiedziałaś na mój wcześniejszy komentarz, zmieniłam zdanie. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam, bo zauważyłam, że tylko ja tak robię :)
OdpowiedzUsuńNo cóż Isabell postąpiła glupio, a Charlie ma rację, zachowuje się jakby nie wiedziała czego chce.
Chyba sie nadaje ten komentarz, a jak nie, to trudno jestem beznadziejna w komentowaniu.
Pozdrawiam i czekam na więcej rozdziałów :) Pataxxon
Witaj po mojej prawie że wiecznej nieobecności!
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę z tego, że bardzo długo mnie tutaj nie było. Czytałam każdy rozdział, ale z czystego lenistwa i braku czasu nie komentowałam, no ale w końcu musi się to zmienić.
Powiem szczerze, że coraz bardziej zachodzę w głowę na temat całej tej relacji Isobel z Charlie. Wydaje mi się, że źle zrobiłaś wsadzając jego penisa w jej waginę. A przynajmniej za szybko, tak mi się wydaje. Zrobiłaś z bohaterów typowych nastolatków-którzy-mają-na-wszystko-wyjebane-kocham-seks-robie-to-dla-przyjemności z filmów. Naoglądałam się tego naprawdę masę i szkoda, że nie skończyłaś na gorącym pocałunku na parkiecie, na czymś bardziej romantycznym, na szybszym biciu serc, a nie na scenie łóżkowej. Co prawda, uwielbiam czytać takie sceny, no ale tylko wtedy, kiedy to bohaterami są dorośli ludzie, wtedy to co innego lub kiedy główna dwójeczka jest już na etapie „naprawdę Cię kocham i zrobię dla Ciebie wszystko”, bo to jest wtedy słodkie. Poza tym ta impreza była niezbyt dobrze opisana. Mogłaś nam dokładniej napisać jak ludzie się zachowują, więcej o tych ludziach, o tej Lydii też by kilka słów się przydało.
Wiedziałam, że Isobel będzie chciała o tym zapomnieć. Gdyby to jeszcze Charlie był prowokatorem, to jeszcze bym zrozumiała. Zachowanie tej dziewuchy naprawdę zaczyna mnie już mocniej irytować. Charlie zresztą też… Sama nie wiem jak to jest z tymi moimi uczucia do Twoich bohaterów. Chyba najbardziej lubię Lucasa. Może i jest homoseksualistą, ale zachowuje się najlepiej z nich wszystkich. I ma najładniejszą historię.
Dziwię się, czemu Charlie tak delikatnie zareagował. Bo dla mnie to było bardzo delikatne. Osobiście pewnie bym naklęła Isobel. Jej zachowanie też nie było najlepsze — sama zachowała się tak a nie inaczej i powinna przyjąć to do wiadomości.
Mam nadzieję, że żadne z tych słów Cię nie uraziło. Nadal będę czytała i postaram się komentować. ;) Liczę, że dodasz chociaż szczypty oryginalności do tej historii i czymś mnie zaskoczysz.
Całuję :*
Ostatni dzień wolnego, więc postanowiłam nadrobić blogi, póki jeszcze mam czas, tak więc jestem.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tak będzie. Poszli do łóżka, a następnego dnia nie chcą się znać. No ale czy mogłoby być inaczej? W ich sytuacji na pewno nie. Chociaż to cholernie widać, że dla obydwu jest to ciężkie. Najbardziej denerwuje mnie to, że nie mogą szczerze porozmawiać. Każde skrywa się w sobie i koniec tematu. Nie lubię czegoś takiego. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni, ale kto wie.
Nie dziwię się Lucasowi, że tak się zbulwersował kiedy zobaczył tą dwójkę razem. Doskonale zna Isobel i wie, jaka jest. Nie chce, żeby skrzywdziła jego przyjaciela.
Ciągle jestem taka ciekawa, kiedy to wszystko zacznie się układać. Kiedy zaczną się dogadywać. No ale zobaczymy, jak to pociągniesz.
Pozdrawiam ciepło i życzę dużo weny! x
Jejuśku jak ja uwielbiam Isobel hahah jest to jedna z ubostwianych bohaterek opowiadan na mojej top liscie <3
OdpowiedzUsuńJej postawa suki i zarazem nie suki.. po prostu kocham!
No i znowu sie podzialo XD
Mam nadzieje ze Charlie jakos sobie poradzi z tym wszystkim co mu pospadalo na glowe.. ;-?
Do nastepnego i weny!!
J.
Fajny ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Pozdrawiam i życzę weny <3
Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że coś takiego się zdarzy! No, a jednak zaskoczyła mnie emocjonalna reakcja Charliego, bo naprawdę nie spodziewałam się takiej złości i tylu emocji... nawet nie mogę zażartować nic o męskiej dumie, bo uczucia chłopaka są zbyt widoczne, abym mogła coś podobnego zrobić!
OdpowiedzUsuńNaprawdę jest mi go żal... tak bym wzięło go (zwłaszcza w jego brudnym kombinezonie) i wyściskała!
Szczerze mówiąc nadal zastanawia mnie, co takiego zrobił Charlie, że ma takiego prześladowcę? Czemu, ktoś aż tak się na niego uwziął i czemu on boi się prawdy? Czy stałby się wtedy takim straszakiem na licealistów jak Voldemort na czarodziei?
Chociaż poznaliśmy już nieco Isobel to nadal mam mnóstwo pytań oraz miałam wielką nadzieje, że jednak wygada się swojemu kochankowi :3 Wyzna, czemu taka jest... chociaż jej łzy... tutaj też miałam nadzieje, że spojrzy na niego zapłakanymi oczami, a całe jego złość minie i zacznie ją przepraszać, a wtedy... a wtedy... sama nie wiem >.<'
Jakoś tej dwójki nie mogę sobie wyobrazić razem, niby jest między nimi ta "chemia" i wydaje mi się, że są sobie pisani, ale... zawsze jest jakieś "Ale", nie?
Szczerze mówiąc nie wiem, czemu mam takie odczucia, ale chyba wyczytuje wibrację drogiej autorki... Apollo się ze mną kontaktuje i podpowiada mi, co tam piszesz :D
Moim zdaniem jesteś dużo zdolniejsza niż bóg słońca (bądźmy szczerzy, jego haiku jest beznadziejne!), a nawet on powinien się od Ciebie uczyć pisać! Choć raczej długo byś z nim nie wytrzymała... wychodzisz z nim na ulicę, a tam tłum jego fanów...
Wracając do Twojego opowiadania, to z całego serca gratuluje tak dużego zainteresowania! No, ale obserwatorzy Twojego bloga są moim dowodem na to, że Twój blog jest więcej niż... właściwie nie znam w tej chwili słowa na jego określenia... może niebiański? Taki jak boży cud...
Tylko czekać, aż zaczniesz pisać książkę :D Mam nadzieje, że wtedy jeszcze będziesz o nas pamiętać ^^
Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
Pozdrawiam ^^
Tak! Jest tak jak się spodziewałam! :D W sumie cieszy mnie to! :P
OdpowiedzUsuńOczywiście shipuję ich bardzo! :D Ale w każdym związku/relacji muszą być wzloty i upadki a Ty mi to dałaś. Lubię gdy akcja szybko się toczy i jest taka dynamiczna. ;) Jestem bardzo zadowolona tym rozdziałem. Jednak miałam malutką nadzieję że to Charlie odda wóz Isabel. ;) Pozdrawiam Cię serdecznie. Gratuluję obserwatorów! Robisz na prawdę dobrą robotę. :) Życzę dużo czasu i weny. ;)
Świetny rozdzial! Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!!!!;!!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie zbudowałaś między nimi napięcie!!!!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie
theeternalkids.blogspot.com
w tym wszystkim najbardziej szkoda mi Charliego. Kompletnie nie ogarnia relacji jakie panują w tej szkole i przez to jeszcze nie wie, z czym wiąże się ten ostatni wyskok z Isobel. Kurcze, już zapomniałam jak skomplikowane bywa życie w liceum :D
OdpowiedzUsuńI sama Isobel powinna w końcu przejrzeć na oczy. życie nie polega na uciekaniu. naprawdę nie znoszę takich ludzi. rozumiem obawy przed uczuciem, to naturalne, ale u niej to zwykła dwulicowość. albo niech przejrzy na oczy albo zostawi Charliego, bo takie zachowanie tylko wszystko pogarsza.
Pozdrawiam! :)
Paskudny charakter ma ta Isobel, nie chciałabym mieć z nią do czynienia. Za to Charliego lubie, jest taki... pozytywny. Fajnie że przyjaciel próbuje go ostrzec :) Rozwija to wątki poboczne czego trochę brakuje.
OdpowiedzUsuńOgólnie dobry rozdział, czekam na "to coś" między parą.
projekt-noe.blogspot.com
Zacznę od Lucasa…. Bo może i narzeka, czepia się, marudzi, ale przecież on się martwi. O wiele dłużej zna Isobel i po tym, co zaobserwował ma prawo do tego, by martwić się o Charliego. Także ta jego troska jest urocza. Hmm… Charlie chyba jednak łudził się, że z Isobel nagle uleci ta cała jej „druga strona” i zacznie zachowywać się tak, jak to ma w zwyczaj tylko momentami, czyli najzwyczajniej w świecie nie będzie złośliwa, ironiczna, odrzucająca i obojętna. A tutaj klapa. Szkoda mi go, bo nie potrafi się w tym odnaleźć, nie nadąża za Isobel i go to męczy. Nie potrafi pozbyć się tej wiary w to, że Isobel nie jest taka zła, bo przez to, że jemu, jako jednemu z nielicznych pokazała „inną siebie”, dała nadzieję na to, że coś w niej jest, ba, że coś jest w nim, co sprawia, że może się chociaż trochę przed nim otworzyć, wybudzić z tego stanu wiecznie złej panny. Oj, Isobel, mieszasz, dziewczyno, i to nawet bardzo! Zobaczymy co z tego wyniknie. Byle Charlie za bardzo nie ucierpiał, bo naprawdę szkoda chłopaka :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Isobel mnie wnerwia. xx Najpierw sama mu się pcha do łóżka, a potem ma żale jak cztery światy. Miałam ochotę na nią nawrzeszczeć. I Charlie ma racje. Ona coś czuje, ale cięgle go odpycha, bo co? Boi się zaufać. Dziewczyno. Ryzykuj, bo stracisz całe życie na zamartwianie się.
OdpowiedzUsuńLucas trochę się ostatnio pojawia, bo mi go brakowało. Fajna z niego postać. Jednakowoż moją pierwszą miłością jest Charile <3
Czekam co dalej ;p
Weny!!!
Pozdrawiam,
Jessbelle ;*
Jestem wreszcie, strasznie późno, ale jestem ;D
OdpowiedzUsuńNie powiem, że nie spodziewałam się takiego zachowania Isobel, ale kurde no, dlaczego ona musi być taką żmiją.?! Przez jakiś czas zachowywała się przy Charlie'em normalnie, a teraz znów stroi fonfy. Jakby sama nie czuła czegoś do niego, a jestem pewna, że czuje. Bo, gdyby był jej tak całkowicie obojętny to nie wcięłaby się w jego taniec z tamtą blondynką i nie byłaby z a z d r o s n a. Czasami pewnym ludziom przydałoby się naprawdę mocne kopnięcie w łeb końskim kopytem. Nich się wreszcie obudzi i zobaczy jak jest naprawdę. Ech, czy ja w każdym komentarzu tak narzekam? Jeśli tak to gratuluje, że jeszcze wytrzymujesz ^^
Szkoda mi teraz tylko Charliego, aż strach myśleć co wymyśli Isobel (to zdanie zabrzmiało dość dziwacznie c:).
To czek na następny rozdział i życzę oceanów wenny :*
Buziaki, Inna :3
Nie wiem jakim cudem nie skomentowałam jeszcze tego rozdziału !
OdpowiedzUsuńOpis poranka - bezcenny ! Nie dziwię się reakcji Isobel, chociaż wiemy , że tego chciała, jednak była pijana i wstydziła się swojej wczorajszej reakcji na taniec Charliego z inną dziewczyną.
Nie dziwię się też reakcji Charliego, w końcu powiedziała mu, że ma o tym zapomnieć, a zapomnieć o TAKIEJ nocy raczej się nie da.
Co do Lucasa, wcale ale to wcale nie dziwię się jego reakcji, zna Isobel znacznie dłużej, wie jaka jest więc ma prawo martwić się o Charliego, nie chce żeby dziewczyna go zraniła.
Jestem ciekawa ich kolejnej konfrontacji,
Uwielbiam Twój styl pisania i mam nadzieję, że bedziesz pisać jeszcze długo !
Wierna czytelniczka - Chanel.
i-love-you-jack.blogspot.com
Wreszcie dotarłam i przeczytałam rozdział. Na razie Isobel stwierdziła, że najlepszym rozwiązaniem tego „incydentu” będzie udawanie, że nic się nie stało. (Nic się nie dzieje, nananana). Chociaż obudziła się w nieswoim łóżku, naga i z niezłym ubytkiem pamięciowym. Przynajmniej nie zamieniła się w wredną jędze i nie zaczęła wygarniać Charliemu. Zamiast tego postanowiła po prostu milczeć. W sumie całkiem dobra opcja, a Charlie nie powinien nastawiać się, że od tej jednej nocy staną się parą, chociaż oboje wiedzą, że mają się ku sobie. Jestem ciekawa, jak będzie wyglądała pierwsza konfrontacja Charliego z Isobel, kiedy ich emocje trochę wystygną. Na ten moment czekam. (; Bo angstu trochę mi brakowało w tym rozdziale. No niby Isobel odrobinkę poklęła, a Charlie się pozłościł…
OdpowiedzUsuńIdąc dalej, Charlie wreszcie zaczyna coś robić z tym długiem, który ma do spłacenia. Szkoda że na razie tak zdawkowo opisujesz jego śmierć. A to wątek, na który naprawdę czekam. (Na jego rodzinę również). Poza tym Henry to całkiem porządny facet, widać, że martwi się o Charliego i jeszcze mu pomaga. Nic tylko zazdrościć Charliemu pracodawcy.
I tak jak myślałam, ktoś zobaczył zachowanie Isobel i Charliego. Na razie widzimy jedynie reakcję Lucasa, która do najłagodniejszych nie należy, ale do najostrzejszych też nie. Widać, że Lucas obawia się o kłopoty, jakie mogą spać na Charliego. Na pewno się domyśla, że skoro oboje nagle zniknęli z klubu, to musiało dojść do czegoś więcej. ;x No nic, pozostaje mi czekać, jak krąg znajomych Isobel zareaguje na taką zdradę i to jeszcze obsceniczną.
Następnym mój komentarz może ukazać się dopiero w połowie lutego, bo na jakiś czas robię sobie przerwę od blogosfery – sesja, sesja, sesja…
Pozdrawiam,
Alathea
Szkoda że na razie tak zdawkowo opisujesz jego śmierć. kolejna moja wypowiedź z serii co-autor-miał-na-myśli. ; d
UsuńPrzepraszam za takie opóźnienie! Ale miałam egzaminy semestralne i po prostu.. dwa tygodnie z życia blogowego wyjęte.. Ale wróciłam, nadrabiam! Mam całą masę notek do czytania, także mam nadzieje wybaczysz mi krótszy komentarz :)
OdpowiedzUsuńLUCAS <3. I już nic nie jest mi potrzebne do szczęścia. Po prostu go kocham. Proszę o więcej mojego blogowego Kochanka ;P
Przebudzenie naszych dwóch ptaszków, po prostu świetnie napisane! Matko, po prostu uwielbiam czytać notki u Ciebie. Mogłabym je czytać w kółko, od nowa i od nowa i znów.
Znam to, końcówka semestru wszystkim daje w kość. :c Oczywiście, że wybaczę krótszy komentarz, bo sama mam ogromne zaległości w komentowaniu, u ciebie również, za co przepraszam.
UsuńHaha, cieszę się, że pojawienie się Lucasa tak bardzo cię ucieszyło. Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!
Dopiero od niedawna czytam twojego bloga ale BARDZO mi się spodobał :33
OdpowiedzUsuńZajrzysz? Skomentujesz? :))
http://i-am-a-princess-forever.blogspot.com/
Bardzo dziękuję za miłe słowa <3
UsuńJejku czytam to od wczoraj i juz się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału <3 Weny kochana i dodaj jak najszybciej nexta <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! :)
Usuń<3 Super <3
OdpowiedzUsuńHejka, ja tu nowa!
OdpowiedzUsuńNo powiem ci, że opowiadanko wpadło w moje gusta, a jestem wybredna xd
Fajnie piszesz, tak lekko. Opowiadanie wciąga i sprawiasz, że samo czytanie staje się przyjemne. Nadrobiłam wczoraj wszystkie rozdziały i jestem ciekawa dalszych części. :D
Weeeny!
Pozdrawiam. <3
Witam nową czytelniczkę w moich skromnych progach! ♥
UsuńBardzo się cieszę, że opowiadanie przypadło ci do gustu. Liczę, że dalsze rozdziały również będą ci się podobały. Pozdrawiam!
Strasznie byłam ciekawa, jak się będą zachowywać po tej nocy. Isobel się nie dziwię, spodziewałam się, że będzie się tak tłumaczyła, że to błąd, bo alkohol, ale Charlie? Sądziłam, że zareaguje tak samo, jak ona. Heh, no ale chociaż on się nie oszukuje. Skoro to rzeczywiście coś dla niego znaczyło... Może jakoś uda mu się wpłynąć na Isobel. Zobaczymy, czy jest wytrwały, bo to okropnie trudna dziewczyna.
OdpowiedzUsuńCharlie to Charlie, bardzo często łatwo wyczytać jego uczucia, niczym z otwartej księgi. Ale racja, przynajmniej chłopak nie oszukuje samego siebie. :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz!
Pewnie wszystko co powinnaś usłyszeć o tym rozdziale jest wyżej, więc nie wiem czy jest sens żeby powtarzać, ale cieszę się, że sytuacja między Charliem i Isobel jest taka skomplikowana, przynajmniej będzie się działo :) Czekam na rozwiązanie sprawy z przeszłości Charliego. Może być dramatycznie :)
OdpowiedzUsuńLove, Lili <3
A dodasz spojlery? ;D
OdpowiedzUsuńZnowu się opóźniasz! Aż dziewięć dni! No nic będę czekała, przy okazji siema jestem twoją nową czytelniczką *podaję rękę z uśmiechem na ryju* xD
OdpowiedzUsuńDobra czekam na nowy rozdział a poprzednie i ten oto rozdział genialne! :D
Hej, jakimś przypadkiem zawędrowałam do Ciebie. Troszkę z lekką obawą czytałam Twoje opowiadanie, bo średnio podoba mi się tematyka takich chamskich nastolatek, które nie potrafią być sobą, aczkolwiek Charlie tutaj zawładnął moją sympatią wraz z Lucasem. Wydaje się taki prawdziwy z problemami i przede wszystkim broni innych, nie godząc się na niesprawiedliwość, co mi się bardzo spodobało, bo pokazał jakim może być przyjacielem. Też mnie urzekła jego samodzielność. Musi naprawdę mieć trochę ciężko, jeżeli jeszcze po szkole potrafi pracować, a zwłaszcza teraz, kiedy robi to codziennie. Plus dla Ciebie, że tamta dziewczyn,co do niego dzwoniła to była jego siostra, a nie jakaś dawna dziewczyna, bo często tak jest. Ciekawi mnie sytuacja z Erickiem i pewnie coś ciekawego z tego wyjdzie, więc zobaczymy. Jeżeli chodzi o Isobel to ja jej kompletnie nie rozumiem... pokazuje tak naprawdę, że jest tchórzem i nikim więcej. Śmierć jej siostry, powodem dla którego to zrobiła mogło być nawet teraz to, co robi właśnie ona. Wyśmiewanie się z innych itd. Takie gnębienie innych sprawia jej tyle radości? Czy ona wie ile komuś sprawia bólu? Skoro nie cierpi rodziców, to powinna wiedzieć, że nie musi się mścić na wszystkich, bo nie inni są temu winni. Nie mam nic do tego, że nie lubi rodziców, bo może ma powody, w końcu jeden, co do matki już znam na pewno. Martwić się, że córka może być za gruba? Naprawdę? Bo pewnie kiedyś i była i starają się do tego nie wrócić? A każdy kilogram to wielka katastrofa? Niech się zastanowi nad tym, co mówi, bo na kochającego rodzica nie pasuje. Wciąż mnie ciekawi jedna sprawa... jak Charlie dowiedział się o imprezie skoro jest nowy w szkole? Jeżeli chodzi o Lucasa, to nie rozumiem czemu tak bardzo ludzie nie tolerują homoseksualnych osób. To również są ludzie, którzy maja prawo kochać kogo chcą i być szczęśliwymi, a nie być wyśmiewanymi. Może w końcu ludzie przestaną być tak nietolerancyjni. Troszkę mnie zdziwiło, trochę nie, ta sytuacja z Charliem, który przespał się z Isobel. Rozumie alkohol itd. ale stwierdziłam, że chłopak miał troszkę więcej w mózgu. A tu taki pech... Nie rozumiem tego, że ktoś musi się uchlać do nieprzytomności, aby dobrze się bawić. Co to za impreza jak nie pamiętasz nawet, co się działo? Bez sensu. Wydaję mi się, że skoro oboje niekoniecznie są za tym, że powinno to się stać, to raczej ich sytuacja jeszcze bardziej się pogorszy. Chociaż dziwne byłoby dla mnie to, gdyby Isobel dalej dręczyła Charliego. Chyba nie wytrzymałabym na miejscu chłopaka i wszystko jej wygarnęła. Hm... skoro Lucas widział, że oni się całują, to czy ta wiadomość nie rozejdzie się po szkole, bo może on nie był jedynym świadkiem? Dziwi mnie jedno. Isobel przespała się, że Scottem, a ma problem z Charliem, który jak dla mnie jest o wiele lepszy od tego drugiego... ale cóż takiej bohaterki to ja nie zrozumiem. Myślałam, że jakoś Erica spotka pod koniec tego rozdziału, ale coś nie, skończył się spokojnie :P. Pozdrawiam i jak możesz to mimo wszystko informuj ;)
OdpowiedzUsuńIsobel, naprawdę? Tak ciężko być miłą? Mniej więcej ją rozumiem, musi być jej cholernie ciężko być sobą, no ale... Dobrze robisz, Charlie, niech obudzą się w niej jakieś emocje! Nawet te negatywne!
OdpowiedzUsuńDobrze, że Lucas mu wybaczył. Ciężko byłoby mi się pogodzić, gdyby ich przyjaźń się zakończyła przez skok w bok przez Charliego.
Jej, już czekałam, aż go Erick napadnie wychodzącego z pracy.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuń