24.12.2014

BONUS - świąteczny one-shot


Od autorki: Tekst z serii "coby było gdyby". Nie ma związku z fabułą opowiadania.
Przepraszam, że publikuję to dopiero o tej godzinie, ale wyjątkowo wczesna wigilia kompletnie pochrzaniła mi plany. Nie miałam czasu, aby dokończyć pisać, ani sprawdzić błędy i zrobiłam to po kolacji. Tak w ogóle, to jak tam prezenty świąteczne? Wszyscy zadowoleni? :D
Korzystając z okazji, chciałabym Wam życzyć spełnienia najskrytszych marzeń, radości, miłości i ciepłych, rodzinnych świąt. no i oczywiście szalonego sylwestra. Dla wszystkich bloggerów, życzę Wam mnóstwo pokładów weny, chęci i cierpliwości. Oprócz życzeń, pragnę Wam z całego serca podziękować za to, że ze mną jesteście. Naprawdę jesteście najlepszymi czytelnikami, jakich miałam i nie wiem, jak mogę Wam się odwdzięczyć za całe wsparcie, jakie od was otrzymuję. Kocham Was. ♥

!WAŻNE!
Blog ma 88 obserwatorów i moim marzeniem, byłoby osiągnąć 100 obserwatorów przed końcem tego roku. Mogłabym Wa prosić o wsparcie? Czy to polecenie bloga u siebie, lub dodanie się do obserwatorów, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście... Byłabym Wam bardzo wdzięczna. :)

To tyle ode mnie. 9 rozdział dodam w drugi dzień świąt. Życzę miłego czytania, mam nadzieję, że one-shot przypadnie wam do gustu!



­­– Tak, mamo, powinnam być za maksimum trzy godziny na miejscu – powiedziałam, zawiązując wokół szyi ciepły szalik.
– Wszystko spakowałaś? – upewniła się, nie kryjąc zdenerwowania w głosie.
– Tak – westchnęłam, zirytowana jej pytaniami.
– Tylko jedź bezpiecznie, dziecko. Pogoda robi się coraz gorsza. Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł, abyś dojeżdżała do nas sama – jęknęła. Byłam przekonana, że w tym momencie nerwowo krążyła po pokoju, zachowując się niczym kłębek nerwów.
– Będę ostrożna, obiecuję. Muszę kończyć, bo wsiadam do samochodu. Do zobaczenia! – skłamałam gładko i żegnając się z kobietą, zakończyłam połączenie.
Odetchnęłam z ulgą i wrzuciłam telefon do kieszeni płaszcza, następnie chwytając walizkę i wychodząc z domu. Zamknęłam dokładnie za sobą drzwi i ruszyłam w stronę auta stojącego na podjeździe. Mój płaszcz błyskawicznie pokrył się śniegiem, który padał już od kilku godzin, powodując utrudnienia na drogach. Wiedziałam, że ta podróż będzie kosztowała mnie wiele nerwów. Wsadziłam bagaż do środka, a następnie zajęłam miejsce kierowcy.
Zadrżałam z zimna, chuchając ciepłym powietrzem z ust w zmarznięte dłonie. Odpaliłam samochód i wyjechałam na ulicę. Jedną dłonią włączyłam radio i zaczęłam nucić jedną ze znanych świątecznych piosenek.
Wiedziałam, że mocno zirytowałam mamę tym, że nie chciałam pojechać razem z nią i ojcem do dziadków już dwa dni temu. Powód był jeden i bardzo prosty. Urodziny Grace. Nie mogłam tego przegapić, więc po długich kłótniach, w końcu postawiłam na swoim i zdecydowałam wraz z nimi, że dojadę do nich dzisiaj, w Wigilię. Dochodziła godzina piętnasta, więc jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, uda mi się dotrzeć do Brownsville w przeciągu dwóch godzin.
Śnieg obficie zasłaniał mi widok przez szybę samochodową i chwilami nawet ciągle chodzące wycieraczki nie były w stanie mi pomóc. Mama miała rację, pogoda bardzo szybko się pogarszała, w telewizji trąbili o tym, że zbliża się największa śnieżyca od lat. Jak widać, szczęście mi sprzyjało.
Zatrzymałam się na dworcu kolejowym, chcąc coś zjeść, zanim wyjadę. Zaparkowałam możliwe jak najbliżej wejścia i żwawym krokiem przeszłam na drugą stronę ulicy, następnie przekraczając wypełniony ludźmi budynek dworca centralnego. Od razu skierowałam się do pierwszej lepszej kawiarni, gdzie zamówiłam dużą kawę i ciepłą bułkę. Oparłam się o ladę, czekając na zamówienie i rozejrzałam się po wnętrzu.
Ku mojemu zaskoczeniu, napotkałam znajomą sylwetkę i czuprynę ciemnych włosów. Chłopak najwyraźniej mnie nie zauważył, ponieważ był zajęty pisaniem esemesa. Gdy po chwili odebrałam zamówienie, od razu skierowałam się w jego stronę.
– Cześć, Charlie! – przywitałam się radośnie, zajmując miejsce naprzeciwko niego.
Zaskoczony brunet uniósł wzrok i uśmiechnął się blado na mój widok.
– Cześć – odmruknął, nie podzielając mojego entuzjazmu.
– Co tu robisz? Jedziesz gdzieś na święta? – spytałam, słodząc kawę. - Coś się stało, że taki markotny jesteś? – dodałam po chwili, gdy nie doczekałam się odpowiedzi.
– Miałem jechać na święta do siostry do Covington – westchnął ciężko, przeczesując dłonią włosy. – Ale ze względu na pogodę, część pociągów zostało wstrzymanych, w tym ten, którym ja miałem jechać. Więc utknąłem tu. To jakiś koszmar – jęknął, chowając twarz w dłoniach.
Obdarzyłam go współczującym spojrzeniem, którego i tak nie zobaczył. Zanim zdążyłam powiedzieć, że jest mi przykro, w głowie pojawiła mi się pewna myśl.
– Przecież Covington jest blisko Brownsville! – powiedziałam z radością. – Charlie, podwiozę cię do siostry! – Uśmiechnęłam się szeroko, widząc zdziwienie malujące się na jego twarzy.
– Żartujesz? – spytał. – Jesteś pewna? To na pewno nie będzie kłopot. Jadąc przez Covington będziesz jechała dłużej, niż normalną trasą… – powiedział Charlie, najwyraźniej pełen wątpliwości.
– Żaden problem, serio. Przyda mi się towarzystwo w podróży – zaśmiałam się, wstając z miejsca.
Chłopak jeszcze przez chwilę siedział w miejscu, rozmyślając nad moją propozycją. W końcu wstał i obdarzył mnie pełnym wdzięczności spojrzeniem.
– Jestem twoim dłużnikiem. Bardzo ci dziękuję, Isobel – powiedział.
– Do usług. No to w drogę – zarządziłam, dopijając kawę i wyrzucając kubeczek i papierek po kanapce do kosza stojącego przy wyjściu.

~*~
Nasza podróż trwała już jakieś pół godziny i mówiąc szczerze, ludzie w telewizji i w radiu mieli rację. Warunki na drogach były koszmarne. Ulice całkowicie zaśnieżone, widoczność kiepska, korki na drogach i jazda z prędkością trzydziestu kilometrów na godzinę. To było za dużo, jak na moje nerwy. Od całkowitego wybuchu powstrzymywał mnie jedynie Charlie, który cały czas śpiewał świąteczne piosenki, które były puszczane w radiu.
Doprowadzał mnie tym do śmiechu, a wkrótce dołączyłam do niego i takim oto sposobem zaczęliśmy drzeć się jak opętani, wtórując wokalistom. Dzięki temu ta droga nie była tak bardzo uciążliwa. Po kilku piosenkach nastała chwila na reklamy, a następnie został puszczony serwis informacyjny.
– Władze apelują  do wszystkich kierowców o przerwanie podróży dla swojego bezpieczeństwa. Warunki drogowe stale będą się pogarszały. Zapowiadane są gwałtowne porywy wiatru. Synoptycy twierdzą, że do jutrzejszego dnia spadnie ponad metr śniegu, a temperatura spadnie do minus piętnastu stopni – powiedział kobiecy głos.
Po usłyszeniu tej wiadomości, popatrzyliśmy na siebie z Charliem, nie kryjąc zmartwienia na twarzy.
– Nie brzmi to dobrze – powiedział chłopak, zerkając w okno i marszcząc brwi, na widok chmur na niebie, z których nieustępliwie padał śnieg.
– Racja – mruknęłam. – Myślisz, że powinniśmy się gdzieś zatrzymać i to przeczekać? – spytałam, podkręcając ogrzewanie.
– Sądzę, że tak będzie bezpiecznej. Różne rzeczy mogą się wydarzyć, a w taką pogodę to już w ogóle – stwierdził z przygnębieniem.
W milczeniu przejechaliśmy jeszcze kilka kilometrów, aż nie napotkaliśmy znaku informującego, że od najbliższego zajazdu dzieli nas zaledwie kilometr. Dopiero, gdy zaparkowałam przed budynkiem, odetchnęłam z ulgą i uświadomiłam sobie, jak bardzo zmęczyła mnie ta krótka podróż.
Wysiedliśmy z samochodu, wyciągając z niego swoje bagaże. Gdy zauważyłam, że Charlie zarzuca na plecy gitarę skrytą w futerale, rzekłam:
– Nie wiedziałam, że grasz na gitarze.
Charlie nie odpowiedział, tylko obdarzył mnie szerokim uśmiechem i ruszył w stronę wejścia. Po przekroczeniu progu, od razu uderzyło w nas ciepłe powietrze.
– Dzień dobry, poproszę pokój dwuosobowy na jedną noc – powiedziałam, zwracając na siebie uwagę starszej kobiety o siwych włosach upiętych w ciasny kok. Obdarzyła mnie ona chłodnym spojrzeniem i powiedziała:
– Wszystkie pokoje z dwoma łóżkami są zajęte. Zostały nam tylko z dwuosobowym łóżkiem.
Przeklęłam w myślach i zerknęłam na Charliego, który wzruszył ramionami na znak, że decyzja zależy ode mnie.
– Niech będzie. Poprosimy – zdecydowałam.
Po podpisaniu kilku papierów i wpłaceniu części kwoty, ruszyłam wraz z Charliem w stronę schodów, dzierżąc w dłoni klucz.
– Daj – powiedział, kiedy chwytałam torbę w celu wniesienia ją na górę. – Chociaż tak mogę ci się odwdzięczyć – zaśmiał się.
– Dziękuję. – Podałam mu bagaż, którą bez większych problemów podniósł i zaczął wdrapywać się na drugie piętro.
Kiedy dotarliśmy pod drzwi, na czoło Charliego wstąpiło kilka kropel potu, a klatka piersiowa chłopaka unosiła się w szybszym tempie. Weszliśmy do pokoju i rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu. Jak na standard motelu, nie było aż tak źle. Wystrój nie powalał na kolana, ale nie potrzebowaliśmy szaleństw na jedną noc.
– Kto by pomyślał, że będziesz skazana na spędzenie świąt w moim towarzystwie. I mało tego, na spanie ze mną w jednym łóżku – zaśmiał się chłopak, wyraźnie rozbawiony tą sytuacją.
– Widzę, że humor ci powrócił – zaważyłam, uśmiechając się pod nosem.
– A co mi da dąsanie się? Świat najwyraźniej obrócił się dziś przeciwko nam i skazał na nasze towarzystwo. Wykorzystajmy więc jakoś ten czas i spędźmy zajebiste święta – powiedział, ściągając buty i opadając na łóżko.
Zerknęłam na niego, przez chwilę rozmyślając nad jego słowami.
– Masz rację. W sumie, mówiąc szczerze, perspektywa spędzenia świat z tobą podoba mi się bardziej, niż sztywna kolacja z moją rodziną - stwierdziłam.
– Serio? – spytał zdziwiony Charlie, podpierając się na łokciu.
Pokiwałam głową, po czym położyłam się obok niego.
– Serio. Ogólnie to uwielbiam cały ren nastrój, świąteczne zakupy, piosenki, ozdoby i tak dalej, ale nie lubię świąt w towarzystwie mojej rodziny. Prawdopodobnie, gdyby byli inni niż w rzeczywistości są, święta byłyby cudowne.
– Och, rozumiem – powiedział Charlie po chwili ciszy, wyraźnie zdziwiony moimi słowami.
– A ty, dlaczego jedziesz do siostry, a nie do rodziców?
– To niezbyt dobry temat do rozmowy na tę porę – zaśmiał się gorzko.
Okej, rozumiem. – Zeszłam z łóżka i wyciągnęłam z torby kosmetyczkę. – Idę wziąć prysznic. W między czasie możesz zamówić coś do jedzenia, zjemy wigilijną kolację – powiedziałam, na co Charlie wybuchnął głośnym śmiechem.

 ~*~
Gdy wyszłam z łazienki odświeżona, ubrana w gruby świąteczny sweter i czarne legginsy, od razu poczułam zapach pizzy.
– Wiem, że to nie dorównuje kolacji wigilijnej, ale to miejsce nie ma zbyt dużego wyboru, jeśli chodzi o potrawy, więc musimy zadowolić się pizzą. Mam nadzieję, że lubisz paprykę? – upewnił się, a ja z uśmiechem pokiwałam głową.
– Pizza na święta, tego jeszcze nie było – zaśmiałam się i usiadłam naprzeciwko niego.
– Zamówiłem jeszcze gorącą czekoladę – powiedział nagle, przypominając sobie o dwóch kubkach wypełnionych parującą substancją.
– Idealnie – stwierdziłam, otwierając pudełko i biorąc pierwszy kawałek do ręki.
Apetyt nam dopisywał, a pizza okazała się wyjątkowo dobra.
– Ale się najadłam – jęknęłam, opadając na łóżko i kładąc ręce na brzuchu, który zdawał się być wypełniony po brzegiem jedzeniem.
Charlie zaśmiał się, wstając z łóżka. Podszedł do okna i odsunął firankę, a po chwili na jego twarzy pojawiła się posępna mina.
– Dobrze zrobiliśmy zatrzymując się tutaj. O ile to możliwe, śnieg pada jeszcze bardziej i nie wygląda na to, żeby miał zamiar przestać – mruknął.
– Trudno – westchnęłam. – Zróbmy coś ciekawego w takim razie. Mamy cały wieczór.
– Co chcesz robić? – spytał, narzucając na swoją koszulkę równie świąteczny sweter, jak mój. – Stanowimy zgrany duet – zaśmiał się, włączając w telefonie jedną z moich ulubionych świątecznych piosenek „Santa Claus is coming to town”.
Zerknęłam na swoje ubranie i uśmiechnęłam się szeroko. Charlie zaczął śpiewać pod nosem, a w mojej głowie od razu zaświtał pewien pomysł:
– Zagraj mi coś na gitarze – poprosiłam nieśmiało, opierając się plecami o ramę łóżka.
Charlie zagryzł wargę.
– Niezbyt lubię występować przed publicznością…
– Proszę… Tylko jeden utwór. – Nie dawałam za wygraną.
Ciemnowłosy westchnął przeciągle i zerknął na mnie. Gdy zobaczył prośbę malującą się na mojej twarzy, skapitulował.
– Okej, niech ci będzie.
Z ociąganiem sięgnął po gitarę, którą wyciągnął z pokrowca i oparł na kolanach. Potrząsnął dłońmi, aby rozgrzać palce i wyłączył muzykę w telefonie. Gdy zaczął grać, przymknęłam powieki pozwalając, aby pochłonęły mnie kojące dźwięki instrumentu. Szybko rozpoznałam melodię piosenki, która przed chwilą leciała. Cichym głosem zaczęłam więc podśpiewywać tekst, a kiedy Charlie do mnie dołączył, śpiewając swoim lekko zachrypniętym głosem, otworzyłam oczy i spojrzałam na niego z uśmiechem na ustach. Odwzajemnił się tym samym i szarpnął mocniej struny, śpiewając głośniej i pewniej.
Gdy piosenka dobiegła końca, spojrzeliśmy po sobie i zaśmialiśmy się  radośnie.
– Faktycznie tworzymy niezły duet – powiedziałam. – Masz bardzo dobry głos.
– Dziękuję, twój też nie jest najgorszy – zauważył, spuszczając powrotem wzrok na swoje palce, które delikatnie sunęły po strunach.
Na chwilę zapadła cisza, która trwała do momentu, aż nie zerwałam się nagle z łóżka z cichym okrzykiem:
– Moi rodzice!
Podbiegłam do telefonu, który zostawiłam w kieszeni płaszcza i wzięłam go do ręki. Przeklęłam, widząc cztery nieodebrane połączenia od mamy. Zapomniałam, że ustawiłam telefon na wibracje. Pospiesznie wybrałam numer do rodzicielki, a kiedy odebrała, od razu wiedziałam, że jest zła. Delikatnie mówiąc.
– Dziecko, nareszcie! Wydzwaniam do ciebie z ojcem od pół godziny! Gdzie jesteś? – spytała.
Przeczesałam dłonią włosy, opierając się o ścianę. Pobieżnie opowiedziałam mamie całą sytuację, sprytnie pomijając fakt, że znalazłam się w jednym pokoju z Charliem. Kobieta nie była zadowolona z obrotu spraw, jednak rozumiała, że zrobiłam to dla własnego bezpieczeństwa, więc jedyne, co powiedziała to:
– Dobrze, Isobel. Tylko proszę, wyjedź jutro wcześnie, żebyś dotarła do nas na śniadanie. Załapiesz się na rozpakowywanie prezentów.
Po pożegnaniu się z mamą, wróciłam do pokoju, gdzie Charlie najwyraźniej chwilę temu również zakończył rozmowę.
– Rozmawiałeś z siostrą? – spytałam.
– Yhm, obiecałem jej, że przyjadę jutro z rana – powiedział. – Mam pomysł, wyjdźmy na chwilę na zewnątrz – poprosił.
– Zwariowałeś? Tam jest jakieś minus milion stopni!
– Oj, daj spokój! U nas rzadko jest śnieg, nacieszmy się nim – powiedział Charlie z szerokim uśmiechem.
Spojrzałam na niego, uważnie przypatrując się jego twarzy. Miał bardzo ładny uśmiech, który ukazywał równe zęby, a w jego ciemnych oczach czaiły się figlarne iskierki. Po kilku minutach błagań w końcu się zgodziłam i narzuciłam na ramiona płaszcz, następnie opatulając się szalikiem.
Charlie poszedł moim śladem i już po chwili szliśmy w ramię w ramię długim korytarzem, a następnie zeszliśmy po schodach na dół. Wyszliśmy na zewnątrz i szybko owiał nas zimny wiatr, a na twarz spadały grube płatki śniegu. Przeszliśmy kawałek dalej, na otwartą przestrzeń pokrytą grubą warstwą śniegu.
Włożyłam rękawiczki na ręce i rozejrzałam się wkoło, zachwycona pięknym widokiem. Ośnieżone dachy, drzewa, samochody, wszystko pokryte białą płachtą miękkiego puchu. Uśmiechnęłam się sama do siebie i odwróciłam się w stronę Charliego, w celu podzielenia się z nim swoim zachwytem. Zanim jednak zdążyłam go dostrzec, dostałam śnieżką w głowę przykrytą ciepłą czapką. Pisnęłam zaskoczona i zamachnęłam się dłońmi, chcąc strzepnąć zimną substancję z twarzy.
–  Niech cię szlag, Charlie! – warknęłam, szukając go wzrokiem. Zauważyłam go stojącego za jedną z choinek rosnących nieopodal. – Zemszczę się! – krzyknęłam, formując śnieżkę i biegnąc w jego stronę.
I tak oto rozpoczęła się szaleńcza bitwa na śnieżki, która trwała dopóki nie opadliśmy z sił, rzucając się na śnieg i robiąc aniołki. Śmialiśmy się wniebogłosy, wypuszczając z ust obłoki pary. Po zimnie nie było śladu, ponieważ od biegu byliśmy cali rozgrzani. Nie zauważyłam, kiedy Charlie wstał, ponieważ jak zaczarowana wpatrywałam się w ciemne niebo z lśniącymi gwiazdami. Ocknęłam się dopiero, gdy poczułam jak kolejna śnieżka uderza w moje ciało. Jęknęłam i uniosłam się na  łokciach, patrząc z mordem w oczach na zadowolonego z siebie Charliego stojącego nieopodal.
– Myślałam, że mamy rozejm – warknęłam, podnosząc się do góry.
– Odwidziało mi się – zaśmiał się i widząc, że przyspieszam kroku, zaczął biec przed siebie, śmiejąc się na cały głos.
Gdy już opuszczały mnie siły, nagle udało mi się zbliżyć do Charliego i od razu postanowiłam wykorzystać tą okazję. Rzuciłam się na niego od tyłu, zawisając mu na plecach. Zaskoczony chłopak poślizgnął się i razem ze mną, runął jak długi w biały puch. Upadek prawie nie bolał, ponieważ zamortyzowała go gruba warstwa śniegu. Zaśmialiśmy się głośno, a ja dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że leżę na Charliem prawie całym ciałem.
Przełknęłam ślinę i zerknęłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Chłopak najwyraźniej również dopiero uświadomił sobie nasze położenie, dlatego zerknął na mnie z wahaniem, jednak jego ciało ani drgnęło. Przygryzłam wargi zakłopotana tą nagłą bliskością i już miałam podeprzeć się dłońmi, aby wstać, gdy powstrzymał mnie uścisk Charliego na moich dłoniach.
 – Czekaj – poprosił cicho, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Rozluźniłam mięśnie i ponownie zawiesiłam na nim wzrok, czekając na rozwój sytuacji.
– Jest coś, co chciałbym zrobić – szepnął, unosząc nieco głowę do góry.
Obserwowałam z uwagą, jak jego usta zbliżają się do moich, aż w końcu ciepłe wargi Charliego zetknęły się z moimi. Nieświadomie pogłębiłam słodki pocałunek, nachylając się bardziej nad chłopakiem. Po kilku sekundach odsunęliśmy się od siebie na kilka centymetrów i zerknęliśmy na swoje zarumienione twarze. Oboje zaśmialiśmy się cicho, a Charlie powiedział:
– Wesołych świąt, Isobel.
– Wesołych świąt, Charlie – szepnęłam i ponownie złączyłam nasze spragnione bliskości wargi w gorącym pocałunku.

18 komentarzy:

  1. Cudowne!!!!!!! Kocham no <3 niech się serio w fabule tak stanie bo oni są cudowni i mimo że wolałam wredną isobel teraz mi sie odwidziało i im kibicuję!!!!
    Pozdrawiam :*
    Wesołych świąt!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podobało. <3 Zobaczymy, jak ich losy się potoczą...
      Wesołych świąt!

      Usuń
  2. Cudowne! Idealnie wpisane w dzisiejszy klimat, nie dało się oderwać oczu od tekstu. Strasznie wciągające. Każde słowo pochłaniałam jedno za drugim z wielkim zachwytem. Masz ogromny talent. A zakończenie takie słodkie i zabawne. Nie mogłoby być lepsze. Taki miły akcent na koniec dnia. Jestem pod ogromny wrażeniem, naprawdę. Dalej mam w głowie obraz Isobel leżącej na Charlie 'm w białym puchu, kiedy na ich głowy spada śnieg, którego u nas brak. *.* Nie wiem co jeszcze mam napisać, bo jestem tak zauroczona, aż brakuje mi słów, które mogłabym zapisać tu jeszcze.
    Czekam na takie wydarzenia w akcji twojego opowiadania, w jak najbliższych rozdziałach :) Isobel i Charlie i ich pocałunek - cudo:)
    Wesołych Świąt! :)
    http://ourangelsalwaysfall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awh, bardzo Ci dziękuję za tyle miłych słów. Ciesze się, że ten tekst przypadł Ci do gustu. Dziękuję za komentarz! ♥
      Wesołych świąt!

      Usuń
  3. Piękne, żeby w opowiadaniu też się tak dogadywali to by było super ;)
    Wesołych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się ciesze, że Ci się podobało. Zobaczymy, jak ich relacja w opowiadaniu się rozwinie. :D
      Wesołych świąt! ♥

      Usuń
  4. Świetne! :3
    Cieszę się bardzo z takiego obrotu mimo że to tylko one shot :)
    Poprawiłaś mi humor w te ponure jak dla mnie święta, które niestety nie cieszą mnie jak kiedyś ;)
    Wracając do tekstu. To było naprawdę uroczę :3
    Aż się rozmarzyłam :P
    Pozdrawiam, życzę weny, 100 a nawet 1000 obserwatorów, uśmiechu, kasy, zdrowia i wielu sukcesów Tobie oraz wszystkim blogowiczom ;)
    Wesołych Świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to, mnie święta też nie cieszyły przez jakiś czas, ze względu na kilka rodzinnych spraw. Ale teraz, kiedy minęło już trochę czasu, ciesze się jak mogę tym czasem, szerząc magię świąt, którą uwielbiam. :D
      Bardzo dziękuję za takie miłe słowa. ♥ Wesołych świąt!

      Usuń
  5. O matko,jakie świetne *-*
    Żałuję,że nie ma tego w fabule :c
    No ale trudno,życzę Ci jeszcze więcej weny :)
    Wesołych Świąt! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, nie dałam rady tego wpleść w fabułę. :c
      Bardzo dziękuję! Wesołych świąt! ♥

      Usuń
  6. Jestem niepoważna.. Przeczytałam w południe tego one shota i zapomniałam skomentować, więc pisze teraz. Charlie i Isobel razem spędzający Wigilię? To naprawdę słodkie. Tym bardziej, że ten wieczór był taki inny niż przeważnie oboje mieli (tak myslę). Pozdrawiam i czekam na rozdział, Angie xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdemu może się zdarzyć, nie przejmuj się, haha. Ważne, że teraz dotarłaś z komentarzem, za który dziękuję! <3
      Pozdrawiam i życzę wesołych świąt!

      Usuń
  7. Alternatywna rzeczywistość? Fajna rzeczywistość :)
    Isobel - taka miła, przyjazna, da się ją lubić.
    Świąteczny nastrój, standardowy brak łóżek w hotelu i romans, ładnie, ładnie. Szkoda, że chcesz zrobić coś innego :c
    Wesołych świąt,
    Pozdrawiam,
    Wyspa-ino.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że spodobała ci się ta alternatywna rzeczywistość. :D No wiesz, nie może być tak ładnie i cukierkowo cały czas, bo byłoby nudno! A ja lubię mieszać, haha.
      Pozdrawiam! ♥

      Usuń
  8. Szkoda, że święta są raz w roku, bo świąteczne one shoty wychodzą Ci świetnie. :) Ładne zakończenie, takim pocałunkiem, mmm. hahahha. ;d W ogóle bardzo dobrze się stało, że utknęli razem w tym schronisku. ;d

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwierzysz, że nie dodałam się jako obserwator? Uwierzysz?! Bo ja nie. Nie wiem jak można być taką gapą, ale zauważyłam dziś, że u ciebie pojawił się nowy rozdział a u mnie nie widać informacji. Już jednak nadrobiłam to nieopatrzenie €:
    To teraz mogę się zabrać za treść.
    O bogowie o.O Bosko, przenosko, że tak to ujmę. €: To było takie słodkie, że aż nierealne. Choć nie pogardziłabym gdyby tak się stało naprawdę. Jednak ich pocałunek wyobrażałam sobie nieco inaczej. Najpierw się kłócą jak pies z kotem a potem nagle...boom i całus <3 ale to już zostawiam tobie. Po prostu uwielbiam spekulować :> Nic na to nie poradzę.
    Santa Claus is coming to town? Isobel, kochana, mamy podobny gust. To też moja ulubiona świąteczna piosenka ^^ Charlie grający na gitarze... Mmm… Lubię go coraz bardziej. Nie, czekaj, kocham go coraz bardziej. Przekaż Isobel, że jak go zrani to będzie miała do czynienia ze mną -,-

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny, cudowny, po prostu cudowny! <3
    Uwielbiam takie dodatki, a Twój jest wręcz niesamowity!
    Jestem oczarowana magią świąt jaką udało Ci się wplątać w ten dodatek :3
    No i ten pocałunek na końcu... po prostu brak słów, a mój radosny uśmiech był naprawdę szczery, choć świątecznie opóźniony xD
    Chciałabym, aby ich relację właśnie tak się rozwinęły T-T Lekko płaczę teraz z wzruszenia... będę trzymać za nich kciuki!
    Świąteczny prezent był naprawdę fantastyczny!
    Zaskoczyło mnie lekko zachowanie Isobel, była taka radosna i żywa... zupełnie jak nie ona! To po prostu niesamowite, ale zwalam to na magie bożego narodzenia! Również zaskoczeniem był fakt, że Charlie oprócz tego, że jest mechanikiem (grrr) to gra jeszcze na gitarze (grrr) ja też tak chce! Czemu on jest taki niesamowity i fajowski?!
    Uwielbiam ten dodatek <3 Mój zachwyt nie zna granic :3
    Pozdrawiam, więc tylko i życzę góry równie fantastycznych pomysłów, morza weny, która Cię nie opuści i masę czasu na pisanie! ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooooooo jakie to słodziaśne <333333333

    OdpowiedzUsuń

Jeśli jesteś tutaj, aby skomentować moją twórczość, to z całego serca Ci dziękuję. Każdy komentarz to wielka motywacja do dalszego pisania.

SZABLON AUTORSTWA JANE